Generał Marian Janicki, obecny szef Biura Ochrony Rządu, karierę w Biurze zawdzięcza swojemu ojcu Włodzimierzowi, funkcjonariuszowi BOR w czasach PRL, kierowcy partyjnych tuzów, i szkolonemu przez Sowietów szefowi BOR Olgierdowi Darżynkiewiczowi. To te kontakty zadecydowały o pozycji Mariana Janickiego, który służbę w MSW rozpoczął w 1987 r. w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Krakowie. Pytany przez „Gazetę Polską” o służbę w MO, Marian Janicki zaprzeczył, by kiedykolwiek był milicjantem. Dokumenty, do których dotarliśmy, mówią jednak coś zupełnie innego…
Marian Janicki, rocznik 1961. Zaprzyjaźniony z Pawłem Grasiem – przez dłuższy czas byli sąsiadami w podkrakowskim Zabierzowie, gdzie mieszkali od siebie w odległości kilkuset metrów. Marian Janicki ma tam dom, Paweł Graś był dozorcą posiadłości niemieckiego biznesmena.
O szczegółach przeszłości obecnego szefa BOR nie można dowiedzieć się z jego oficjalnego biogramu zamieszczonego na stronie BOR. Wynika z niego jedynie, że urodził się w Krakowie i jest absolwentem Akademii Górniczo-Hutniczej. Służbę w resorcie spraw wewnętrznych rozpoczął w 1987 r., a w Biurze Ochrony Rządu w 1988 r. Kolejne zapisy dotyczą lat 90.
Szukając informacji na temat Mariana Janickiego w archiwach służb specjalnych PRL, dotarliśmy do dokumentów, które rzucają zupełnie nowe światło na przeszłość gen. Mariana Janickiego. Przeszłość, o której nie można dowiedzieć się z oficjalnych źródeł i o której nie wspomina Janicki.
Ojcowska pomoc i przełożony z GZI WP
Władysław Janicki, ojciec obecnego szefa BOR, od połowy lat 60. był kierowcą kolejnych rektorów Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i miał wystawiane przez nich bardzo dobre opinie. Funkcjonariuszem Biura Ochrony Rządu został w niecodziennych okolicznościach – w 1980 r., mając 43 lata, złożył podanie o przyjęcie do służby w BOR, które zostało rozpatrzone pozytywnie. Był wówczas kierowcą rektora AGH Romana Neya, byłego podsekretarza stanu w Ministerstwie Nauki, Szkolnictwa Wyższego i Techniki, późniejszego uczestnika (z ramienia rządu PRL) obrad Okrągłego Stołu i posła z listy PZPR do sejmu kontraktowego.
Do służby w BOR Władysław Janicki został przyjęty w grudniu 1980 r. i decyzją MSW pozostał nadal kierowcą rektora Neya. W opinii resortowej czytamy m.in., że kolejni rektorzy AGH darzyli go dużym zaufaniem, powierzając mu obowiązki kierowcy. W grudniu 1983 r. Władysław Janicki, „funkcjonariusz-kierowca będący w dyspozycji najwyższego kierownictwa partyjnego”, awansował na kolejny stopień służbowy – wniosek poparł zastępca dyrektora ds. polityczno-wychowawczych Roman Hołys, a podpisał go ówczesny szef BOR Olgierd Darżynkiewicz, przyjaciel gen. Czesława Kiszczaka. Władysław Janicki należał go grona najbardziej zaufanych ludzi Darżynkiewicza – byłego funkcjonariusza Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego – zbrodniczej organizacji odpowiedzialnej za tortury i represje żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Narodowych Sił Zbrojnych oraz ludności cywilnej. Zarząd był częścią sowieckiego Smierszu – kontrwywiadu wojskowego. Po zlikwidowaniu GZI WP, Darżynkiewicz był m.in. w II Zarządzie Sztabu Generalnego (poprzednika Wojskowych Służb Informacyjnych).
Dzięki poparciu Darżynkiewicza ojciec obecnego szefa BOR zdobywał kolejne stopnie. Po odejściu na emeryturę jego miejsce w wożeniu partyjnych tuzów zajął syn, Marian Janicki, którego do Biura Ochrony Rządu przyjmował także Olgierd Darżynkiewicz.
To właśnie na polecenie Darżynkiewicza Marian Janicki w 1987 r. pojechał do Berlina. Zapytany przez „Gazetę Polską” o cel tego wyjazdu, Marian Janicki stwierdził: „W 1987 r. nie przebywałem w Berlinie ani służbowo, ani prywatnie”. Tymczasem w przechowywanych w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentach – aktach paszportowych obecnego szefa BOR – znajduje się wysłany z Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych szyfrogram z 7 września 1987 r., z którego jednoznacznie wynika, że Marian Janicki jako kierowca udaje się samochodem BOR do Berlina. Dlaczego obecny szef Biura nie chce się przyznać do tego wyjazdu – nie wiadomo.
Służba w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych
Ukrywanie wyjazdu do Berlina w czasach PRL nie jest jedyną tajemnicą skrywaną przez gen. Mariana Janickiego. Zapytany przez nas, dlaczego wstąpił do Milicji Obywatelskiej i czym się tam zajmował, stwierdził: nigdy nie byłem funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej.
Co innego wynika jednak z dokumentów służb specjalnych PRL. W kwestionariuszu paszportowym Marian Janicki jako miejsce pracy wskazał Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych przy ul. Mogilskiej 109 w Krakowie. Zachował się także rozkaz personalny z 4 lutego 1987 r. dotyczący Mariana Janickiego podpisany przez szefa działu kadr Zdzisława Gazdę oraz szefa WUSW w Krakowie, generała brygady Jerzego Grubę, który karierę zaczynał w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych, a będąc zastępcą komendanta głównego MO, tuszował zabójstwo Grzegorza Przemyka.
Gen. Jerzy Gruba przyjął Mariana Janickiego do służby w MO i mianował go „na funkcjonariusza ze stopniem służbowym w okresie służby przygotowawczej na stanowisko milicjanta w Kompanii Patrolowej. Jednocześnie zaliczam okres wysługi lat w MO na dzień 1.03.1987 – miesiąc, praca w uspołecznionym zakładzie pracy 5 lat 11 miesięcy 10 dni. Łącznie 6 lat 10 dni” – czytamy w rozkazie podpisanym przez gen. Grubę.
W WSUSW w Krakowie Marian Janicki miał się zajmować służbą porządkową – legitymowaniem nietrzeźwych osób, przewożeniem ich do Izby Wytrzeźwień, awanturami itp. W Milicji Obywatelskiej Marian Janicki służył niespełna rok – jak już wspominaliśmy, w 1988 r. trafił do BOR. Był wówczas kierowcą Hieronima Kubiaka, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, sekretarza Komitetu Centralnego PZPR, członka Biura Politycznego, reprezentanta rządu PRL w obradach Okrągłego Stołu w zespole ds. reform politycznych. Z zachowanych protokołów brakowania komunistycznego wywiadu wynika, że Hieronim Kubiak (członek Fundacji „Semper Polonia”) został zarejestrowany jako tajny współpracownik Departamentu I MSW.
Poparcie Hieronima Kubiaka i Olgierda Darżynkiewicza spowodowało mianowanie Mariana Janickiego w 1993 r. za czasów rządów SLD na szefa Wydziału w Oddziale Transportu. Tuż przed dojściem do władzy Sojuszu, w 2001 r. Marian Janicki został zastępcą szefa Biura Ochrony Rządu – do końca rządów SLD odpowiadał za logistykę. Odznaczony dwukrotnie przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, został także przez niego mianowany na stopień generała brygady. W 2005 r., po wygranych przez PiS wyborach, Mariana Janickiego odsunięto od wykonywania zadań. Wrócił jako szef BOR, gdy premierem został Donald Tusk.
Inżynier bez magistra?
Marian Janicki o swoim wykształceniu mówić nie lubi, zwłaszcza po tym, jak media w ubiegłym roku ujawniły, że nie ma tytułu magistra. W oficjalnym biogramie czytamy, że jest absolwentem Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. W protokołach przesłuchań w rubryce zawód podaje: ceramik.
W okresie służby w BOR jego ojciec Włodzimierz Janicki podawał, że syn jest studentem, nigdzie nie podał natomiast informacji, że syn uzyskał tytuł magistra.
Z kolei ze znajdujących się w IPN dokumentach dotyczących Mariana Janickiego wynika, że we wniosku paszportowym we wrześniu 1989 r. obecny szef BOR podał zawód wyuczony kierowca-mechanik samochodowy, a ostatnie miejsca pracy – kierowca AGH oraz Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych – funkcjonariusz MO.
Kiedy więc Marian Janicki ukończył ceramikę na AGH, skoro w 1987 r. służył w MO, a później w BOR? Z informacji zamieszczonej na stronie senatu, a podpisanej przez wiceministra spraw wewnętrznych Michała Deskura, wynika, że Marian Janicki „ukończył studia wyższe zawodowe na Wydziale Inżynierii materiałowej w Akademii Górniczo-Hutniczej i w dniu 28 lutego 1995 roku uzyskał tytuł inżyniera”.
Czy Marian Janicki kończył ceramikę zaocznie czy też w innym trybie – nie wiadomo, ponieważ Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie nie odpowiedziała na nasze pytania.
Brak tytułu magistra jest formalną przeszkodą do pełnienia funkcji szefa BOR. Jak widać, nie dla Mariana Janickiego, który nie dość, że nadal pełni tę funkcję, to został jeszcze awansowany. Po tragedii smoleńskiej, po której wyszły na jaw skandaliczne zaniedbania i brak nadzoru z jego strony, nie usłyszał żadnego zarzutu, chociaż prokuratura do nadzorującego BOR ministra Jacka Cichockiego, szefa MSW, wysłała długą listę zaniedbań ze strony Biura.
Dorota Kania
JESTEŚMY LUDŹMI IV RP
Budowniczowie III RP
HOŁD RUSKI
9 maja 1794 powieszeni zostali publicznie w Warszawie przywódcy Targowicy skazani na karę śmierci przez sąd kryminalny: biskup inflancki Józef Kossakowski, hetman wielki koronny Piotr Ożarowski, marszałek Rady Nieustającej Józef Ankwicz, hetman polny litewski Józef Zabiełło.
Z cyklu: Autorytety moralne. В победе бессмертных идей коммунизма Мы видим грядущее нашей страны.
Z cyklu: Cyngle.Сквозь грозы сияло нам солнце свободы, И Ленин великий нам путь озарил
Wkrótce kolejni. Mamy duży zapas.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka