W felietonie zamieszczonym na łamach Expressu Wejherowskiego jeden z pomorskich posłów Platformy Obywatelskiej napisał, że większość Polaków, która brała udział w ostatnich wyborach „miała już serdecznie dość nieudolnych rządów PiS i że bardzo tęskniła do normalności bez zastraszeń i podsłuchów”. Jestem zdecydowanie innego zdania. Według mnie część społeczeństwa uległa zjawisku, które w przyrodzie określane jest jako miraż - czyli powstanie pozornego obrazu. Ten obraz wespół dzielnie malowały media oraz politycy opozycji. Gdyby kompletną bzdurą budowano autostrady oraz wznoszono na niej piękne stadiony, to powinniśmy być spokojni o EURO 2012.
Otóż moja teoria co do faktycznej istoty odmowy ujawnienia raportu o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym jest dosyć prosta. Gryf tajności na tym dokumencie – na który powołuje się p. Pitera - nie odgrywa żadnej roli w procesie upublicznienia tegoż. Gdyby były tam zawarte twarde dowody owych mitycznych „zastraszeń i podsłuchów”, to PO już kładłoby ogień zaporowy po PiS-ie. Tymczasem góra urodziła mysz (taką małą maluteńką), a w wydmuszce pani Pitery znalazły się – jak wieść gminna niesie – koronne dowody w postaci szeregu interesujących wycinków prasowych, które co prawda może i mają wartość publicystyczną, ale dowodowej nie mają absolutnie żadnej! Do dowodów proszę dołączyć zeznanie skruszonego oficera CBA – Tomka, który po zatrzymaniu poseł Sawickiej na łamach „Rzeczpospolitej” mówił: „Nie miałem wyjścia. CBA przystawiło mi spluwę do głowy. Beato, powiedziałaś prawdę. Oni mnie złamali. Przychodzili do mnie rano i wieczorem. I wciąż pytali, czy mam coś na nią, bo szef chce sukcesów, bo ci z góry chcą, żeby zatopił opozycję. To co miałem robić? Brzydziłem się, ale nie miałem wyjścia. Raz poszedłem do Mariusza i mu powiedziałem, że tak dalej nie mogę. Wtedy on powiedział, że też się boi. Wstał, odkręcił kran i otworzył okno. Chyba chciał coś ważnego powiedzieć, wtedy jednak, jak na złość była awaria. A w ciszy nie chciał mówić. Tylko drżał na całym ciele. Przeciągał palcem po szyi i kładł go na usta. Że jego też załatwią, znaczy się. Pytacie, kto? Nie wiem. Pewnie Jarosław. Więc tak żeśmy milczeli”.
Prawda, że od wzruszenia może – jaki pisał jeden z salonowiczów - odjąć klawiaturę. Tymczasem znaleźli się dziennikarze, którzy w to uwierzyli i zaczęli szukać owego mitycznego „Tomka” - postać fikcyjną, wymyśloną przez red. Lisickiego. Nie ma więc sensu epatować społeczeństwo „reżymem Kaczyńskiego”, który bezwstydnie uwodził bezbronne kobiety, bo to jest świetny materiał na kolejnego “Harlequina” ale w żaden sposób na realny opis rzeczywistości. Rzeczony poseł PO napisał również, że PiS nie ma pomysłu na funkcjonowanie w opozycji. W wielu sprawach PO „mówi PiS-em”. Nie wiem – dla przykładu – czym różni się nasze stanowisko wobec Niemców od stanowiska PO? Uśmiech premiera Tuska i miła atmosfera spotkania z kanclerz Merkel, to jeszcze za mało, by rozwiązać realne problemy. I nie wiem – tak zupełnie na marginesie - czy salonowicze zauważyli, że gdy PO objęło władzę, to w jakiś magiczny sposób prasa zagraniczna przestała nas nagle krytykować. Istny cud. I jak tu nie wierzyć w moce nadprzyrodzone?! Nie mamy pomysłu na funkcjonowanie w opozycji? Z całą pewnością politycy PiS nie powinni chodzić pomiędzy pielęgniarkami i lekarzami i mówić im, że się im więcej należy. Więcej należy się jak każdym innym obywatelom Rzeczpospolitej, którzy zarabiają za mało, a ceny ciągle galopują... Pytanie tylko skąd na to wszystko brać pieniądze, a w kolejce po podwyżki stoją już następni, kolejne grupy zawodowe. Przyznaję, że PiS nie miało pomysłu jak dodrukować dodatkowe pieniądze. Byliśmy jednak na tyle uczciwi, że mówiliśmy to prosto w oczy protestującym. Tymczasem politycy PO chodzili po białym miasteczku i agitowali, że pielęgniarki powinny zarabiać więcej i że PO wie skąd wziąć na to pieniądze. Tylko doprawdy nie wiem – skoro macie worek z pieniędzmi - dlaczego na przełomie roku wpadliście w histerię, gdy lekarze oświadczyli, że zgodnie z unijną dyrektywą nie będą pracować więcej niż 48 godzin!? Gdy słyszałam z ust prominentnych działaczy PO, że PiS podrzuciło Platformie „kukułcze jajo”, to zastanawiam się co robił Gabinet Cieni (czy też Gabinet Cieniasów – jak mówił premier Marcinkiewicz), że nie potrafił odczytać dokumentu, który wszakże nie był tajny, a którym wszyscy lekarze mówili publicznie! Wasza reakcja na ten problem dowodzi, że PO nie tyle rządzi co improwizuje. Wielce improwizuje.
P.S. Gazeta odmówiła mi opublikowania polemiki z rzeczonym posłem, który miewa na jej łamach co tygodniowe seanse miłości. Jak widać miłość nie dla wszystkich jednaka...
Inne tematy w dziale Polityka