Rok temu, gdy Rosję trawił ogień, miały miejsce dwa bezprecedensowe wydarzenia. Miedwiediew zwrócił się o pomoc w okiełznaniu żywiołu do prezydenta Obamy, a Putin w zagadkowym trzyczęściowym wywiadzie zrzekł się władzy.
Konkretnych następstw politycznych żadne z nich jednak jakby nie przyniosło, w każdym razie nie w sposób zauważalny dla publiki.
Nawet przeciwnie - po opanowaniu żywiołu Miedwiediew poleciał na Kuryle prowokować i drażnić Japończyków, a Putin pokazał się jako władca elit i śmietanki artystycznej świata, na którego skinienie zameldowały się słuchać jego śpiewu.
Ten rok, choć może jeszcze bardziej dla Rosji pod względem pogodowym ekstremalny - bo to i biegun zimna i upały jeszcze chyba intensywniejsze - nie jest już tak szczegółowo opisywany jak poprzedni. No cóż, w ramach rekompensaty mamy za to doniesienia o kolejnych nieudanych próbach lotów w kosmos. I wygląda na to, że ta wysoka sfera jest już dla Ruskich niedostępna.
Niezależnie od tego czym tam jeszcze groźnym i niebezpiecznym mogliby zaskoczyć jest nowy sygnał, że sami zdają sobie sprawę, że koniec zabawy musi być bliski.
Niedawno napisałam, że aby wreszcie nastąpił zwrot ku normalności w historii świata, należy rozparcelować i wystawić Rosję na międzynarodową licytację.
Okazuje się, że pomysł ten nie musi być z gatunku fantastyki politycznej...:)
Dmitrij Trenin, politolog, przedstawia na łamach "New York Times" i "International Herald Tribune" coś jakby alternatywną wizję najnowszej historii Imperium, które z własnej woli i wręcz wzorcowo łagodnie dokonuje samolikwidacji, czyli "pomyślnie wykonuje misję":
"W porównaniu do długotrwałej i krwawej agonii imperiów brytyjskiego i francuskiego, rozwiązanie ZSRR dokonało się względnie spokojnie. "Wspólnota Niepodległych Państw" (WNS), którą wielu błędnie uznało za nową fasadę Związku Radzieckiego - a niektórzy wręcz okrzyknęli rosyjskim imperium w "nowym wydaniu" - pomyślnie wykonała misję, jaką było zagwarantowanie takiego przebiegu rozpadu sowieckiego mocarstwa, który można było uznać za jeden z najbardziej pokojowych i najmniej naznaczonych przemocą końców imperiów w historii."
Bliska zagranica? Strefy wpływów? Ależ skąd, to nie w głowie władców Federacji Rosyjskiej.
"Federacja Rosyjska, działając wbrew intuicji, podjęła wówczas i podejmuje nadal bardzo niewielkie próby utrzymania przy sobie tzw. "bliskiej zagranicy" (...). Zasoby naturalne, jakie wraz z nią traciła, były niewielkie - a na podporządkowywanie jej sobie nie miała ochoty."
Nie tylko "nie miała ochoty" lecz nawet więcej:
"W istocie rosyjska polityka zagraniczna świadomie wypycha te kraje z imperialnych objęć Federacji, jednocześnie popychając je ku większej niepodległości. Pomimo rytualnych zapewnień, że traktuje ona WNS jako swój najwyższy priorytet, Moskwa w sposób nie pozostawiający wątpliwości rezygnuje z inwestowania w projekt stworzenia "lepszej unii"."
Proszę: "świadomie wypycha"!
Trenin dzieli Imperium na regiony i oddaje - świadomie wypycha:) - to czego utrzymać się nie da. Są to, wg niego,Nowa Europa Wschodnia z Białorusią i Ukrainą, Kaukaz Południowy z Gruzją, Azja Centralna z Kazachstanem i innymi "peryferiami", jak to określa. I wreszcie sama Rosja:
" Kulturowo europejska, politycznie nie należy ona do Europy. Rozciąga się po wschodnie krańce Azji, ale dla wielu Azjatów fakt ten nie ma już żadnego znaczenia. Integracja Rosji z Europą jest prawie niemożliwa; nie może ona również - bądź nie chce - zjednoczyć wokół siebie, w ramach WNP, innych podmiotów politycznych.
Paradoksalnie, może to i lepiej. Jeśli rosyjskie społeczeństwo będzie potrafiło znaleźć w sobie energię i wolę wyzwolenia się z obecnego, zatomizowanego stanu, i zacznie budować post-imperialne państwo narodowe, Rosja znajdzie swoje miejsce na mapie świata jako kraj euro-pacyficzny, i z tego statusu będzie czerpać swoją siłę.
Z coraz liczniejszych powiązań pomiędzy Unią Europejską a Chinami, Indiami i Koreą Południową, a także pomiędzy Rosją i jej sąsiadami, wyłania się nowa Eurazja, w której nie dominuje już jedno mocarstwo, i która nareszcie ma coś wspólnego ze swoją geograficzną nazwą."
Tiaaa. Widzicie Państwo?
Rosja już nie chce. W zasadzie nigdy nie chciała. Okrojona Rosja zacznie budować post-imperialne państwo narodowe.
Ale tylko zapytam zgryźliwie i na wszelki wypadek: a naród jeszcze ma? Taki zdolny do budowy czegokolwiek?
http://fakty.interia.pl/new-york-times/news/jakie-rosyjskie-imperium,1685387,6806
JAROSŁAW KACZYŃSKI: POLSKA JEST NAJWAŻNIEJSZA ----------------------------------------------- --------------------------------------------------------------------------- .......................................................................... Nie może być mowy, żeby reakcja mogła za pomocą kartki wyborczej wydrzeć nam władzę. Roman Zambrowski w 1947roku........................................................................................................................................................................................................
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka