Maciej Eckardt Maciej Eckardt
1947
BLOG

Amerykański parasol nad Wałęsą

Maciej Eckardt Maciej Eckardt Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 45

Słowa Donalda Trumpa, który podczas przemówienia na Placu Krasińskich w Warszawie powitał Lecha Wałęsę, mówiąc że cieszy się z jego obecności miały - oprócz wymiaru kurtuazyjnego - kontekst par excellence polityczny, starannie przemyślany przez administrację amerykańską. Było to wyraźne wzmocnienie byłego prezydenta i wyraźny sygnał, że USA nie życzą sobie glajszlachtowania legendy Solidarności.

Wałęsa jest dla USA symbolem i trwałym elementem polityki... amerykańskiej. Dla Ameryki uwikłanie Wałęsy w niejasne relacje z SB nie ma większego znaczenia. To są dla nich didaskalia. Wałęsa był bardzo ważnym elementem rozgrywki geopolitycznej, która z punktu widzenia USA przyniosła pożądany skutek. To pokazuje różnicę w pojmowaniu polityki pomiędzy Polską a Ameryką. Tam istnieje ciągłość co do zasadniczych pryncypiów polityki narodowej (stąd stała obecność Wałęsy w narracji amerykańskiej), u nas natomiast, jak w śnie wariata, wszystko jest płynne.

Swoją wizytą w Polsce Trump wlał paliwo - nomen omen - polityczne nie tylko PiS-owi, ale i Wałęsie. Może mieć to daleko idące skutki, gdyż jeśli były przewodniczący Solidarności zdecyduje się np. pójść, tak jak zapowiedział, protestować na Krakowskie Przedmieście podczas najbliższej miesięcznicy smoleńskiej, będzie czuł na sobie - zupełnie słusznie - opiekuńczy wzrok Wielkiego Brata. Mocno to skomplikuje, a w zasadzie zwiąże ręce obecnemu rządowi. Trudno sobie wyobrazić, by policja wyciągała teraz Wałęsę z manifestacji, szarpała się z nim, zatrzymywała i spisywała. Z daleka pachnie to międzynarodowym skandalem.

Oczywiście taki skandal byłyby na rękę Wałęsie i Frasyniukowi, którzy mając niewiele do stracenia, a wiele do zyskania, gotowi są na wszystko. Dam sobie zatem uciąć rękę, że pracują już nad tym spece od politycznej rozpierduchy wraz z zaprzyjaźnionymi mediami. Warto więc obserwować, co będzie się działo 10 lipca. Rząd, chcąc nie chcąc, będzie musiał chronić Wałęsę (nawet przed nim samym), co może być przezabawne. Będzie jednak potwierdzeniem, że w Polsce demokracja jednak funkcjonuje. I o to właśnie amerykańskiej administracji chodziło.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka