barbie barbie
529
BLOG

Raport - "O rany Julek"

barbie barbie Polityka Obserwuj notkę 2

Przeczytałem Raport. Załączniki także. Porządnie, choć oczywiście nie mogłem go z braku dokładnie zanalizować. Ale po przeczytaniu całości niestety potwierdziły się moje obawy, o którym pisałem w poprzednich notkach, za które zostałem nazwany „Ruskim agentem”.

 

To, co się działo w tym SpecPułku woła o pomstę do nieba. Jeśli pilot desygnowany do przewożenia najważniejszych osób w Państwie nie odbył od ponad roku ani jednego lotu treningowego to właściwie o czym my mówimy! Stwierdzone fałszowanie (lub co najmniej nie wypełniane) wymaganej dokumentacji, książek pilotów, metryk samolotów itp. Ogólnie lekceważenie wszystkich procedur. Brak tłumaczenia instrukcji samolotu Tu154, szkolenia pilotów niezgodne z własnymi metodykami, nadawanie pilotom wyższych uprawnień niż wnioskowane przez egzaminatorów (na jakiej podstawie?), wpisywanie innych warunków atmosferycznych niż rzeczywiste w osobistych dziennikach lotów, wykonywanie lotów bez aktualnych uprawnień, przekraczanie czasu nalotu podczas szkoleń, ewidentne oszustwa w potwierdzaniu wykonywanych ćwiczeń, brak udokumentowania (lub wręcz niewykonanie) ćwiczeń w zasłoniętej kabinie, nadawanie uprawnień pilota doświadczalnego bez spełnienia wymaganych warunków, brak kontroli nad pracą pilotów itp.

 

Oczywiście, jak to w wojsku wszystkie „inspekcie” nie stwierdziły żadnych nieprawidłowości!

 

Konfigurację samolotu samowolnie zmieniono, dołożono foteli zmieniając wyważenie samolotu.

 

Przygotowania do lotu prawie nie było. Odprawa trwała 25 minut (powinna 2 godziny!) i „najprawdopodobniej odbyła się???” na pokładzie samolotu, a nie w sali odpraw. Załoga spóźniła się 25 minut! Naruszanie przepisów zaczęło się już wkrótce po starcie – przekroczono warunki startu z Okęcia – załoga nie dostosowała się do procedury antyhałasowej, zbyt wcześnie schowano klapy (przy zbyt małej prędkości) – niezgodnie z instrukcją samolotu, przekroczono obowiązujące w strefie Okęcia ograniczenie prędkości na niskich wysokościach, zlekceważono ostrzeżenia kontroli w Mińsku o złej widoczności w Smoleńsku, samowolnie zmieniono plan lotu bez zgody kontroli naziemnej, nie dotrzymywano nakazanej wysokości (przerwano zniżanie wstępne przed osiągnięciem nakazanej wysokości 3600 m). Kolejne błędy nastąpiły na wysokości przejściowej.

 

Na to wszystko przedstawiono DOWODY! I to niezależne o „Ruskich”!

 

Kontrola lotniska w Smoleńsku stwierdziła, że „warunków do lądowania nie ma”. Zgodę na próbne podejście „wieża” wydała na wyraźną prośbę dowódcy załogi i otrzymała zalecenie „i od 100 m być gotowym do odejścia na drugi krąg”. Według Raportu załoga nie odpowiedziała na informację o wejściu na ścieżkę. Niewłaściwie zinterpretowano odległość od progu pasa nad dalszą radiolatarnią – nad komunikat wieży „podchodzicie do dalszej, odległość sześć” dowódca odpowiada „cztery” i znajduje się 120 m nad ścieżką podejścia, a więc a wiele za wysoko nawet w odległości 6 km, a co dopiero 4 km (jak sądził dowódca).

Informacja wieży „na kursie, na ścieżce” była co najmniej nieprecyzyjna, ale dowódca prawdopodobnie nie brał jej w ogóle pod uwagę, bo zwiększył prędkość zniżania (jeśli zawierzyłby informacji wieży, to po co miałby to robić?), tak, że rzeczywiście osiągnął wysokość poprawnej ścieżki. Niestety, nie przerwano zniżania i samolot znalazł się „pod ścieżką” i zniżał się prawie do samego końca, choć w ostatniej chwili załoga usiłowała go poderwać i samolot przeszedł na lot wznoszący.

 

Piloci mieli prawo podejść do wysokości minimalnej według przepisów wojskowych – bo według przepisów cywilnych musieliby przerwać zniżanie już na dalszą radiolatarnią - czyli w Smoleńsku w odległości 6 km o lotniska! Przepis wojskowy jest dobry dla wojaków, a nie dla samolotów wożących pasażerów i tak ważnych pasażerów!

Jednym słowem – pierdel, serdel, burdel!

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka