Droga ku prawdzie nie jest prosta. Napotykamy na niej przeszkody zarówno zewnętrzne (np. kłamstwa, dezinformację) jak i te wewnętrzne – własne nawyki, uprzedzenia, lenistwo. Dzisiejsza notka zawiera sprawdzone rady jak uporać się z jednym z rodzajów takich przeszkód wewnętrznych: jak uporać się z problemami samodyscypliny.
Choć powinniśmy być jednością – każdy z nas to wielość, konglomerat, pragnień, chęci, wartości, emocji, przyzwyczajeń. Bywa, że w jednej chwili coś sobie szczerze postanawiamy, zaś na drugi albo trzeci dzień to postanowienie jakoś się rozmywa. Wiemy, że coś jest nie tak, ale jakoś nie potrafimy dać sobie z tym rady. Chcielibyśmy mieć „wolę”, ale jakoś to nie wychodzi.
Gurdjieff i Uspienski tłumaczyli te nasze niepowodzenia faktem, że niektóre nasze centra są nierozwinięte, że nie współpracują ze sobą. Dodatkowo jest w nas wiele „ja”, są przeszkody-zderzaki przeszkadzające w działaniu wewnętrznie spójnym, nie pamiętamy siebie itd. Jesteśmy wozem, może i bojowym, ale nie ma w nim jednego woźnicy.
Chcemy by wóz miał sprawnego, zręcznego i dzielnego woźnicę
Pewne ćwiczenia „czwartej drogi” winny, z biegiem czasu, przynieść tu poprawę. Ale by naprawić ten jeden nasz feler nie trzeba studiować czwartej drogi. Proste sugestie i rady mogą przynieść szybką poprawę. Gdy będziemy tych wskazówek się trzymać – poprawa może być nie tylko chwilowa, może być poprawą trwałą.
Oczywiście piszę to nie będąc ani psychologiem ani mistykiem. Piszę na podstawie tego co tu i ówdzie wyczytałem i wypróbowałem - z powodzeniem. Może się komuś przydać. Zwłaszcza tym, którzy w tej właśnie chwili przeżywają trudny czas, czas wewnętrznej walki, próby, czas usuwania zatorów we własnym wnętrzu.
Po pierwsze: gdy prowadzimy ze sobą dialog wewnętrzny, gdy zapisujemy nasze postanowienia w dzienniku, nie używajmy słów „muszę” i „powinienem”. Zawsze zastępujmy je słowem „chcę”.
To ważne, nawet bardzo ważne. I, zapewniam, sprawdziłem i działa.
Po drugie: powiedzieć sobie „chcę” - to za mało. Rzecz zaczyna działać dopiero wtedy, gdy wyszczególnimy „dlaczego chcę”. Czym więcej nad takim wyszczególnieniem popracujemy, tym lepsze skutki. Zawsze są powody dlaczego chcemy coś zrobić. A jeśli żadnego powodu nie udaje się nam znaleźć, wtedy może w ogóle lepiej tego nie robić?
Po trzecie: nasze chcę winno być szczególne a nie ogólne. Powiedzieć sobie „chcę być dobrym człowiekiem” nie będzie miało raczej działania. Chcę? Ale co dokładnie? Gdzie? Kiedy? Ile? Jak? Z kim?
I znów – czym więcej szczegółów tu podamy – tym lepiej.
Po czwarte: ważne jest, niezmiernie ważne, odpowiedzieć sobie na pytanie: czy mogę to zrobić? Bo cóż z tego, że chcemy, że wiemy dokładnie co i jak, ale skądinąd wiemy dobrze, że nie jesteśmy tego w stanie zrobić z obiektywnych powodów.
Gdy to wszystko już mamy za sobą, wtedy czas na pytanie: czy aby jesteśmy szczerzy ze sobą? Idzie o to by nie robić rzeczy dla złych powodów. Może chcemy coś zrobić dlatego, żeby wyglądać dobrze w czyichś oczach i tylko dlatego? Podczas gdy wewnętrznie nie jesteśmy do tego przekonani. Zatem:czy jestem całkowicie szczery ze sobą?
Spisanie tego wszystkiego, powracanie do tych zapisków, uzupełnianie ich może służyć jako „wzmacniacz wolnej woli”. Kiedyś marzyłem o tym by wynaleźć „kwantowy detektor i wzmacniacz wolnej woli”. Dziś zdaję sobie sprawę z tego, że kwanty tu są niepotrzebne. Bardzo dobre rezultaty możemy osiągnąć przy pomocy prostych technik, przechytrzając niejako nas samych.
Komentarze