Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej
3247
BLOG

Śmierć w TVP

Publikacje Gazety Polskiej Publikacje Gazety Polskiej Polityka Obserwuj notkę 4

Na początku kwietnia Stanisław Gałązka, pracownik telewizji publicznej z kilkudziesięcioletnim stażem, popełnił samobójstwo, skacząc z wieżowca. Kilkanaście dni wcześniej został zwolniony z pracy, ponieważ podczas ćwiczeń antyterrorystycznych znaleziono w jego szafce materiały wybuchowe.

Stanisław Gałązka miał 58 lat, mieszkał samotnie. Był operatorem planów zdjęciowych, we wcześniejszych latach zajmował się też ich pirotechniczną obsługą. Jako pirotechnik pracował również na planach zdjęciowych pełnometrażowych filmów. Nieoficjalnie mówi się, że choć część jego obowiązków w TVP przejęła w ostatnich latach firma zewnętrzna, to w dalszym ciągu dorywczo i nieformalnie zlecano mu prace z materiałami pirotechnicznymi. Kiedy w trakcie zeszłomiesięcznych ćwiczeń antyterrorystycznych znaleziono w jego szafce proch i inne niebezpieczne materiały, stracił pracę i mieszkanie służbowe, które od lat zajmował. Wymówienie podpisał dyrektor Agencji Produkcji Telewizyjnej Andrzej Jeziorek po zapoznaniu się ze sporządzonymi przez policję protokołami. Powodem do tego było ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych. Sprawą zajęła się prokuratura. Wielu pracowników TVP obarcza jednak winą za śmierć Gałązki zarząd telewizji.

Tej śmierci można było zapobiec

O tym, że tragicznie zmarły operator był w telewizji „złotą rączką", świadczy choćby treść nekrologu zamówionego po jego śmierci przez Olgę Lipińską: „Kto nam teraz pomoże »sposobem« przy programach?" – pyta w ostatnim pożegnaniu znana kabarecistka. Dużo mocniej brzmią jednak inne słowa Lipińskiej: „Tej śmierci można było zapobiec".

– To nie on był winien. To był bardzo dobry człowiek i to nie jego wina, że nie miał gdzie przechowywać tych materiałów– mówi  Lipińska w rozmowie z „Codzienną". – Więcej nic nie powiem– ucina.

W internecie roi się od komentarzy. „Największą krzywdę p. Stasiowi zrobili »wielcy artyści«, którzy korzystając ze swojej przewagi, zmuszali pana Stasia do wykonywania czynności, do których nie miał upoważnienia, a którzy nigdy pana Stasia nie zaprosiliby na imieniny. On robił wszystko, bo zapewne liczył, że »gwiazdy« go osłonią przed konsekwencjami. No więc nie osłoniły, a teraz ronią krokodyle łzy i redagują kabotyńskie nekrologi" – czytamy pod jednym z artykułów o śmierci Gałązki. Większą odpowiedzialność pracownicy TVP widzą jednak po stronie zarządu stacji, który tolerował długoletnie łamanie przepisów.

Rzecznik TVP Małgorzata Stępień-Rogalińska w rozmowie z „Codzienną" stwierdza kategorycznie, że Gałązka od 1997 r. pełnił przy Woronicza jedynie funkcję operatora planu, a wszelkie kwestie pirotechniczne obsługiwała firma zewnętrzna. Nie za bardzo jednak wiadomo, dlaczego niebezpieczne materiały miałyby leżeć u niego w szafce przez 15 lat. Jak wynika z biogramu zamieszczonego na stronie Filmpolski.pl, Gałązka zawodowo pracował jako pirotechnik jeszcze w 2010 r. Wtedy to obsługiwał m.in. film fabularny „Belcanto". TVP odcina się od tego: „W okresie kadencji obecnego dyrektora Agencji Produkcji Telewizyjnej, czyli ok. 2,5 roku, p. Gałązce nikt nigdy nie zlecał wykonywania prac pirotechnicznych z użyciem materiałów wybuchowych! Wszelkie tego typu prace były zlecane firmom zewnętrznym. Nie zlecano ani formalnie, ani nieformalnie żadnych zakupów tego typu materiałów"– napisała Stępień-Rogalińska (pisownia oryginalna).

List do uczciwych

Związek zawodowy Wizja, który zrzesza pracowników Telewizji Polskiej SA, zareagował zresztą niemal natychmiast. Wielu pracowników uważa, że władze telewizji poprzez swoją milczącą zgodę ponoszą odpowiedzialność za śmierć Gałązki. Żądają tłumaczeń, dlaczego pracownik został zwolniony, skoro to, że pracuje jako pirotechnik, było powszechnie znane. Nieprawidłowości nie wykazywały żadne wcześniejsze kontrole wewnętrzne.

18 kwietnia na drzwiach siedziby TVP pojawił się podpisany przez operatorów telewizji „List do uczciwych". Jego sygnatariusze w ostrych słowach domagali się wyjaśnienia śmierci swojego kolegi, wskazując winnych: „Doprowadzenie człowieka do śmierci samobójczej jest zbrodnią na równi z morderstwem i ostatnio tego przestępstwa na naszym koledze na Woronicza dopuścili się przestępcy niszczący TVP od środka". Operatorzy domagają się też „wspólnej mobilizacji przeciwko oszustom i przestępcom w celu wypędzenia ich i pociągnięcia do odpowiedzialności". List był kilkakrotnie zrywany i ponownie zawieszany.

Wcześniej przedstawiciele związku na swojej stronie internetowej oświadczyli, że kategorycznie domagają się wyjaśnienia i wyciągnięcia konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za tragiczną śmierć Gałązki. Członkowie związku zwracają uwagę, na skandaliczne zachowanie dyrekcji, której członkowie mieli stwierdzić, że Wizja, doszukując się winy po stronie zarządu, zachowuje się „jak Kaczyński ze Smoleńskiem".

Sprawą śmierci Gałązki zajmowała się prokuratura, jednak sprawę zamknięto w ekspresowym tempie.
– Od momentu śmierci prowadzone było postępowanie wyjaśniające, czy do śmierci Stanisława Gałązki przyczyniły się osoby trzecie. 17 kwietnia umorzono je z powodu stwierdzenia niepopełnienia czynu – mówi „Codziennej" rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura. Sprawdzany był również wątek nacisków z TVP. Ślepokura zwraca uwagę, że przed śmiercią Gałązki toczyło się wobec niego postępowanie karne. Chodziło o ujawnienie w jego szafce i służbowym mieszkaniu „broni i amunicji", na które nie miał pozwolenia.

Milczenie albo dyscyplinarka

Pracownicy telewizji nie chcą wypowiadać się pod nazwiskiem. – Proszę się nie dziwić, że nikt na ten temat nie chce rozmawiać. Jest uchwała zarządu, która mówi, że za wypowiedzi bez zgody zarządu i rzecznika prasowego w tej sprawie można zostać zwolnionym dyscyplinarnie. Ludzie zwyczajnie się boją.

Nieoficjalnie mówią jednak, że konflikt pracowników z dyrektorem Agencji Produkcji Telewizyjnej Andrzejem Jeziorkiem trwa od dłuższego czasu. – Jeziorek to kuriozum. Człowiek, który nie znosi innych ludzi. Wielokrotnie wulgarnie odnosił się do pracowników, np. uzależniając ich zatrudnienie od… „dziury w d…", mówią zrezygnowani pracownicy telewizji. – W jakiej pogardzie trzeba mieć człowieka, żeby coś takiego powiedzieć?! Gałązka został zaszczuty, widać nie był szczególnie odporny na stres. Jakie konsekwencje poniósł Jeziorek za to, że jego pracownik miał w szafce takie materiały? Gdzie są procedury? To samobójstwo jest kwintesencją działań w tej firmie. Sprawie chce się ukręcić łeb– dodają. I zapewniają: – Ale my nie zapomnimy i będziemy się domagali sprawiedliwości.
 

Wojciech Mucha/GPC

JESTEŚMY LUDŹMI IV RP Budowniczowie III RP HOŁD RUSKI 9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło. Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны. Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka