Koronawirus a bezpieczeństwo epidemiologiczne. Część III. Pandemia strachu - potrzebna zmiana strategii działania
Europa i Polska potrzebuje zmiany strategii działania w walce z koronawirusem. Musimy jak najszybciej wrócić do normalności. Koszty globalnej walki są niewspółmierne do zagrożenia. Tym bardziej, że kryzys może być gorszy niż w 2009 roku. Europa pogrąża się w amoku panicznego strachu przed nieznanym wirusem - zagrożeniem powstałym w Azji, wylęgarni niewidzialnych mutantów. Stan paniki wykorzystuje Rosja do zniesienia sankcji oraz Chiny, które wychodząc na prostą po wybuchu epidemii koronawirusa, przechodzą do politycznej ofensywy i dezinformacji. Wszystko dzieje się pod płaszczykiem niesienia pomocy tym, których Unia Europejska zawiodła.
W tym dziwnym amoku trudno jest dotrzeć sensowną informację. Przedłużająca się akcja pozostań w domu, wygląda na jakiś dziwny mecz. Wszyscy w skupieniu i strachu oglądają słupki zachorowań na koronowirusa i dane o umarłych z tego powodu. Tylko nikt nie zauważa, że obok nas umierają ludzie nie na koronawirusa. W tym dziwnym stanie zamyka się państwo i ludzi w imię naszego bezpieczeństwa. Wszyscy zrozumieją, że walczymy o przetrwanie: żyć albo umrzeć. Niestety państwo zawodzi i nie panuje nad polityką informacyjną, tylko samo napędza spiralę strachu. A prawda jest taka, że zakażeni koronawirusem mają 97-98 proc. szans na przeżycie, a 80 proc. populacji przejdzie go jako lekkie przeziębienie. Przecież przekaz powinien być uspokajający a nie - jak niektórzy zarażeni odbierają - jest to wyrok śmierci i żegnają się w mediach społecznościowych.
Minister zdrowia Wielkiej Brytanii zaproponował całkowicie inną koncepcję walki z koranawirusem, całkowicie odmienną i nie akceptowaną dla reszty świata. Matt Hancock dążył do przymusowej kwarantanny seniorów powyżej 70. roku życia i proponował, by pozostali w izolacji nawet przez kilka miesięcy. Czy brytyjska strategia mogła się okazać skuteczna? Tego się już nie dowiemy.
Koronawirus na świecie i w Polsce
Na całym świecie (23.03.2020 r.) 193 kraje odnotowały około 370 tys. zakażeń oraz prawie 15 tys. zgonów - wynika z danych WHO. W Chinach chorowało 81 tys. osób, z tego 3,2 tys. zmarło. W Europie najwięcej zakażeń potwierdzono do tej pory we Włoszech - 64 tys., z tego ponad 6 tys. zmarło. W Hiszpanii jest 33 tys. a w USA ponad 41 tys. zakażeń. W Chinach po 10 tygodniach epidemia wygasza.
Pierwszy potwierdzony przypadek zachorowania na koronawirusa w Polsce odnotowano 4 marca. Już media 11 marca donoszą, że należy przeprowadzać coraz więcej testów: 31 przypadków w Polsce brzmi uspokajająco na tle 456 w Wielkiej Brytanii. Różnica polega na tym, że w Polsce zrobiono wtedy 2 tys. testów, a w Wielkiej Brytanii - niemal 27,5 tys.
Ministerstwo Zdrowia podało (15.03.2020 r.), że wykonano już 5 493 testy na obecność koronawirusa, a w ciągu ostatniej doby ponad 1000. W ten sposób rząd chce uciszyć krytykę, że testów jest za mało i system nie wychwytuje osób zakażonych. Zagrożonych do tego dnia w systemie znalazło się 33 351 osób, a próbek wykonano 5 493, co oznacza, że badaniami objęto tylko 16 proc. osób zagrożonych. To postęp, ale wciąż mały. Od 21 marca wykonuje się ponad dwa tysiące testów dziennie. Stan na dzień 23 marca 2020 r. do godz. 12.00, według twittów ministerstwa zdrowia w ramach „diagnostyki pod kątem koronawirusa przebadano 20 127 próbki”. A zakażeń było 649. Na dzień 24 marca mamy 799 zarażonych i ten stan powoli rośnie, ale raczej nie eskaluje. W kraju zmarło 9 osób - wszystkie ofiary cierpiały na choroby towarzyszące.
Włochy pandemia strachu dla Europy, to trzeba zrozumieć
Opinia publiczna w Polsce zatrwożona scenariuszem rozwijającym się we Włoszech, nie rozumie zaistniałej sytuacji. Dlaczego we Włoszech jest więcej ofiar niż w Chinach? A to jest bardziej mroczny scenariusz dla Polski jak niż demograficzny czy starość społeczeństwa. Problemem europejskiego świata zachodu jest starość społeczeństwa. Włochy to kraj staruszków i domów opieki społecznej, wielkich skupisk ludzi z domami zamieszkałymi przez rodziny wielopokoleniowe. Problem jest widoczny w Polsce, że młodzi wolą „u mamy” i nie chcą opuszczać domu rodzinnego, a wiek usamodzielnienia się przesuwa do 30 lat. Wpływ na śmiertelność mają też powszechne nałogi osłabiające organizm takie jak palenie papierosów. Okazuje się, że młodzi byli zagrożeniem dla starych. Młodzi odporni na chorobę, zakażenie przechodzili bez objawów i byli częstymi winowajcami nowych zakażeń. Doszło do eskalacji, nad którą nikt już nie mógł zapanować a izolowanie ludzi, kiedy zaczynają chorować, było nieskuteczne. Prawdziwy pogrom rozegrał się w grupie powyżej 80 lat.
Alberto Villani, prezes włoskiego stowarzyszenia pediatrów poinformował 19 marca na konferencji w Rzymie, że dotychczas zachorowało we Włoszech 300 dzieci. Nie ma wśród nich ofiar ani ciężkich przypadków. W chwili obecnej koronawirus sam w sobie nie stanowi problemu dla dzieci.
W Polsce od tyłu wprowadza się stan klęski żywiołowej i zaostrzenie kwarantanny
W Polsce od tyłu wprowadza się stan klęski żywiołowej, aby wybory odbyły się w terminie, gdzie skala zaangażowania wszystkich służb państwa jest niewyobrażalna, co można porównać tylko do stanu wojennego. To co było na początku dobre i powszechnie akceptowane ze względu na nieznane zagrożenie staje się nieaktualne. Trwanie państwa przy obecnym sposobie walki oraz dalsze zaostrzanie jest nieuzasadnione ekonomicznie oraz pogłębia stan psychozy w społeczeństwie. Stan permanentnej gotowości służb mundurowych, a także innych służb niosących pomoc, prowadzi do bezpośredniego zagrożenia życia w związku ze stresem, przemęczeniem i osłabieniem organizmu - może spowodować, że patogen będzie realnym zagrożeniem i powodować śmierć.
20 marca premier Mateusz Morawiecki oraz minister zdrowia Łukasz Szumowski zdecydowali o wprowadzeniu stanu epidemii w Polsce. Przecieram oczy z niedowierzaniem, przy stanie ponad 400 zarażonych i 5 ofiarach śmiertelnych władza dalej brnie … do wyborów. Jeśli początkowe działania władzy są zrozumiałe przez większość społeczeństwa, to obecnie nie bardzo. Ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi mówi o sytuacji "wystąpienia na danym obszarze zakażeń lub zachorowań na chorobę zakaźną w liczbie wyraźnie większej niż we wcześniejszym okresie albo wystąpienie zakażeń lub chorób zakaźnych dotychczas niewystępujących". A grypa jest ignorowana pomimo 4 milionów zachorowań i przy odnotowanych 142 ofiarach śmiertelnych w Polsce. Absurd. Strach przed nieuchronnym zakażeniem robi swoje. Tymczasem prognoza dla Polski to 9 tys. zakażeń i hamowanie od połowy kwietnia.
Temat koronawirusa w Polsce zaczyna być polityczny, bo chodzi o wybory. A plan może być taki, że w połowie kwietnia kończymy mecz przed telewizorem, ogłaszamy sukces i kończymy stan epidemii. Większość bije brawo „uratowali nas” i w amoku będą nas prowadzić do urny, żeby zagłosować na jedną partię, jak w Rosji. Za miesiąc możemy się obudzić w innej Polsce: krach państwa, drożyzna, bezrobocie i ratowanie wszystkiego. Oczywiście wszystkie służby mundurowe najpierw dostaną obiecane podwyżki, by po wyborach zacząć karuzele cięć i szacowanie strat. A jak nadejdzie w przyszłym sezonie pandemia grypy czy państwo będzie gotowe?
Chaos informacyjny
Narodowy Fundusz Zdrowia ujawnił problemy z przestarzałym sprzętem i systemami. Pierwsze komunikaty, a później ich brak spowodował tylko chaos. NFZ wydał szpitalom i przychodniom zalecenie, by do minimum ograniczyły leczenie, nie dały jednak dokładnych wytycznych. W efekcie jedne poradnie były zamknięte na klucz, inne otwarte. W jednych szpitalach przyjmowano chorych normalnie, a w innych zawieszono wszystkie porady i diagnostykę. Obecnie wszystkie zabiegi planowe zawieszono. Realizowane są tylko w trybie awaryjnym. Przychodnie zostały pozamykane, zaś cała pomoc jest na telefon, ale dodzwonić się bardzo trudno.
Zamknięcie granic spowodowało tylko niepotrzebny chaos związany z brakiem płynności przepływu ludzi i zagęszczeniem skupisk ludzi. Był tylko idealnym sposobem rozpowszechniania się wirusa. Badanie temperatury ludzi było niezasadne i mało skuteczne w wykrywaniu zakażonych. Tak naprawdę doprowadzono to absurdalnej i niebezpiecznej sytuacji. Inny przykład, na lotnisku Chopina, najpierw rząd zamknął loty, by później organizować powroty rodaków uwięzionych za granicą. W efekcie jednego dnia o tej samej porze wylądowały 4 samoloty i niemal tysiąc osób w jednej chwili znalazło się na korytarzach portu. Takich przykładów można przytaczać więcej. Okazuje się, że chaos i służby same rozpowszechniają zagrożenie.
Inne absurdalne zachowania wynikają z podstawowej niewiedzy o zagrożeniu. To nie bakteria jak cholera czy dżuma, że trzeba wszystko palić, tylko wirus który w otoczeniu zewnętrzny nie ma szans na przetrwanie. Przerażona branża gospodarowania odpadami komunalnymi postuluje palić wszystkie odbierane odpady segregowane, a tu wystarczy chwile odstawienia, by po czasie wytrzepać martwe wirusy. Inne dziwne postulaty to zamykanie przez nadleśnictwa wstępu do lasu. Przerażenie i niewiedza rodzi coraz więcej absurdów w zachowaniu ludzi.
Być może służby same są problemem w rozprzestrzenianiu się wirusa. Świadczy o tym zaangażowanie żołnierzy WOT, tym bardziej, że są młodzi i silni, bez objawów i mogą być roznosicielami wirusa. To przypomina średniowiecze. Tymczasem Chińczycy wdrażają autonomiczne szpitale polowe w Wuhan, oferując swoim pacjentom całodobową opiekę robotów. Maszyny mogą mierzyć temperaturę chorym, podawać leki i dostarczać im posiłki. To rozwiązanie ma zapobiec m. in. zakażeniom krzyżowym między lekarzami a pacjentami. Chiny korzystają również z robotów do odkażania szpitali firmy UVD Robots z Danii. Roboty sterylizują szpitalne pomieszczenia, pokonują progi, a nawet potrafią jeździć szpitalną windą. Roboty emitują silne promieniowanie ultrafioletowe, niszczące bakterie i wirusy. Ponadto chińskie szpitale zamawiają oczyszczacze powietrza firmy Genano z Finlandii, z opatentowan technologią, która eliminuje i zabija wszystkie rozprzestrzeniające się drogą powietrzną drobnoustroje.
Służby bezradne?
Kiedy w zeszłym tygodniu wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego, wróciły kontrole na granicach. Zamarł też ruch lotniczy, zamknięto kina, restauracje, szkoły, uczelnie i przedszkola. Absurdalnie ci co mieli pomagać sami potrzebowali pomocy. Okazało się, że nie mieli z kim zostawić dzieci. Państwo i system bezpieczeństwa pozbawił się lekarzy, pielęgniarek, żołnierzy oraz wszystkich funkcjonariuszy formacji mundurowych, bo wzięli opiekę na dzieci. Obostrzenia i kwarantanny robią swoje. Z systemu wykluczono całe jednostki medyczne, policyjne, straży pożarnej czy wojskowe. Utrzymywanie takiego stanu doprowadzi do zapaści i trudno będzie nad tym zapanować. Jak podaje Komenda Główna Policji 22 marca policjanci w całym kraju skontrolowali ponad 67 tys. osób poddanych przymusowej kwarantannie.
Wojsko odwołało wszystkie szkolenia żołnierzy. Wyjazdy ograniczono do minimum, zawieszono zajęcia w uczelniach wojskowych, odwołano powoływanie rezerwistów na ćwiczenia, zakończono kwalifikacje wojskową, choć można było by się zastanowić nad zawieszeniem. Wydano także rozkazy o nie powoływaniu do służby przygotowawczej na turnus majowy, co jest niezrozumiałe. Zaburzono już cały cykl szkolenia i uzupełniania sił zbrojnych, co niestety jest czarnym scenariuszem nie tylko dla wojska, ale także dla wszystkich służb mundurowych. Przedłużająca się nieuzasadniona kwarantanna wobec kursantów, młodzieży na uczelniach wojskowych zrobi więcej szkody niż byście ich wysłali do domu na przymusowy urlop. Stan psychozy odbije się nie tylko na nich, ale także na innych żołnierzach czy funkcjonariuszach. Być może będzie to efekt następnej fali odejść i to raczej ludzi młodych, bo niestety nie będą mogli zrozumieć i zaakceptować chaosu i działania państwa.
Niewiedza czy strach a może polityczna dezinformacja?
Minister zdrowia Łukasz Szumowski w wywiadzie 20 marca dla Rzeczpospolitej stwierdził: „albo zamknięcie państwa, albo setki zmarłych” i dalej napędza epidemię strachu. Tu nie chodzi o setki zakażonych, którzy tak naprawdę tego nie odczują, tylko o ewentualnych zmarłych. Właśnie chodzi o ten strach co ma wielkie oczy. Spytany o covid-19, że jest podobny do grypy odpowiedział: „Tego nie wiemy. Obecny koronawirus jest dla nas, dla naukowców i ekspertów czymś nowym. Bardzo się od wirusa grypy różni - jest bardziej zakaźny, powoduje groźniejsze konsekwencje.”
Dziwię się lekarzowi i ministrowi zdrowia, bo powiela stare i nie aktualne informacje. Proponuję podsunąć mu numer na infolinię pomocy psychologicznej, jak bóg da to może się dodzwoni. Wiemy już dość dużo o koronowirusie i to powinno wystarczyć do podjęcia racjonalnych działań i zmiany polityki. Ale niestety wszyscy lekarze, a nawet eksperci w stanie psychozy będą trwali przy swoim i straszyli zakażeniami, które tak naprawdę są dla większości niegroźne.
Na stronie Ministerstwa Zdrowia można zobaczyć raczej uspokajające informację niż głos ministra o zamykaniu państwa: Koronawirus - co musisz wiedzieć? z 13.03.20120 roku informuje, że z punktu widzenia zagrożenia epidemiologicznego, Główny Inspektor Sanitarny nie zaleca podróżowania do Chin, Hongkongu oraz Korei Południowej, Włoch, Iranu, Japonii, Tajlandii, Wietnamu, Singapuru i Tajwanu. Nowy koronawirus SARS-Cov-2 wywołuje chorobę o nazwie COVID-19. Choroba objawia się najczęściej gorączką, kaszlem, dusznościami, bólami mięśni, zmęczeniem. Ciężki przebieg choroby obserwuje się u ok.15-20 proc. osób. Do zgonów dochodzi u 2-3 proc. osób chorych. Prawdopodobnie dane te są zawyżone, gdyż u wielu osób z lekkim przebiegiem zakażenia nie dokonano potwierdzenia laboratoryjnego.
Tylko tak naprawdę nikt już za granicę nie leci, a wszystkich wracających z zagranicy traktuje się jako zarażonych i poddawanych przymusowej kwarantannie. Absurd. Wszyscy specjaliści podkreślają, że masowe kontrole są w tej chwili bezcelowe, bo wirus jest dawno w Polsce i został być może przywleczony z Wuhan w lutym - lub nawet wcześniej - podczas ewakuacji do Europy obywateli transportem wojskowym. A większość chorych być może już była i przeszła bezobjawowo. Licznik przed telewizorem napędzają tylko wykonywane testy nowo zarażonych.
Naukowcy: organizm walczy z koronawirusem jak z grypą
Australijski zespół badaczy poznał sposób, w jaki ludzki układ odpornościowy zwalcza koronawirusa SARS-CoV-2. Udało się zidentyfikować cztery typy komórek odpornościowych biorących udział w walce. Odkrycie może pomóc w przyspieszeniu prac nad szczepionką i potencjalnym leczeniu zakażonych pacjentów.
Zdecydowana większość pacjentów zakażonych, zwłaszcza osoby młode i bez chorób przewlekłych - potrafi poradzić sobie z infekcją i powraca do zdrowia. Jak wykazał australijski zespół, zwalczanie koronawirusa podobne jest do zwalczania grypy.
Odkryto, że we krwi człowieka w odpowiedzi immunologicznej pojawiają się określone komórki. Te same komórki pojawiają się w tym samym czasie przed wyzdrowieniem również u pacjentów z grypą. Zaobserwowano podwyższony poziom komórek wydzielających przeciwciała (ASC), pomocniczych komórek T (TFH), aktywowanych limfocytów T CD4 + i T CD8 + oraz przeciwciał IgM i IgG, które wiążą koronawirusa SARS-CoV-2 powodującego COVID-19.
Kto się boi najbardziej koronowirusa?
W Polsce psychiatria dziecięca praktycznie nie istnieje, reszta pomocy psychiatrycznej w rozsypce, za kwartał z oddziałów zakaźnych będą psychiatryki, tylko leczyć już nikomu nie będzie z braku personelu. Czym większe słupki w telewizji, tym psychoza systematycznie będzie rosła, bo wszyscy myślą, że oglądają nowy serial - horror medyczny, przecież w telewizji o to chodzi.
„Rzeczpospolita” z 19 marca 2020 r. opublikowała sondaż, z którego wynika, że zachorowania na koronawirusa obawia się obecnie 35,3 proc. Polaków, 40,8 proc. Niemców i aż 67 proc. Włochów - wynika z badana, które przeprowadziła agencja United Surveys.
Zaskoczeniem może być sonda opublikowana na portalu-mundurowym, gdzie odsetek obawiających się koronawirusa jest o wiele większy. Na pytanie czy koronawirus jest zagrożeniem dla służb mundurowych? 67 proc. odpowiedziało, że bardzo poważnym; 18,8 proc. poważnym a tylko 10 proc. nie czuje zagrożenia. Być może służby mundurowe to grupa bardziej świadoma użycia ich w takich sytuacjach, dlatego większe obawy.
Zmieńmy strategię działania, bo to walka z wiatrakami
Tu jest potrzebna zmiana strategii działania i szybkiego powrotu do normalności. A nie nakręcania się tym, że się zarazimy, bo to jest nieuchronne i to musimy zrozumieć. Tak działa matka natura i selekcja naturalna, która zachowuje tylko silne jednostki. Nieważne jaka jest zjadliwość patogenu, musimy zrozumieć, że ewolucja wykształciła mechanizm przetrwania i zawsze jakaś część populacji wytworzy mechanizmy obronne. W obecnej sytuacji najbardziej sensowne z punktu widzenia ekonomicznego jest ogłosić strategie ochrony grupy ryzyka, czyli osób powyżej 65 lat życia, ale istotną śmiertelną grupą są osoby powyżej 70 lat , a widmo zgonu gwałtownie przyspiesza po 80 t-ce. Ponadto schorzenia układu krążenia, cukrzyca, choroby układu oddechowego, nadciśnienie tętnicze, nowotwory osłabiają organizm. To są główne przyczyny przedwczesnych zgonów, co w zetknięciu z koronawirusem potęguje działanie destrukcyjne na populacji. I tylko tę część starszego społeczeństwa należałoby poddać przymusowej kwarantannie. Zamykajmy zagrożoną mniejszość, nie na dwa tygodnie, tylko na 10 tygodni.
Obecne działania rządu są na oślep i odwrotne do zamierzonego celu. A stres, chroniczne przemęczenie służb prowadzi do zgonów w pierwszej kolejności personelu medycznego. Bez zmiany strategii sami polegniemy, bo za miesiąc obudzimy się w innym świecie. Kasa pójdzie na niewidzialnego wroga, który nas nie dziesiątkuje, ale za to pojawią inne zagrożenia. Utrzymujmy stan wzmożonego działania i kontroli, ale powracajmy do normalności. Niech dzieci idą do szkoły, ludzie do pracy, ale dalej utrzymujmy zakazy zgromadzeń i ograniczmy ruch globalny. Do momentu, zabrzmi to absurdalnie, aż epidemia sama się wygasi na zdrowej odpornej populacji.
Zakazać bezwzględnie noszenia masek
Wszyscy w panicznym strachu wykupują maski lub po prostu kradną. A ci co ich potrzebują czyli personel medyczny nie mają. Naukowcy w magazynie „Lancet” przeanalizowali wytyczne dotyczące masek wydawane przez różne organy ds. zdrowia na całym świecie. Jak zauważają, wszystkie zalecenia pokrywają się z jednym: Maski na twarz powinni nosić wszyscy ci, którzy mają objawy infekcji, a także zatrudnieni w służbie zdrowia. Sami Włosi przyznają brak środków ochrony osobistej był przyczyną tylko w Lombardii zakażenia 110 z spośród 600 lekarzy. W Polsce Internet pęka podobnymi przykładami, a mówienie prawdy kończy się absurdalnie zwolnieniem z pracy.
Naukowcy: rządy działają na oślep o walce z przeciwnikiem nie wiemy nic
Rządy działają na oślep, bez twardych dowodów na to, że polityka dystansu społecznego i paraliż miast są skuteczne - twierdzi prof. John P.A. Ioannidis. Inny amerykański uczony Jeffrey Shaman, profesor nauk o zdrowiu środowiskowym z Uniwersytetu Columbia stwierdza: Widzimy dziś wierzchołek góry lodowej. W opublikowanym artykule w piśmie „Science” stwierdza, że w krajach, które dopiero po dwóch miesiącach od wybuchu epidemii w Chinach zaczęły wdrażać obostrzenia w podróżowaniu i nakazały swoim obywatelom zawiesić życie towarzyskie, rzeczywista liczba zakażeń może być nawet 10 razy wyższa, niż wskazują informacje podawane przez służby sanitarne. Na każdy rozpoznany przypadek infekcji może więc przypadać aż 10 nieodnotowanych w państwowych statystykach. Zdecydowana większość zakażonych przechodzi ją bowiem bezobjawowo lub nie wykazuje symptomów bardziej niepokojących niż przy zwykłym przeziębieniu czy łagodnej, sezonowej grypie i nie zawraca sobie głowy chodzeniem do lekarza. – o czym informuje „Gazety Prawna” z 22 marca 2020 r.
Jeśli już byłeś u lekarza, to się zastanów, czy nie byłeś chory i nie stwierdzono objawy grypopodobne. Przecież lekarz nie ma skanera i nikt testów nie robił. A może to był koronawirus? Niestety takich podobnych schorzeń jest wiele. Objawy podobne do grypy mają również inne, o wiele groźniejsze schorzenia np.: HIV, borelioza, mononukleoza, płuco farmera, wirusowe zapalenie wątroby, reumatologiczne zapalenie stawów czy kleszczowe zapalenie mózgu.
Wszyscy zaślepieni w skupieniu przed telewizorem, nie widzimy jak umierają inni
W Polsce obserwujemy narastający stan psychozy i chaosu struktur państwa, które improwizuje działania i walkę z zagrożeniem, zaś a zdrowy rozsadek jest zagłuszany. Skala zastosowanych środków jest niewspółmierna do zagrożenia. Dlatego należy przypomnieć, że obok nas umierają ludzie nie na koronawirusa.
Na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego GUS, w 2018 roku zmarło 414 tys. Polaków. Polaków zabijają m.in. zła dieta, palenia tytoniu i wysokie ciśnienie krwi. Główne przyczyny zgonów (76 proc.) w Polsce to choroby układu krążenia, nowotwory, zatrucia i urazy. Dodatkowo postępuje starzenie się społeczeństwa.
W Polsce rocznie mamy 5,5 tys. samobójstw, czyli średnio 15 osób dziennie odbiera sobie życie. W pół miliona kolizji drogowych ginie ok. 3 tys. osób. Na 4 mln obywateli,11 tys. umiera z powodu alkoholizmu. Takich statystyk można wiele. Ale najbardziej zatrważająca jest skala niewiedzy i braku profilaktyki.
Szczepionka na koronawirusa w ciągu 12 miesięcy ? Zmiany klimatu niosą nowe zagrożenia
Naukowcy ze Stanów Zjednoczonych, Chin oraz Niemiec prześcigają się w zapowiedziach rychłej szczepionki na Covid-19. Szefowie firm farmaceutycznych mają nadzieję, że w ciągu 12-18 miesięcy będą gotowe miliony dawek, zakłada wariant optymistyczny. A tymczasem od lat trwają prace nad uniwersalną szczepionką przeciwko różnym szczepom wirusa grypy. Wyniki ostatnich badań są bardzo zachęcające. Naukowcy poinformowali, że badana wersja szczepionki o nazwie FLU-v, która atakuje elementy wirusa obecne w każdym szczepie, niezależnie od mutacji, pomyślnie przeszła pierwsze testy kliniczne. W trakcie gdy koronawirus sieje niepokój wśród mieszkańców całego świata, naukowcy odkrywają zupełnie nowe źródła chorób. Ludzkość w tym wyścigu nie wygra, okazuje się że zmiany klimatu uwalniają z lodowców do środowiska prehistoryczne wirusy. Dlatego uwolnienie nieznanych patogenów do środowiska może być kluczowe przy chorobie X która pogrąży świat, i to może będzie całkowicie nieznany ludzkości wirus.
Prawie 40 lat badań i wciąż nie ma szczepionki na AIDS
W Polsce od momentu rozpoczęcia diagnostyki w 1985 r. do 2019 r. zarejestrowano prawie 30 tys. zakażonych wirusem upośledzenia odporności HIV i prawie 4 tys. zachorowań na AIDS, 1,5 tys. chorych zmarło. Na koniec 2019 r. leczeniem ARV (terapia antyretrowirusowa) objętych było ponad 12 tys. pacjentów, w tym 97 dzieci. Codziennie 2-3 osoby dowiadują się, że maja HIV. Na świecie żyje 40 mln ludzi z HIV/AIDS, w 2018 r. zakażenie HIV rozpoznano u prawie 2 mln ludzi, prawie 800 tys. ludzi zmarło z powodu HIV/AIDS. 20 maja minie 37 lat jak świat dalej nie posiada szczepionki.
Co wyniknie dobrego z pandemii?
Z pandemii koronawirusa wyniknie tyle dobrego, że przez jakiś czas, na 2-3 lata wzrośnie zainteresowanie szczepieniami. Państwo powinno wykorzystać zaistniałą sytuację, aby wprowadzić inne obowiązkowe szczepienia i dopilnować profilaktyki szczepień, abyśmy mieli zdrowsze i bezpieczniejsze społeczeństwo. A w przyszłości przyniesie to duże korzyści dla państwa, bowiem potencjalni chorzy nie obciążą w przyszłości służby zdrowia kosztownymi terapiami onkologicznymi w przypadku raka. Testem i informacją ilu mamy zaszczepionych będzie wskaźnik populacji zaszczepionych na grypę. Moim zdaniem wszystkie służby mundurowe powinny być objęte maksymalnie wszystkimi dostępnymi szczepieniami za darmo. Będzie to wyraźny sygnał, że przełożeni dbają o twoje zdrowie. Podniesie to jakość, kulturę oraz świadomość społeczeństwa przed niewidzialnymi zagrożeniami. Innymi słowy, chcesz pracować w grupie ryzyka? Musisz przyjąć szczepienia, aby sam nie być zagrożeniem dla innych i nie być za wcześnie wyeliminowany z ważnego łańcucha bezpieczeństwa państwa.
Państwo na razie improwizuje. A był czas, od momentu wybuchu epidemii w Wuhan, by lepiej przygotować się do walki z tym wirusem. Już w styczniu rząd dostał notatkę Agencji Wywiadu, że zagrożenie koronawirusem z Chin jest poważne i należy się przygotować na kryzys. Można było zrobić chociaż zapasy środków ochrony indywidualnej ogólnie dostępne.
Dla ministra obrony ważniejsza była jednak polityka kadrowa niż bezpieczeństwo epidemiologiczne. Dlaczego zmieniono kierownictwo Wojskowego Instytut Higieny i Epidemiologii w kluczowym momencie walki z koronawirusem? Za późno ustawiono kontrole na granicach, brak było testów, a w tej chwili sprawę stawia się na ostrzu noża: żyć albo umrzeć, jakbyśmy walczyli z Ebolą. Za jaką cenę? Za pół roku nie będziemy pamiętać walki z niewidzialnym wrogiem, ale skutki ekonomiczne dla Polski i Europy mogą być katastrofalne. Tymczasem za rok czy dwa może pojawić się pandemia grypy i wtedy zdziesiątkuje świat, który nie chce się szczepić. Na razie walczymy gołymi rękami z niewidzialnym wrogiem. Mnie osobiście interesuje ile osób już umarło bez pomocy państwa, które wszystkie siły i środki poświęca na walkę z koronowirusem.
Artur Kolski
Inne tematy w dziale Polityka