Wojna smoleńska staje się coraz bardziej zacięta – używane są coraz to nowe rodzaje oratorskiej broni. Cel – zdyskredytować wszystkich, którzy śmią myśleć inaczej. To jednak, czego dopuścił się na „Salonie24” Lech Kowalsky przekroczyło już wszelkie granice. Publiczne naigrywanie się z osobistych uczuć osób, w dodatku gdy jedna z nich zmarła tragicznie to przekroczenie wszelkich norm tak zwanej kindresztuby i podstawowych zasad obowiązujących w cywilizowanych społeczeństwach. Cóż, zawsze znajdzie się jakiś troglodyta – anomalie się zdarzają, a wolność Internetu jest zbyt cenna aby poświęcać ją dla wyeliminowania jednego durnia. Jak jednak zauważyłem ta nie mająca precedensu nawet na „Salonie” notka została dziś rano usunięta – w tym przypadku popieram działania Administratora serwisu. Pewne granice wypowiedzi powinny być jednak przestrzegane.
Z prawdziwą przykrością muszę jednak stwierdzić, że dyskusje na salonie już dawno straciły jakikolwiek merytoryczny charakter, a zamieniły się w dyskredytowanie „per fas et nefas” osób. I nie dotyczy to tylko katastrofy smoleńskiej, choć tu ten problem występuje najostrzej. Podobne jest w dziale „Nauka”, nieco lepiej (o dziwo) w „Polityce”. Większość dyskutantów – najczęściej ze stałego, dyżurnego zespołu, który zawsze ma coś do powiedzenia czuwa, aby nie stracić do tego okazji i nawet nie usiłuje uczestniczyć w dyskusji merytorycznej, a zaczyna kombinować, jak tu komuś najskuteczniej „dokopać”. W przypadku „Smoleńska” celują w tym obie strony, w innych działach walczy ze sobą więcej frakcji. Jak wymyślić najlepszy epitet – ot cel sam w sobie. „Dyżurni” salonowi dyskutanci najczęściej nie mają nic konkretnego do powiedzenia – po prostu nie orientują się zazwyczaj „w temacie”. Ale przecież zawsze można coś znaleźć u „Wujaszka Google”, czepić się jakiegoś niezręcznego wyrażenia (jak już nie ma czego, to może uda się znaleźć jakiś błąd językowy) – i „hulaj dusza, Boga nie ma”. Każdy „argument” jest dobry, każda przesada na pograniczu kłamstwa dopuszczalna - niedługo zapewne okaże się, że wszystkie samoloty na Świecie konstruowali wybitni (czytaj – stojący po naszej stronie) polscy profesorowie (do „konstruktora” Dreamlinera B787 dołączył ostatnio konstruktor silnika F-16). Ci, którzy są przeciwko to „agenci wpływu”, „komuchy”, „nieuki” i należy ich niezwłocznie zlustrować do 10 pokolenia!
Chciałoby się zakrzyknąć – ludzie, przeczytajcie choć raz te teksty nim je opublikujecie! Wiele z nich będzie dostępnych na różnych serwerach przez długi czas, jeszcze ktoś po latach zacytuje i będzie wstyd, że już o Sądzie Ostatecznym nie wspomnę.
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka