Czasem bardzo przewrotnie operuje się w kręgach tolerancjonistów pojęciem sumienia. Sprawą sumienia jest zagadnienie podejścia do aborcji, do antykoncepcji i innych tego rodzaju zagadnień; jest nią homoseksualizm. Sprawą sumienia nie jest zaś antysemityzm, rasizm, nie jest też nia odniesienie do tzw. mniejszości seksualnych. Te postawy są zbrodnią i nie pozostawia się ich osądowi indywidualnego sumienia. Przykłady przypadkowe. Dlaczego jednak dla jednych tolerancjonisci wołają, by pozostawić je indywidualnej decyzji (to sprawa sumienia), inne podlegają, czasem bardzo surowemu osądowi tolerancjonistów?
Każdy czyn jest sprawą sumienia. Bo to w sumieniu właśnie podejmujemy decyzję o naszym zachowaniu. To sumienie każe nam pewne decyzje podejmować i realizować, innych zaś zaniechiwać. Czasem mamy błędne sumienie, czasem postępujemy wbrew jego wiedzy na temat dobra i zła. Jednakże jest sumienie uwikłane w każdy nasz czyn. Kazdy nasz czyn jest sprawą sumienia.
Tolerancjoniści używają tego słowa, jako słowa o enigmatycznym znaczeniu dla promocji postaw złych, niszczących ludzka godność, czasem także życie, czasem ład społeczny. A czasem wszystko to naraz.
Ostrożnie z sumieniem. M nas ono informować, jako rozum praktyczny, o tym, co dobre, co złe, jak dobro od zła odroznić. Żeby tę swa funkcję spełniało jak należy, musi być poddane dobremu wychowaniu i musi być otwarte na rzeczywistość - jest ono bowiem lektorem, nie zaś autorem norm moralnych.
Inne tematy w dziale Polityka