Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
347
BLOG

Żołądź to nie dąb

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Polityka Obserwuj notkę 7

Pozwólcie im mówić. Nie ma lepszego antidotum na lewactwo. Dać im jak najszersze możliwości wypowiadania się. Zapraszać do TV, radia, cytować i powielać ich wpisy z Twittera.

Właśnie trafiłem na wypowiedź znamienitej aktywistki lewicowej, posłanki na Sejm, która z trybuny sejmowej wypowiedziała takie oto trzy zdania: „Żołądź to nie dąb. Jajko to nie kura. Zlepek komórek to nie człowiek”.

Pochylmy się nad tymi trzema zdaniami. Niosą one nieprawdopodobny ładunek poznawczy dotyczący wszystkiego, co się zawiera w słowie lewactwo. Z tej wypowiedzi bije wprost elementarny brak wiedzy na poziomie biologii. W tych trzech zdaniach zaprezentowane są trzy odmienne sposoby powstawania organizmów żywych. Roślina, zwierzę i człowiek. Zdania ułożone są tak, jakby miał być spójną całość. Stwarzają wrażenie implikacji. Logika jednak jest nieubłagana. Nauka jest nieubłagana. Obnaża ciemnotę tych, którzy chodzą w glorii nowoczesności i postępu.

Zróbmy bowiem doświadczenie czysto naukowe. Weźmy bowiem żołędzia. Zbierzmy próbki żołędzi z całego świata. Wybierzmy z tej masy losową próbkę – na przykład – dziesięciu (z maszyny losującej lotto, aby nie było podejrzenia o ustawienie). Następnie zróbmy mu wygodne legowisko z nasączonej wadą waty i czekajmy. O! puściły kiełki. Wsadźmy je do dobrej gleby i popatrzmy co z tego wyrośnie. O! wyrósł dąb! Poczekajmy na owoce, trochę to potrwa, ale warto. O! Ma żołędzie! Powtórzmy to doświadczenie wielokrotnie. Ogłaszamy wyzwanie dla naukowców z całego świata. „Czy żołędzia może wyrosnąć gruszka? Czy dąb może rodzić gruszki? Prosimy o weryfikację tych hipotez”. Po długim okresie oczekiwania z całego świata napływają publikacje naukowe, w których naukowcy piszą: „Z prawdopodobieństwem równym pewności żołędzia i z tylko z żołędzia wyrasta dąb. Z prawdopodobieństwem równym pewności dąb i tylko dąb rodzi żołędzie”. Hmm… dziwne.

Z jajkiem jest nieco gorzej. Bo można wziąć jakiekolwiek jajko, ale nigdy nie będziemy mieli pewności, co się niego wykluje. Zamiast kury będziemy mieli węża albo skorpiona. Natomiast, jeśli weźmiemy jajo kury, jeżeli weźmiemy masę ja kurzych i przeprowadzilibyśmy eksperyment naukowy podobny do tego z żołędziem to dojdziemy do wniosku, że prawdopodobieństwem równym pewności jajko kury i sama kura są ze sobą skorelowane zupełnie. Jedno bez drugiego nie istnieje.

I teraz dochodzimy do samego człowieka. Według lewackiej aktywistki, płód ludzki to nie człowiek, bo to jest zlepek komórek. Powiem więcej, pięćdziesięcioletnia aktywista lewicowa to też jest zlepek komórek. Idąc śladem jej rozumowania można powiedzieć, że głowa to nie człowiek. A idąc dalej śladem jej implikacji można powiedzieć, że jeżeli dziś jestem w niebieskiej koszuli to dziś pada deszcz. Idąc dalej śladem takiego rozumowania będziemy musieli odrzucić łańcuchy skutkowo-przyczynowe, co już w ustach kogoś, kto sobie je wyciera naukowymi sloganami brzmi jak zwyczajne pieprzenie głupot.

No i teraz pytanie zasadnicze. Jak to się stało, że takie osoby są powiązane z establishmentem, który związany jest z uczelniami wyższymi? Jak to jest, że tych ewidentnych głupot nikt ze środowisk naukowych nie wskazuje palcem jak przykład ekstremalnej manipulacji faktami w celu osiągnięcia politycznego zysku?

Było to możliwe, ponieważ lewicowe rządy – a takie były po 89 również – nie wymagały skuteczności i rzetelności naukowości. Wymagały podporządkowania. To był układ w stylu psa i przechodnia: "ja cię nie kopnę, ty mnie mnie nie ugryziesz". Stąd takie sytuacje, że posady profesorskie są do dziś obsadzane zwykłymi tumanami. Pod rządami nie lewicowymi, w warunkach zwiększonej konkurencji takie osobniki stają się śmieszne. To samo dotyczy „wielkich gwiazd kina i TV”, którego zdjęciu mecenatu władzy stają się aktorami prowincjonalnymi. Dlatego dla nich takie rządy oznaczają zagładę. 

I teraz rzecz najważniejsza. To, że lewaccy politycy, próbują robić ludziom wodę z mózgu to jest tylko jedna strona medalu. Ale oni rzeczywiście tacy są. Oni rzeczywiście mają skopaną ocenę rzeczywistości. Posługują się hasłowymi pojęciami, które nieprawidłowo odzwierciedlają rzeczywistość. Trzymają się ich kurczowo, ponieważ wyjście poza przyjęty schemat jest wyjściem z ich dogmatu „religijnego”. A to oznacza dla nich wykluczenie z magicznego kręgu kapłańskiego, a to oznacza śmierć cywilną, której boją się bardziej od śmierci fizycznej.

Piszę to w kontekście ośmieszenia przechodnia z Węgrowa. Każdy polityk z rozsądkiem w głowie nigdy w życiu by nie zrobił tego, co Arułkowicz i Nowacka. A oni nie dość, że go ośmieszyli to jeszcze to upublicznili. A już tłumaczenie, ze mają poczucie humoru to jest tragedia. To jest brak rozróżnienia, że śmiać się z kogoś i uśmiechać się do kogoś to są kompletnie odmienne zjawiska. A potem jeszcze komuś mówić, że po prostu nie rozumie się ich poczucia humoru to jest głupota w czystej postaci.

Poczucie humoru jest bowiem wtedy, gdy ktoś śmieje się z twoich dowcipów. A nie wtedy sam się z nich rechoczesz a reszta słuchaczy pokazuje ci kółko na głowie. 


Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka