Po opublikowaniu stenogramu na Salon24.pl jest żywa dyskusja, Widzę że dyskutanci jednak nie wiedzą jak się ląduje samolotem w warunkach gdy są nisko chmury i w związku z tym słowa pilota Wosztyla z Jaka do pilota z TU Protasiuka są źle interpretowane.
Samolot zbliżając się do lotniska zniża się po określonej ścieżce, pilot pilnuje odległości do lotniska i wysokości aby trafić w specjalny punkt w przestrzeni nazywany Punktem Podjęcia Decyzji. Ten punkt nie zależy od lotniska tylko od samolotu, jest podany w jego instrukcji: małe zwrotne samoloty mają PPD niżej i bliżej pasa a duże i niezwrotne jak TU wyżej i dalej. Punkt dobiera się tak aby pilot miał czas po podjęciu decyzji o lądowaniu jeszcze skorygować kierunek i prędkość opadania tak aby przyziemić z małą prędkością pionową, na początku pasa, z kierunkiem wzdłuż pasa. To manewrowanie może być konieczne bo do PPD samolot może dolecieć w chmurach tylko na przyrządy i wtedy trudno idealnie trafić na pas i na wysokość. Jednak jeśli w PPD pilot stwierdzi że nie widzi pasa bo chmury są za gęste i za grube aby światła reflektorów się przebiły to odchodzi na drugi krąg.
Taka procedura jest bezpieczna, "Możecie spróbować jak najbardziej" na pewno znaczyło żeby pilot TU doleciał do PPD i jak będzie widział pas to niech ląduje, a jak nie, to niech odejdzie. Gdyby TU prawidłowo doleciał do PPD to by katastrofy nie było, niestety kilka kilometrów przed lotniskiem samolot nagle przyspieszył zniżanie. Trudno powiedzieć czy to było celowe działanie pilota ale raczej to umknęło jego uwadze, znalazł się, będąc jeszcze daleko od lotniska, za nisko do czego przyczyniło się używanie radiowysokościomierza zamiast zgodnie z instrukcją wysokościomierza barycznego, parę sekund za późno pilot podjął decyzję o odejściu, wykonanie szeregu czynności jakie należy wykonać aby samolot zaczął "odchodzić" trwało za długo.
Janusz Baczyński
Inne tematy w dziale Polityka