barbie barbie
471
BLOG

Zamachy i lemingi

barbie barbie Polityka Obserwuj notkę 3

 

W kotle zamachowym wrze!

Zastanawiam się, co jeszcze będzie się usiłować wmówić „ciemnemu ludowi”. Mamy bowiem do czynienia z prawdziwym wyścigiem.

Dotychczas w tworzeniu różnych fantastycznych hipotez zdecydowanie prowadziła tak zwana „sekta smoleńska”. Zaczęto od „naprowadzania na śmierć”, lecz szybko dołączyły inne – meaconing, sztuczna mgła, „rozpylanie” helu, fałszywa NDB itp. O „Maskirowce”, której poświęcono nawet książkę nawet nie wspomnę.

Poparcia szukano nawet za „wielką wodą” i udało się pozyskać dla sprawy dwóch naukowców z USA (jak to dobrze brzmi) – co prawda obaj należą do tak zwanej „świeżej emigracji” z lat osiemdziesiątych, ale jednak można było już uczciwie się powoływać na opinie „wybitnych naukowców amerykańskich”. Ich zadanie było proste – udowodnić, że tezy „generał” Anodiny i raportów MAK i PKBWL są nieprawdziwe lub przynajmniej tak skutecznie je podważyć, aby wywołać jak najwięcej zamieszania. Rozpoczęto więc objazd Polski z imprezami, które miały przekonać jak najwięcej ludzi, że oficjalne śledztwo to kupa bzdur i celowych kłamstw. Stosowano przy tym dość skuteczne metody - „niech to ONI udowodnią, że nie są wielbłądami” oraz „odwracanie kota ogonem”:

Każdą wypowiedź interpretowano „na odwyrtkę” - słynne „jak walnęło to się urwało” lub „do katastrofy doszłoby nawet wówczas, gdyby na „wieży” siedziały szympansy”. Przecież to był zarzut, że nasza załoga nie komunikowała się z naprowadzającym. A kto miał to robić? Rosyjski znał (i to słabo o czym świadczy nagranie) Śp.pilot Protasiuk, a ktoś musiał prowadzić (Aviate, Navigate, Communicate – właśnie w tej kolejności).

Niestety, również i PPKBWL również uderzyła w ten ton pisząc w raporcie o ”lądowaniu – nie lądowaniu”. A ja myślałem, że „dwójmyślenie” już nie jest stosowane!

Brak rozpoznania głosu osób w kokpicie uznano jako dowód, że ich tam nie było itp. itd.

Każda „interpretacja” i ”hipoteza” było dobra, byle tylko „nasze było na wierzchu”.

„Teorie” helu i sztucznej mgły okazały się zbyt bzdurne – nic to, zastąpiono je innymi.

Ostatnio obowiązuje teoria wybuchowa. Co prawda na nagraniach nie ma odgłosów wybuchów, lecz jedynie „przesuwających się przedmiotów” (słuszniejsza ekspertyza) lub zderzeń z drzewami (mniej słuszna) – ale przecież oczywiście nagrania na pewno sfałszowano. Dziwne zaiste to wybuchy, gdy pozostają nie zauważone aż do słynnego „k---a mać!”. Teoria wybuchowa uzyskała silne poparcie grupy naukowców, którzy wygłosili referaty na słynnej Konferencji – wszelkie głosy wątpiące lub wskazujące na scenariusz zbliżony do raportu MAK były natychmiast tłumione w zarodku i dyskredytowane z użyciem argumentu o „pancernej brzozie”. Przewodniczący i sala chcieli słuchać tylko "jedynie słusznych" wypowiedzi. A podsumowania "naukowej" konferencji dokonuje polityk wygłaszając laudację na cześć "naszych" naukowców. Zaiste, przypomina mi to słynną "ekonomię polityczną".

  Specjaliści od budownictwa, różnych działów fizyki (często teoretycznej lub jądrowej), którzy popierali tezy o wybuchach (jednym lub wielu) byli nagradzani oklaskami.

Do tego doszedł artykuł w „Rzepie” oraz efekty „informacyjnych imprez” organizowanych w „terenie” (najlepiej w niewielkich miejscowościach) na których doszło już nawet do rękoczynów wobec przeciwników teorii zamachowo-wybuchowej głoszonej jako ”jedyna prawda, która nas wyzwoli”. Jednak nie posunięto się do stwierdzenia, kto dokonał tego zamachu (który oczywiście byłby zbrodnią) – tu pozostawiono pole do domysłów oraz dowolnej interpretacji. Sprytne!

Naukowcy postanowili pójść za ciosem i zaapelowali do władz o finansowanie dalszych badań nad „sprawą smolenską” (Komisja Nauki „S”). Bardzo jestem ciekaw, kto będzie mógł otrzymać grant na takie badania – profesor budownictwa lądowego, specjalista od fundamentowania budynków czy fizyk „od cząstki Higgsa”? Bo jakoś speców od lotnictwa oraz analizy katastrof na „Konferencji Smoleńskiej” nie było widać. Byli za to wcześniej w Kazimierzu – ale tam głoszono „jedynie niesłuszne” tezy.

I oto doczekaliśmy się „kontr-zamachu”. Larum! W Polsce mamy zagrożenie terroryzmem!Dzielne służby (powinny mieć większe uprawnienia!) złapały niebezpiecznego człowieka (naukowca, Panie, naukowca...) który organizował zamach na Sejm, Senat, Premiera, Prezydenta za jednym podejściem. Właściwie to nie organizaował - ale zamierzał. W tym celu podobno zgromadził 4 tony materiału wybuchowego (niektórzy dziennikarze napisali o 4 tonach trotylu). Okazało się jednak, że nie zgromadził – a dopiero miał zamiar i nie trotylu – ale nawozu sztucznego (który rzeczywiście można przerobić na materiał wybuchowy). Istne „Radio Eriewań”. Ale furda – mamy SWÓJ zamach! Na szczęście nasze dzielne służby oraz błyszcząca intelektem prokuratura w lot odgadły (jak zwykle zresztą) nasze potrzeby. Teraz już nikt nie powinien narzekać na zatrzymywanie i prowokowanie legalnych manifestacji – przecież to właśnie takie różne marsze prowadzą do eskalacji przemocy i organizowania „zamachów” na „Konstytucyjne Organa Władzy Państwowej” za pomocą tak niebezpiecznych narzędzi jak stary telefon komórkowy. To, że nie doszło do tragedii do zasługa służb! Należy zwiększyć ich uprawnienia, poszerzyć zakres możliwych prowokacji i przede wszystkim dofinansować, dofinansować i jeszcze raz dofinansować! Bojówki prawicowe „ante portas”!

Jak widać nie tylko naukowcom z Komisji „S” doskwiera brak kasy.

Niestety, coś słabo z tym PR służb. Nawet nie rozłożyli do zdjęć harmonijek dolarów! A te „środki wybuchowe” coś także „nie teges” - trochę śrutu, jeden stary granat, rozłożony pistolet i trochę śrutu... Elektronika? Przełącznik ISOSTAT (ładnie i poważnie wygląda) bateryjki, jakiś silniczek... Oj, coś nie bardzo wypadła ta prezentacja – smoleńskie kreskówki wyglądały o wiele lepiej. Ludzie mogą w to nie uwierzyć. No i te książki – kto uwierzy, że to „tajne materiały”? A te filmiki? Kto nie dopilnował usunięcia dat? Niemieckie tablice z 1982 r.! - toż każdy policjant w Polsce zna te oznaczenia! Polskie – WSI (Ha, ha, ha...) Panowie - pracownicy naukowi Uniwersytetów Rolniczych aż tak o życia oderwani nie są!

Operacja „Klin – klinem” może nie zdać egzaminu – nawet „Wybiórcza” zaczyna mieć wątpliwości, a wystąpienie prokuratora u p.Moniki – hmm, lepiej nie mówić. Chyba jednak trzeba będzie całą sprawę jeszcze raz przemyśleć. Na razie wprowadzi się tajemniczego „inspiratora” - będą ciemniaki mieć zajęcie – a potem się zobaczy...

Jednym słowem – propaganda goni propagandę. W przysłowiowych Koluszkach, Pcimiu, Wąchocku na pewno wcześniej czy później odbędzie się spotkanie z p.Macierewiczem i członkami Zespołu Parlamentarnego ds. wiadomej katastrofy (przepraszam – zamachu i zbrodni). Cóż – nie ma TV Trwam na multipleksie, a satelita czy kablówka kosztują. Trzeba więc jeździć do ludu i prezentować kreskówki odpowiednio dobranych autorytetów. Lud lubi autorytety – zwłaszcza „hamerykańskie”. Sama „GaPol” i „UważajŁżę” nie wystarczą. Partia do na to kasę z dotacji na działalność polityczną.

Druga strona ma „Tusk Vision Network” (24 godziny na dobę) oraz „Wybiórczą”, Politykę , TOK FM, pp.Paradowską i Niesiołowskiego oraz gotowych na każde skinienie „cyngli”. Ma też policję, prokuraturę i inne „organa”. Za Komuny nazywaliśmy ZOMO bijącym sercem partii a pałkę policyjną „elastyczną wykładnią polityki rządu”. Jak działa „bijące serce PO” można było się przekonać 11 listopada. Nie było za bardzo kogo bić – to znaleźli się „ochotnicy”.

I tak to się plecie – raz rosną słupki PiS, a raz PO. Instytuty badania opinii portfelkują kasę, dziennikarze mają o czym dyskutować, młodzież może się nieco wyszumieć. Tylko żyć coraz trudniej, bezrobocie rośnie, oszczędności spadają. Rząd się jakoś „wyżywia”, opozycja także. Totumfatcy obu naszych wodzów tuczą się w Parlamencie Europejskim. A tak zwani „ludzie”? A kogo oni obchodzą pomiędzy głosowaniami i demonstracjami!? Niech „spieprzają” i nie przeszkadzają w „robieniu polityki”!

Nie drodzy Państwo - Nie ma jednego stada lemingów pędzących na oślep – są dwa stada! Każde z nich wierzy bezgranicznie swemu przywódcy i pędzi za nim na zatracenie.

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka