Dyskusja nad ostatnim orzeczeniem trybunału w Strasburgu utknęła ostatnio w znacznej mierze w szczegółach prawnych. Na jakiej podstawie prawnej wydano orzeczenie, czym wzmiankowany trybunał różni się od ETS, na ile orzeczenie jest wiążące itp. To wszystko oczywiście sprawy istotne, ale zarazem zagłębianie się w takie technikalia jest klasyczną analizą drzew, zza których nie widać lasu.
A las jest następujący: siły postępu, cywilizacja śmierci, rewolucjoniści czy jak ich tam jeszcze nazwać są w ciągłej ofensywie. Ofensywa na całym świecie trwa i tylko w różnych krajach znajduje się na różnym stadium zaawansowania – tu walczą jeszcze tylko o afirmację pod nazwą “tolerancji”, tam już o “związki partnerskie”, gdzie indziej o pełnoprawne małżeństwa homo, a w krajach najbardziej postępowych już o adopcję dzieci. I nie tylko w kwestii kochających inaczej, ale na wszystkich frontach wojny kulturowej. Tu tylko o aborcję ze względów społecznych, tam już o aborcję na życzenie, a jeszcze gdzie indziej o aborcję na życzenie u nieletnich bez wiedzy ich rodziców. I tak dalej... Nawet jak gdzieniegdzie wygra prawica to najwyżej udaje jej się ten proces zatrzymać, natomiast nie odwrócić, nie udaje się odebrać raz wywalczonych “praw”. A że po każdym Aznarze przyjdzie jakiś Zapatero...
Najprostsza z tego nauka dla nas jest taka, że nie można sobie pozwalać na żadne ustępstwa pod pozorami “konsensusu”. Dla postępowców taki “konsensus” zawsze będzie tylko kolejnym krokiem w z góry upatrzonym kierunku, kolejnym zdobytym przyczółkiem służącym tylko złapaniu oddechu przed następnym atakiem. Trzeba więc tych przyczółków stale bronić i po tych postępowych nogach wkładanych w drzwi tradycyjnego społeczeństwa kopać bez litości.
To jednak program minimum, to zdecydowanie za mało. Potrzebny jest program kontrrewolucji, czy może wręcz rekonkwisty. Przejścia od obrony do ataku, do odbijania nieraz lata temu straconych przyczółków. Nie widać na razie na świecie przywódcy który mógłby taką kulturową rekonkwistę poprowadzić, ale nie traćmy nadziei. A w międzyczasie brońmy naszych przyczółków.
Inne tematy w dziale Polityka