Cierpię. Bo zachciało mi się „tworzyć”. Piszą, że „Zaburzenia psychiczne są ceną za kreatywność”. Piszą:
Cóż, może osobom o wolnych zawodach łatwiej po prostu się przyznać, że cierpią na zaburzenia psychiczne? Gdyby tak było, częstotliwość występowania takich zaburzeń powinna być taka sama wśród twórców, jak i pozostałej części populacji. Tymczasem badacze odkryli, że twórcy naprawdę zapadają na nie częściej niż inni.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75400,15295572,Zaburzenia_psychiczne_sa_cena_za_kreatywnosc.html#ixzz3CLqtxVsM
Guzik prawda. Twórcy zapadają rzadziej. Nie mają bowiem czasu na zapadanie. Zapadają leniwi. Co im innego pozostaje.
A do rzeczy: podjąłem się zadania. Że niby napiszę coś na temat „struktury czasoprzestrzeni”. Że niby jest ziarnista i nie taka jak to się zwykle przedstawia. Nie jest nawet czasoprzestrzenią. Osobno jest przestrzeń a osobno czas. A „Wielki Wybuch” to gadka-szmatka. Że dobra jest geometria Finslera i Borna, a nie ta od Einsteina. Że przyroda „mierzy siebie” i stąd się wszystko bierze. Stąd i wolna wola. A może na odwrót. Tak to mniej-więcej mam w głowie. Ale to tylko idee – a ideami jest piekło wybrukowane. Od idei do ich realizacja droga żmudna i ciężka. Kopciuszek o tym wie dobrze. Stąd i cierpienia. Ale zdrowe cierpienia. Uczyć się zatem trzeba. Więc siada Jaś do nauki. Ucz się Jasiu. A nauki od metra. No to się uczę: stany koherentne, te zwykłe i te ściśnięte, optyka kwantowa, oscylatory tłumione parametryczne, geodezyjne, kwantowanie, ruch klasyczny i ruch kwantowy, grupa Jacobiego, fraktale, świadomość, przejścia fazowe, nierównoważne reprezentacje, dysk Poincarego, płaszczyzna Łobaczewskiego, indywiduum czaso-przestrzenne, dusza i ciało materii. A czas leci. A mi śpieszno.
Póki co głównie zbieram literaturę. Mało z tego rozumiem. Po nitce do kłębka. Ale gdzie początek nici znaleźć? Jak już się zacznie odwijać, to raźniej. Ale nić się urywa i trzeba szukać nowego początku.
Powiedziałem, że pracę napiszę w dwa tygodnie. A współczynnik znam. Współczynnik to 5. Czyli wyjdzie 10 tygodni? A może 10 miesięcy. Ale cóż, słowo się rzekło – kobyłka u płotu. Skąd to się wzięło to przysłowie o kobyłce? Co ma wspólnego rzeczone słowo z płotem i kobyłką? No, nie wiem, albo to mało mam zmartwień? Choć, jak rzekłem, to sama radość a nie zmartwienia.
Komentarze