Andrzej Tokarski Andrzej Tokarski
990
BLOG

Smoleńsk: trzecia wieża. Mgła

Andrzej Tokarski Andrzej Tokarski Polityka Obserwuj notkę 11

 

          Wszyscy widzieli samoloty wbijające się w budynki WTC. Albo precyzyjniej: wszyscy widzieli w telewizorach samoloty wbijające się w budynki WTC. Media całego świata tysiące razy powtarzały te ujęcia: samolot uderza w wieżę, znika w niej, pojawia się chmura ognia. Pierwsza wątpliwość jaka mogłaby się pojawić, to całkowity brak reakcji budynku na uderzenie rozpędzonego wielotonowego kolosa – wygląda to tak, jakby mucha uderzyła w budynek uruchamiając przy tym detonator. Albo jakby muchy wcale nie było – tylko detonator. Trochę przypomina to scenę z zamachu na Charlie Chebdo - też pokazywaną po wielokroć w TV: terrorysta podchodzi do leżącego policjanta, i strzela, dobijając go. Świat zawył z oburzeniai  żądzy zemsty tak w jednym jak i drugim wypadku. Malkontent mógłby co prawda, zwrócić uwagę na brak odrzutu broni przy strzale (kto strzelał, ten wie, że nie da się zniwelować kopnięcia kolby) ale i brak reakcji ciała - a raczej  żywego człowieka na uderzenie pocisku. Tego się po prostu nie da zrobić. Zareaguje nawet worek z piaskiem. Chyba że mamy do czynienia ze ślepą amunicją – wtedy nie ma odrzutu i nie ma reakcji ciała. Jest za to – jak na filmie – większy kłąb dymu z lufy. Czyli to samo: fikcja dla gawiedzi. W obu przypadkach. Jako dowód większej dojrzałości tamtego (min. francuskiego) społeczeństwa należy odnotować, że zamieszki owszem wybuchły, ale były skierowane przeciwko rzeczywistym sprawcom, a nie tym, którzy zostali o sprawstwo oskarżeni. Operacja False Flag jak się to mówi, wzięła w łeb.

Upierdliwi dociekliwcy w przypadku ataku na WTC i Pentagon znaleźli całą masę wątpliwości nieścisłości, wręcz dowodów na to, że wszystko to wygląda na inscenizację, więc zapewne było inscenizacją - nie miejsce, by je tu wymieniać. Dość powiedzieć, że w imię tak rozpętanej międzynarodowej awantury zginęło setki tysięcy niewinnych ludzi, kilka krajów zostało zniszczonych – po prostu wątpliwości nikogo z decydentów nie obchodziły – oni realizowali swoją koncepcję. Decydentów wspierały i do dziś wspierają tabuny wszelkiej maści komentatorów, dziennikarzy, ekspertów zgodnie powtarzających: demokracja została zagrożona, w obronie demokracji będziemy walczyć tak, że choćby i nie został kamień na kamieniu…. Jedynym skutecznym zimnym prysznicem pozostaje niekiedy pytanie, które niweczy pewność siebie tych obrońców demokracji – brzmi ono: a dlaczego upadła trzecia wieża? Upadła, jak to się mówi ni w kij ni  w oko, stała sobie, stała po wybuchu i w kilka godzin później wzięła i …jakby usiadła…w pył, jak poprzedniczki. Ktoś powie, że pomyślała ”co tak będę sama, jak jaka głupia,  stała - i z odrobiną zazdrości, a może z ulgą dołączyła do koleżanek. Pewnie jednak było inaczej: miała zostać przysypana resztkami dwu wysokich – na wszelki wypadek jednak została też zaminowana – więc nie można jej było zostawić, bo ktoś by te ładunki znalazł – i wtedy zrobiłby się prawdziwy syf…Do tego w żadnym razie, jak mawia Stanisław Michalkiewicz, nie można było dopuścić. Więc nie dopuszczono. Tak na marginesie: jedyny fragment  samolotu znaleziono po latach gdzieś w szczelinie między sąsiednimi budynkami. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności miał na sobie wybity numer identyfikacyjny – no co za traf… Trzecia wieża, jako dowód gigantycznej zbrodni i iście szatańskiego spisku musiała zniknąć – więc znikła. I została zamilczana. Do dziś mówi się o zamachu na dwie wieże.

Smoleńsk, kolejna rocznica. Przy okazji pojawia się książka Rotha, nowe odsłuchy z kokpitu, nowa wersja raportu komisji Macierewicza. O „pracach” różnych gremiów rządowych nie ma sensu mówić, jeżeli zauważymy że są to organy wojskowe, wiele rzeczy stanie się jaśniejsze: w wojsku rozkaz to świętość – jak jest rozkaz kłamać, to będą kłamać, będzie rozkaz „mówić prawdę” to powiedzą. Całej prawdy bez rozkazu „mówić całą prawdę” nie powiedzą. Więc w jakiś szczególny sposób można ich zrozumieć a nawet, o zgrozo,  usprawiedliwić.

Książką Rotha nie ma się co specjalnie zajmować, może poza tym, że pisze on jedynie o współudziale Rosji, ale nasi prawicowi patrioci, zgodnie z obecnie obwiązującą linią, zrozumieli to jako sprawstwo kierownicze Rosji i dalejże dąć  w tą trąbę. Teraz w naszym odurniałym do cna kraju wszystkie zło tego świata przypisuje się Rosji i nikt nawet nie dopuszcza myśli, że np. Majdan był z zewnątrz zorganizowaną operacją skierowaną nie w interesie narodu ukraińskiego – ale  przeciw temu narodowi. I tak tam jest do dzisiaj. Te same siły działając również przeciw narodowi polskiemu próbują go wmanewrować w wojnę z Rosją – i  wszystko wskazuje że im się uda. Zgodnie z tym planem skończy się to wyniszczeniem narodu i polskiego i ukraińskiego. I dokładnie o to chodzi. Kto tego nie rozumie, jest durniem. Kto roi o zbrojeniu nas na wojnę z Rosją – jest zdrajcą.  I oby to dotarło do zakutych łbów przed hekatombą – nie jak zawsze dotąd – po.

Czy ktoś zwrócił uwagę: po ostatniej katastrofie lotniczej czarne skrzynki odczytano po kilku dniach i z grubsza wiadomo co się stało. Z grubsza, bo jest szereg dziwnych kwestii, ale nie chcę zamącać. Dlaczego nic nie wiemy o śledztwie holenderskim dot zestrzelenia nad Ukrainą? o czarnych skrzynkach? o przyczynach i winnych? Czyżby coś było mocno „nie halo”? Pisał o tym na salonie Zygmunt Białas, toście go zrównali z glebą. Ale to tak na marginesie.

 

Co innego komisja Macierewicza i podobne organy po prawej stronie.

Wszyscy mający oczy do patrzenia widzieli i/lub czytali: nie znaleziono kokpitu, nie było foteli, nie było bagaży, nie było ani jednego ciała, nie było śladu na ziemi po przyziemieniu, czy raczej uderzeniu… Nie będę wymieniał wszystkich wątpliwości, bo jest ich setki i zostały tu, na salonie wielokrotnie dokładnie wyliczone i opisane a następnie przedyskutowane. Przede wszystkim nie ma śladów po wylocie z Okęcia. Wszystkie te pytania i wątpliwości zostały komisji Macierewicza wielokrotnie przedstawione, były poruszane również w mediach prawicowych. W pracach komisji nie ma po nich śladu. Dalej siedzi towarzystwo wzajemnej adoracji z panem Macierewiczem na czele i pieprzy głodne, choć przy koniaczkach i koreczkach z trotylu serwowanych przez równie dzielnego, co niezależnego red. Gmyza, kawałki o wybuchu, wybuchach, seriach wybuchów. Wygląda to na jakąś obsesję(Freud, jakieś kłopoty z polucją?)), ale mogliby sobie tak dalej badać…w jakimś pokoju bez klamek – gdyby nie ich wpływ na opinię społeczną, na te nieszczęsne , umęczone żony, córki, matki, rodziny ofiar muszące uczestniczyć w tym pożałowania godnym spektaklu. Jedyne pytanie, jakie się nasuwa to: czy są tak ograniczeni umysłowo, że nie są w stanie wyjść poza założoną z góry tezę – czy też są elementem łańcucha dezinformacji, czy podobnie jak MAK, komisja Millera, zespół Laska, Prokuratura Wojskowa, mają siać i podsycać taki zamęt by nikt już się tą sprawą nie miał ochoty interesować. A jeżeli tak, to w czyim interesie?

Drugi zespół badawczy, to przywoływany ostatnio z atencją przez Bronisława Wildsteina w programie Jana Pospieszalskiego zespół 100 profesorów. Zastrzygłem uszami, bo pomyślałem, że a nuż…ale nie…jak usłyszałem czym się zajmują i jaką hipotezę próbują udowodnić, ziewnąłem szeroko. Udowadniają to samo, zaś prawdopodobnie głównie to, że są wielcy. Szczerze mówiąc, zdziwiłbym się niezmiernie, gdyby w tym gronie powstała jakaś odkrywcza praca. Towarzystwo bardzo nieciekawe, mieszanina rozdętego ego z potwornymi kompleksami podlana oceanem zawiści. W świecie operującym giga i terabajtami nasza rodzima profesura (z nielicznymi wyjątkami) jest na poziomie powiedzmy 60mega - ze skłonnościami do zawieszania się…  Ale trzeba Bronisława Wildsteina zrozumieć – któż nie chciałby się na stare lata, po uruchomieniu wspólnie ze środowiskiem Gazety Codziennej zwanej dla niepoznaki i zmylenia tubylców Polską, telewizji, którą ja nazywam TV Judeopolonia, ogrzać się w blasku profesury – choćby i tak dziadowskiej. W programie zabierał głos również redaktor Stankiewicz, którego niezmiernie podziwiam za to, że jak zawsze z kompletnie nieistotnych szczegółów jest w stanie po dłuższym wywodzie wydedukować równie nieistotne wnioski. Mistrz niczego.

Jako hipotezę roboczą przyjmijmy jednak głupotę i brak kompetencji owych gremiów. Przyjmijmy, że nie są w stanie ogarnąć tych wszystkich szczegółów, detali opisywanych przez społeczność blogerską, przy dłuższych wywodach gubią koncentrację, zaczynają myśleć o żonach, obiadach, nie mogą się skupić. Zrozummy to, okażmy pewną pobłażliwość dla ludzkich słabości. Zadajmy im więc do analizy detal, na który zwrócił niegdyś na swoim blogu uwagę jeden jedyny poseł głównej partii opozycyjnej a więc można ostrożnie założyć, że członkowie  komisji Macierewicza wraz ze swoim szefem, jak i zacna profesura są w stanie ogarnąć rzecz swą percepcją. Tu jako ciekawostkę należy odnotować fakt, że nigdy do tej kwestii ów poseł nie wrócił. Czyżby dostał od władz partii kategoryczny zakaz?!

Panowie eksperci, tu macie odpowiednik trzeciej wieży WTC, waszą trzecią wieżę smoleńską. Zdjęcia obiegły cały świat, wszyscy widzieli. Możecie się tym na poważnie zająć i pójść tym śladem, lub zamilczeć i dalej rżnąć głupa o wybuchach. Wysadzać dowodu nie trzeba, bo już inne czynniki zajęły się zatarciem śladów i umyły wszystko jak się patrzy.

Na zdjęciach jest odwrócone podwozie samolotu. Widać potężnie ubłocone koła. Pytanie: gdzie i w jakich okolicznościach luksusowy jak na polskie warunki prezydencki samolot taplał się w błocie?

Czy dotrze wreszcie do waszych zakutych pustych ekspercko-profesorskich łbów, że to nie jest ten samolot?

I że w związku z tym całą waszą pięcioletnią pożal się Boże, pracę opłacaną z pieniędzy Narodu – czyli Suwerena, waszego przełożonego i pracodawcy -  należy o kant d… potłuc?

 

Czy też nigdy do tego się nie przyznacie i będziecie szli w zaparte wiedząc, że, jak powiedział klasyk, „jest jeszcze jedna tutka”. Tak to niestety wygląda – żeście się zaprzedali i wiecie, że odwrotu nie ma. Jak w  „Akwarium” – jedyna droga ucieczki wiedzie przez komin pieca. A jeśli tak, to komu? Kto jest dla was tak silny, że ze strachu przed nim zadrzecie nawet z Rosją?

 

jako zodiakalny Bliźniak posiadam dwie, albo więcej twarzy, czy może osobowości. Na potrzeby tego miejsca jestem zwolennikiem poszanowania prawdy w życiu publicznym, zachowania podmiotowości tak państwa, jak i jego obywateli każdego z osobna

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka