Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski uważa, że dobrze się stało, iż Agnieszka Holland nie otrzymała nagrody za film "W ciemności". W jego opinii bowiem niektóre środowiska w Polsce próbowały uczynić z Holland autorytet moralny.
Najnowszy film Agnieszki Holland, jak to przeważnie bywa w przypadku obrazów dotykających historii naszego kraju, podzielił Polaków. Jedni uważają, że Holland wykonała wspaniałą robotę, a jej film edukuje polskie społeczeństwa i spełnia funkcję katharsis. Drudzy wręcz przeciwnie, że to antypolski paszkwil szkalujący Polaków i nie warto się nim zajmować.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski należy zdecydowanie do tej drugiej grupy; uważa, ze dobrze się stało, iż "W ciemności" nie otrzymało Oscara: "Gdyby jej słaby artystycznie film zdobył jakimś cudem tę nagrodę, zostałaby ona przez "Gazetę Wyborczą" wylansowana na tzw. autorytet moralny" - pisze w swoim felietonie zamieszczonym przez "Gazetę Polską".
Kapłan uważa, że Holland na to nie zasługuje z wielu powodów. Isakowicz-Zaleski przypomina tutaj, że autorka "W ciemności" podczas dyskusji o "Pasji" Mela Gibsona nazwała Chrystusa "krwawym pulpetem". Ponadto wzięła udział w nagonce na pomnik ku czci Polaków pomordowanych przez UPA, który miał stanąć w Warszawie.
Inne tematy w dziale Polityka