- Dopóki ustawa o IPN nie zostanie odwołana, nie będzie przebaczenia - stwierdził w wywiadzie dla TVN Ronen Bergman, dziennikarz, który zapytał w Monachium premiera Morawieckiego o zbrodnie Polaków na swojej rodzinie. Dodał również - To nie jest Polska kontra Izrael, to Polska kontra cały naród żydowski.
Nie chciałbym być zgryźliwy, ale czy ci liczni przedstawiciele narodu żydowskiego, którzy jeszcze dosadniej niż przesadnie grzeczny Mateusz Morawiecki, nazywali i nazywają rzeczy po imieniu, wskazując na wstydliwe moralnie fakty, dotyczące postawy ich współbraci w czasie okupacji, są również w kontrze do całego narodu żydowskiego?
Pomimo zmasowanego ujadania, recepta na to wszystko jest prosta - prawda. Tyle, że ona - i tu zgadzam się z Jarosławem Kaczyńskim - sama się nie obroni. Musi jednak zacząć mocniej wypływać na powierzcnię, cała. Nawet jeśli miałaby nas zaboleć. Trudno. Wydaje mi się jednak, że zdecydowanie bardziej może ona zaboleć kogo innego.
Nie mam problemu z przyjęciem faktu, że wśród Polaków w czasie okupacji były kanalie. To oczywiste. Jest ich niemało także dzisiaj. Wbrew lansowanym mitom nie jesteśmy narodem aniołów i niejedno mamy na sumieniu. Widzieć to trzeba jednak w logicznej proporcji i kontekście sytuacyjnym, który, co oczywiste, nie może usprawiedliwiać draństwa.
Nie mam problemu, jako Polak, z przyjęciem najtrudniejszej prawdy. Wiem, co wtedy należy zrobić. Musi to być jednak prawda, cała prawda i tylko prawda. Prawda dotycząca wszystkich, bez moralnego i politycznego szantażu, bez gróźb i medialnych linczów, z czym właśnie mamy do czynienia.
Dzisiaj trzeba wytrzymać napór antypolskiej nagonki, bo nie ma innego wyjścia. I mówić należy wszystko. Tak jak było. Bez unikania wątków drażliwych. W końcu tam gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą.
Nie myśmy jednak tę wycinkę zaczęli.
