Premier 40-milionowego kraju leci z oficjalną wizytą do najpotężniejszego państwa na świecie samolotem rejsowym z przesiadką. Podobno żeby oszczędzać publiczne pieniądze. Proponuję dalsze oszczędności. Wprawdzie wicepremier Pawlak zmienił zamiłowania motoryzacyjne z Poloneza na Priusa, premier Tusk jednak w ramach oszczędności powinien się rozejrzeć za kilkoma Polonezem, albo Dużymi Fiatami – dla większej oszczędności koniecznie z instalacją gazową – i przesadzić do nich siebie oraz ministrów.
Idźmy dalej – po co premierowi i ministrom droga ochrona BOR-u, niech rząd ochraniają parkingowi pracujący po 5 złotych za godzinę. Królową angielską i innych oficjalnych gości należy podejmować wykwintną kolacją w (nomen omen) McDonaldzie, albo najlepiej prosić żeby jadąc do Polski brali ze sobą kanapki i herbatę w termosie.
Mogę tak jeszcze dalej, ale nie ma sensu wszyscy wiemy, o co chodzi. Oczywiście takie „oszczędności” w skali budżetu Państwa nie mają żadnego znaczenia, mają natomiast znaczenie medialne. A że nabijając sobie populistyczne punkty popularności pan premier swoją błazenadą wystawia na pośmiewisko Polskę na arenie międzynarodowej najwyraźniej go nie przejmuje.
No ale czego się spodziewać po kraju w którym najważniejszym problemem ostatnich dni jest stwierdzenie Jarosława Kaczyńskiego że internauci ściągają pornografię. Polska musi być najszczęśliwszym krajem pod słońcem, skoro debata publiczna służy błazenadzie i zajmowaniu się bzdetami.