Pseudoscience and society
Pseudoscience and society
barbie barbie
1977
BLOG

Dziwadełka i pseudonauki

barbie barbie Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

Pewnemu (dość znanemu do dziś) greckiemu filozofowi przypisuje się sentencję „Wiem, że nic nie wiem”. Niestety, Sokrates nie pozostawił po sobie żadnych materiałów pisanych, a przypisywane mu powiedzenie jest dość luźną interpretacją tekstu Platona.

Zostawmy jednak historię filozofii na boku, bo to zdanie ma głęboki sens. Otóż ludzie nie lubią, jak ktoś jest od nich mądrzejszy, a delficka Pytia orzekła, że najmądrzejszym Ateńczykiem jest właśnie Sokrates. Jak to się dla niego skończyło – niektórzy wiedzą, a inni mogą zapytać „wujaszka Google”. Zdanie to również wyraża pokorę, która charakteryzuje każdego prawdziwego naukowca. Im głębiej bowiem w „rzecz wstępować” tym więcej pojawia się wątpliwości i człowiek coraz lepiej zdaje sobie sprawę z ogromu swojej niewiedzy. Niestety, nie dotyczy to wszystkich. Charakterystyczną cechą zadufanych w sobie ignorantów jest przekonanie, że oto posiedli oni pełną i jedyną wiedzę absolutną. Jeśli do tego dojdzie jeszcze poczucie misji i wewnętrzna potrzeba głoszenia „jedynej i słusznej prawdy” przypadek może być beznadziejny.

Zdobywanie wiedzy (nie mówiąc już o uprawianiu nauki) to bardzo żmudne zajęcie. Pomimo to wybiera go wiele ludzi i z większym lub mniejszym skutkiem ślęczy nad problemami, które tak naprawdę niewielu interesują. Pierwszy z brzegu przykład to prowadzone od ok. 1980 badania krakowskiej grupy wysokich energii nad analizą rodzin fotonowych i hadronowych w oddziaływaniach promieniowania kosmicznego przy energiach rzędu 1000 TeV (proszę sprawdzić energie uzyskiwane w LHC). Eksperymenty te były prowadzone w górach Pamiru, w US, w stepach Mongolii i w Andach w ramach szerokiej współpracy międzynarodowej i stały się także podstawą planowanych eksperymentów przy wykorzystywaniu LHC. Wyniki badań ujawniły anomalie, które wydają się wskazywać na możliwość powstawania tak zwanych „dziwadełek” (strangelets) przewidzianych teoretycznie przez Wittena (1984).

No tak, ale takie badania nie są nośne medialnie (kto tam by wtedy pisał o jakiejś „dziwnej materii”), a poza tym zrozumienie ich znaczenia wymaga sporej wiedzy – którą zdobywa się latami.

To nie jest atrakcyjne dla proroków pseudonauki! Oni mają gotowy obraz Wszechświata, który jest jedynie prawdziwy i słuszny. Przecież oni wiedzą wszystko – a ci „cholerni, prześladujący ich naukowcy” (w tym przypadku fizykaliści) tylko sobie jeżdżą po świecie na atrakcyjne wycieczki w góry pod pretekstem jakiś dziwnych badań, których celu nikt nie rozumie i marnują pieniądze podatników!

Pseudonaukowiec wie, że:

Świat jest taki, a nie inny dlatego, że zbudowany jest z dwóch KONKRETNYCH cząstek elementarnych, które mają takie właśnie, a nie inne własności.”

Jeśli zaś fakty wskazują na coś innego – tym gorzej dla faktów! Dyskusja z takim osobnikiem jest bezcelowa – on wierzy w to co mówi. Próbowało już wielu, przytaczało argumenty - naukowe, techniczne – bez rezultatu. Nasz pseudonaukowiec GŁOSI PRAWDĘ! Jeśli ktoś się z nim nie zgadza – oznacza to, że go prześladuje! W przeciwieństwie do prawdziwego naukowca pseudonaukowiec nie ma żadnych wątpliwości – jego hasło brzmi „Wiem, że wiem wszystko!”.

 

W zasadzie można by ignorować takie indywidua i traktować je jako nieszkodliwych mitomanów, jednak (jak już pisał Andrzej Staruszkiewicz) mogą być oni niebezpieczni. A dzieje się tak między innymi dlatego, że celem pseudonaukowców jest zdobycie poklasku gawiedzi. Wielu z nich wie, że ich „wiekopomne idee” nie mają szans w środowisku ludzi mających choćby niewielkie pojęcie o zagadnieniu – starają się więc zdobyć jak najwięcej zwolenników (lub choćby tylko ludzi, którzy potraktują ich serio) wśród podobnych sobie. Internet stał się dla nich wymarzonym forum głoszenia swych poglądów. Prowadzą więc „wykłady” (ach, ta chęć stworzenia choćby pozoru „naukowości”), dyskutują o „prawdziwej istocie rzeczy”. Kto się z nimi nie zgadza – to wróg i prześladowca! Konieczna jest „czujność rewolucyjna” i natychmiastowy odpór środowisku „tradycyjnej i skostniałej nauki”, która traktowana jest jak „mafia uczonych”, która sprzeniewierza kasę podatników! Charakterystyczne jest przy tym, że pseudonaukowcy nie atakują się nawzajem, choć głoszone przez nich „prawdy wiary” bywają całkowicie sprzeczne!

Pseudonaukowcy uznają wszelkie działania „oficjalnej nauki” za marnowanie pieniędzy. Twierdzą, że za drobny milion dolarów potrafią np. dać ludziom nieograniczony „powielacz energii” i co za tym idzie „dobrobyt i szczęśliwość absolutną” - tylko nikt ich nie chce słuchać i przekazać (na wskazane konto) odpowiednią ilość kasy (oczywiście za genialny wynalazek objęty tajemnicą). Negują osiągnięcia nauki i techniki – lecz nie przeszkadza im to wcale w ich wykorzystywaniu (co biedaczki zrobiłyby bez komputerów i Internetu ;( ). Ich aktywność dotyczy szczególnie kilku dziedzin – teorii względności, elektromagnetyzmu, mechaniki kwantowej i nasila się szczególnie jeśli jakaś sprawa stanie się głośna medialnie. Nieprzypadkowo zacząłem od dziwadełek, bo stały się one głośne w związku z uruchomieniem LHC dzięki pisarzowi S-F Steve Altenowi i jego noweli „Pfobos”. Łatwo było straszyć ludzi – a więc pseudonaukowcy musieli skorzystać z okazji. LHC w ogóle stał się wdzięcznym obiektem ataku.

 

Dlaczego uważam pseudonaukę za coś groźnego? Dlatego, że prawdziwa nauka daje w efekcie ludziom do ręki bardzo złożone technologie. Ich wykorzystywanie pozostawia wiele do życzenia, ponieważ niewykształceni ludzie powodują poważne problemy – Czarnobyl, katastrofa Challengera, czy choćby przewrócenie masztu w Gąbinie przez „fahofców” realizujących jego konserwację to tylko kilka dowodów. W większości przypadków nie zawodzi technika – zawodzi człowiek bez wyobraźni. A pseudonauka podsuwa proste i atrakcyjne rozwiązania. Po co uczyć się matematyki? Po diabła inżynierowi fizyka? To tak jak w „Kongresie futurologicznym” Lema: „W Clausewitzu będziesz gmerał? Proszek zjedz – jużeś generał!”. Tranzystor? Przecież to nie wynik badań fizyki ciała stałego – to przywieźli go nam kosmici (Roswell). Posągi na Wyspie Wielkanocnej tak samo. Thor Heyerdal jednak się zdenerwował pokazał, że człowiek z wyobraźnią może z pomocą kilkunastu ludzi postawić taki posąg – trzeba było więc sięgnąć do innych przykładów.

 

Gorzej jednak, jeśli prawdziwa nauka sięga po metody propagandowe pseudonaukowców – najlepszym przykładem jest pojęcie „energii odnawialnej”. Nie, nie energii ogólnodostępnej czy wolnodostępnej – ODNAWIALNEJ. To po prostu lepiej brzmi! I jak w tym wszystkim ma się odnaleźć zwykły człowiek? Zapewne kupi sobie piwo i pójdzie na mecz. Proszę porównać – roczny budżet Narodowego Centrum Nauki i koszty budowy stadionów na Euro 2012! Panem et Circenses! Wiedza nie jest konieczna do życia – wystarczy pseudowiedza. Problem ten nie dotyczy tylko Polski – proszę sprawdzić choćby hasło „flatearth” w Google...

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Technologie