Asen Asen
228
BLOG

Dlaczego kolejny serwis dziennikarstwa obywatelskiego?

Asen Asen Kultura Obserwuj notkę 0

How Liveblogging is Changing Journalism by digitaljournal.com

Dlaczego kolejny serwis dziennikarstwa obywatelskiego? Odpowiedź jest dosyć prosta – istniejące serwisy nie realizują idei bezpłatnego dzielenia się informacją, lub czynią to w sposób niewystarczający, a niektóre wręcz błądzą. Dlatego trzeba zawrócić do źródeł. Określenie “dziennikarstwo obywatelskie” jest mylące, ale jednak na tyle nośne, że chcemy się z nim identyfikować.

Już pierwszy człon, “dziennikarstwo”, wprowadza w błąd. Sugeruje, że autor jest dziennikarzem, tylko innego rodzaju. Amatorem, entuzjastą, hobbystą, a może nudzi mu się, albo ma wygórowane ego do tego stopnia, że gotów jest rzucać wyzwanie profesjonalnym dziennikarzom, zatrudnionym w redakcjach – często (choć nie zawsze) z zapleczem w postaci wyższego wykształcenia.

Dlatego pierwsze sprostowanie: mówimy o ludziach, którzy opublikują, bądź tylko zasygnalizują materiał dziennikarski. Może on dotyczyć ich najbliższego otoczenia, tematyki zawodowej, lub przypadkowej obserwacji. Nie trzeba wielkim dziennikarzem być, aby przygotować materiał taki jak ten: Jan Rokita wyprowadzony w kajdankach z samolotu; pomijam fakt, czy temat jest wartościowy. Alert24.pl nagrodził autora tego doniesienia albumem Dekady 1945-2005.

Natomiast określenie “obywatelski” spycha inicjatywę na poletko lokalnej społeczności, poletko działacza. Oczywiście, traktujemy je jako swoje, albo to tylko fragment naszej aktywności. Poletko ucznia czy studenta to jego szkoła, bądź uczelnia, poletko księgowego to podatki, poletko biologa to problem GMO. Gracz także może być dziennikarzem obywatelskim, bo jak nikt zna arkana gry, jej jasne i ciemne strony.

Niepotrzebne są nam spory, czy dziennikarz obywatelski zasługuje na takie miano, czy nie zaniża poziomu (o ile jeszcze media trzymają jakiś poziom). Rewolucja informatyczna wprowadziła do krwiobiegu dotychczasowych odbiorców. Czytelników, widzów, uczestników imprez. Z dnia na dzień z odbiorców stali się komentatorami i albo komentarz jest cenny, albo bezwartościowy. To jedyne kryterium, którym chcemy weryfikować materiał dziennikarski. Równie cenna jest dla nas aktywność w komentarzach pod artykułami, które często wnoszą więcej niż sam tekst. Trafnie podsumował to Dan Gillmor, autor książki: My, Media: “Moi czytelnicy wiedzą więcej niż ja…” (My readers know more than I do…).

Kiedy pod koniec 2006 roku, magazyn Time uznał człowiekiem roku Ciebie, Time’s Person of the Year: You trafnie zauważył wyrwę, która nastąpiła w monopolu mediów na dystrybucję informacji. Obserwatorzy zdarzeń 11 września 2001 roku w Nowym Jorku, wysyłając mms-y, robiąc i publikując zdjęcia, telefonując – wyszli z roli obserwatorów i stali się dostarczycielami informacji. Nie były ważne ich kwalifikacje dziennikarskie, materiał, który publikowali bronił się sam. Dzisiaj, prawie dekadę później, internauci mają cały arsenał dziennikarskich gadgetów, telefony komórkowe są w powszechnym posiadaniu, miniaturowe aparaty fotograficzne, które robią wysokiej rozdzielczości zdjęcia, a nawet dobrej jakości filmy, dyktafony, laptopy z dostępem do internetu, czy wręcz netbooki, które mieszczą się już w damskich torebkach. Z tych wszystkich atrybutów umiemy korzystać.

Ten potencjał  dostrzegły media, najpierw wspominany Time, a później falą powstające serwisy dziennikarstwa obywatelskiego, kuszące hasłami: Pisz, Fotografuj, Nagrywaj. Bądź szybszy niż dziennikarz!. Serwisy jednak wkrótce upodobniły się do mainstreamowych tabloidów, plotkarskie tematy o życiu celebrytek, sensacje, jak wspominane wyprowadzenie w kajdankach polityka, nagłówki nastawione na maksymalizacje kliknięć i odsłony, odsłony, odsłony… Jak prasa stacza się coraz niżej usiłując wzbudzić zainteresowanie masowego odbiorcy, tak samo stacza się dziennikarstwo obywatelskie, naszpikowane zresztą znienawidzonymi przez internautów kampaniami promocyjnymi i wyskakującymi płachtami reklamowymi. Na Wykopie rozbawienie wywołał tekst: “Operatorzy telekomunikacyjni prawie kłamią”, opisujący mechanizmy manipulacji cennikiem, który był zasłonięty billboardem: ‘Szybki internet przez rok za free’. Zobacz: TUTAJ.

Tezę, iż faktycznie nastąpiła rewolucja w przekazie i członkom społeczności oddano wpływ na dyskusję społeczną, zaraz po publikacji Time’a (18.12.2006), kwestionował Vagla, w swoim tekście: Serwisy społecznościowe: wojna postu z karnawałem. Napisał między innymi: “Wedle komentarzy – nadchodzi rewolucja (ewolucja) informacyjna, ale wydaje mi się, że to tylko pozory. Coś się zmienia, jednak niekoniecznie chodzi o oddanie członkom społeczności wpływu na dyskusje publiczną, na dystrybucję treści. Zmienia się tylko model kontroli nad treściami [...] Ale nadal to nie końcowy użytkownik kontroluje te treści, a zmiana następuje jedynie na funkcji dystrybutora (…). To nie jest wiek użytkowników. To jest wiek nowych pośredników”.

A pośrednicy, zwłaszcza uzależnieni od wyniku finansowego, będą zainteresowani najpierw zyskiem, a dopiero potem społecznym interesem. I tego nikt nie kwestionuje. Zupełnie naturalnym wydaje się, że właściciel serwisu dziennikarstwa obywatelskiego, Wiadomości24.pl, na jego łamach promuje swój dziennik “Polska”. Ze zdziwieniem odbiera on, że inwazyjne kampanie reklamowe nie podobają się czytelnikom. Dzieli tekst na wiele stron, by osiągnąć więcej odsłon, co także nie przynosi czytelnikowi żadnej korzyści. Inny przykład to TVN, który przerzuca całą odpowiedzialność na Autora, a cały zysk skwapliwie zamierza realizować na wszystkich swoich platformach. Zobacz: Regulamin TVN Kontakt.

Nie jest naszym celem kwestionowanie sensu istnienia korporacyjnych platform dziennikarstwa obywatelskiego, a tym bardziej nie zamierzamy ich dyskredytować. Przeciwnie, chcemy z tymi serwisami współpracować. Licencje na których Autorzy będą publikować treści wręcz umożliwiają łatwe ich publikowanie na innych platformach. Chcemy współpracować, ale także bacznie przyglądać się ich poczynaniom i bezkompromisowo wytykać błędy. Krytykować i poprawiać. Nie dlatego, że jesteśmy przeciwnikami, czy banitami. Dlatego, że uważamy, iż nadrzędnym celem, który wszystkie podmioty medialne powinny mieć zawsze na uwadze, jest dobro czytelnika. Dlatego, iż uważamy, że konkurencja (niekoniecznie pod względem ekonomicznym) prowadzi do tego, co jest najważniejsze dla odbiorcy – do polepszania jakości przekazu.

Model finansowania, jaki przyjęły korporacyjne serwisy, jest prawdopodobnie jedynym możliwym. Tak samo, jak przywiązywanie czytelnika-autora do swojej marki. Swoboda publikowania w internecie pozwala nam jednak zaproponować alternatywę.

Serwis internetowy zbudowany przy minimalnych kosztach finansowych, oparty na dobrowolnej pracy wolontariuszy. Właścicielem tekstów pozostaje Autor i sam będzie decydował o ich republikowaniu na innych platformach, także tych korporacyjnych. Liczymy zresztą na współpracę zarówno z Autorami publikującymi w różnych miejscach, jak i z serwisami dziennikarstwa obywatelskiego. Fakt, że nie zgadzamy się w wielu kwestiach, nie oznacza, że nic nas nie łączy. Przeciwnie – cieszy nas aktywność internautów, którą wzbudziły właśnie takie serwisy jak Wiadomosci24.pl, MM Moje Miasto, Ithink czy Interia360. W te osoby chcemy inwestować.
Celem serwisu jest zintegrowanie osób, które pragną wyrażać swoją aktywność przez publikowanie na różnych platformach. Porozumienie ponad podziałami, które sztucznie są tworzone. Wymiana doświadczeń, szlifowanie warsztatu, wspólne projekty. Wiele pracy przed nami, i nie osiągniemy tych celów w kilka osób. Dlatego potrzebujemy Ciebie. YOU.

-------------
Fotografia: How Liveblogging is Changing Journalism by digitaljournal.com (CC: BY-NC-ND)

Creative Commons License
Ten utwór jest dostępny na
licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5 Polska.

Źródło: do.org.pl/dlaczego-kolejny-serwis-dziennikarstwa-obywatelskiego/

Asen
O mnie Asen

Zwykle krytyczny ale nie zacietrzewiony. Poszukuję rozsądku, surowca niezwykle rzadkiego w naszych czasach. Politycznie obojętny, przymiotniki prawicowy czy lewicowy nic dla mnie nie znaczą. Nie jestem niewolnikiem autorytetów - opinię wyrabiam sobie na podstawie tego co się mówi, a nie kto to mówi. -------------------- Produkty Windows, normalna sprawa? Okej. Kupujesz lodówkę 1000 zł, no ale ona nie działa! Potrzebne jest dokupienie systemu operacyjnego 340-1900 zł netto. Okej, kupujesz wersję Lodówka Starter - i już możesz mrozić, ale... jednocześnie trzy przegródki - pozostałe nie. Będzie mrozić jak wykupisz wersję Home Basic OEM. Spoko, kupujesz Basic OEM i wg licencji naklejasz naklejkę Lodówka HB OEM na ściankę Lodówki, no ale masz małe dzieci - zdarły ci naklejkę pewnego pięknego dnia i... albo zostajesz piratem (choć masz fakturę, książeczkę i własny nr seryjny), albo.... ... idziesz do sklepu - teraz już nie dasz się naciągnąć na taniochę - kupujesz BOX Lodówka Home Premium - słono, bo słono, ale Lodówka zaczyna mrugać, robi click, jak zamykasz drzwi, pika jak wyłączą prąd, a na froncie mruga ci po oczach przyjazne logo Lodówki 2007. Cieszysz, się bo wersja Lodówka Enterprise lub Ultimate dla przedsiębiorstw wyszła by cię o wiele drożej. Mija 18 miesięcy i twoja Lodówka wykonuje operacje kilka razy wolniej niż dawniej. Przebiegasz palcami po konsoli i szybko pojawia się komunikat, mrugając przyjaźnie informuje cię, że zwolnienie jej pracy jest spowodowane pojawieniem się na rynku nowych wersji Marchwii, Kapust i Buraczków - są one przygotowywane przez producentów pod nową wersję Lodówki Village 2008, a upgrade do wersji OEM (tej z naklejką) będzie cię kosztować 340 zł + VAT i na pewno sprawi ci wiele radości. (i nie używaj słowa NORMALNOŚĆ ! w stosunku do całej linii produktów Lodówka 21 Century).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura