Na ekranie pojawia się jakaś Pani (dość przeciętnej urody i w wieku balzakowskim) i stwierdza - „badania naukowe dowodzą, że nasz „Olej wężowy” zmniejsza zmarszczki na twarzy o 43,5%”.
„To urządzenie najnowszej generacji, do użytku nie tylko w klinikach, ale również i w Twoim domu. Rezonator stosowany jest w medycynie i rehabilitacji i działa na zasadzie rezonansu falowego określanego mianem medycyny przyszłości. Doprowadza on do równowagi energetycznej, a to z kolei poprawia stan naszego organizmu.” Oczywiście potwierdzają to badania czołowych naukowców – profesorów przodującego Uniwersytetu (zdaje się, że wymieniono uniwersytet w Heidelbergu) oraz czołowych placówek klinicznych takich jak pewien Instytut Diagnostyki i Terapii Komplementarnej.Super nazwa – robi wrażenie.
Łatwo więcściągnąć emerytów na pokazy pseudourządzeń medycznych, które mają działać cuda. Zaprasza się ich na rzekome badania i powołać się na poważne instytucje, a sukces niestety murowany!
Pozujący na wykształconego i obiektywnego młody prezenter, któremu towarzyszyła „Pani doktor” (specjalności nie podano) z łatwością przekona audytorium, że to tylko spisek lobby farmaceutycznego utrudnia im dostęp do cudownej metody leczenia magnesem zbliżanym do chorego miejsca (za jedyne 2000 PLN) lub biofotosymulatorem z 6100 PLN (możliwy zakup na raty – współpracujemy z bankiem). Jak zapytałem, na czy takie zjawisko leczenia magnesem polega – to najpierw zaczął coś bredzić o „magnetostrukcji” (tak -dokładnie) a potem usiłował mnie wyprosić z sali. Psułem mu „business”...
Czy to czegoś Państwu nie przypomina?Takie same spotkania, lecz na na sporo większą skalę, te same argumenty w rodzaju „badania naukowe bezspornie udowodniły”, taki sam niedopusczający żadnych wątpliwości sposób prezentacji, hamowanie dyskusji w zarodku - „nie idźmy w tą stronę”, „pytań z sali nie przewidujemy”. Zamiast dość anonimowej „Pani doktor” prezenterowi towarzyszą wzbudzający zaufanie „czołowi i szanowani naukowcy” - ostatnio dowiedziałem się, że nie tylko skonstruowali oni „Dreamlinera”, lecz również silnik do samolotu F-16. Ciekaw jestem, jaki jeszcze model samolotu (koniecznie amerykańskiego!) nie powstałby bez współpracy tych „światowej sławy uczonych”. Nie będę zajmował się publikowaniem ich prac – można latwo sprawdzić to w Internecie. Każdy wysiłek naukowy jest bowiem godny szacunku i niestety nie zawsze kończy się sukcesem. Nie będę więc porównywać żadnych „indeksów H” i nie będę prowadzić rankingu, kto jest „bardziej zasłużony”.
Dziwi mnie jednak, dlaczego (w przeważającej większości starsi) Panowie z wielomo tytułami dają się tak łatwo używać dla celów propagandowych. O ile jeszcze mogę zozumieć „Panią Doktor” ze spotkania w sprawie „bio-magneto-energo-tachiono symulatora” (cóż, trudno znaleźc pracę młodym i wykształconym) to jednak poważanie zastanawia mnie, dlaczego niektórzy (na szczęście tylko niektórzy – bo w Polsce mamy dziesiątki tysięcy samodzielnych pracowników naukowych) dają się tak łatwo wykorzystywać do celów propagandowych. Naprawdę, czy ludzie, którzy niewątpliwie mają rzeczywiste osiągnięcia muszą narażać się na pośmiewisko wypowiadając się publicznie autorytatywnie w sprawach, o których nie mają zielonego pojęcia? Czy naprawdę status naukowca upadł tak nisko?
Specjaliści są niezbędni przy dokładnym badaniu katastrof. Ale nie na mównicy – lecz w dobrze wyposażonych laboratoriach. Ich zadaniem nie jest tworzenie coraz to nowych hipotez, lecz ich weryfikowanie podczas niekiedy żmudnych (lecz w sumie rutynowych) badań. Nie powinny się one ograniczać w żadnym przypadku tylko do ekspertyz technicznych lecz podjąc również próbę analizy działań załogi. Ponad 90% wypadków jest wynikiem działań ludzi (celowych lub nie) – a więc taka analiza powinna być bezwględnie przeprowadzona. Badania mechanoskopijne są także ważne, jednak nie polegają one na zgniataniu w TV puszki po piwie, ani na badaniach oranoleptycznych. Proszę nie podawać kontrprzykładu roli Feynmana w badaniu katastrofy „Challengera” bo Noblista to jednak Noblista. Warto znać proporcje...
Czyżby Bismarck miał rację - „Acht und achtzig Professoren und Vaterland,Du bist verloren”?
Panowie Profesorowie – czy naprawdę warto? Jako podsumowanie uroczy duet z „Ptasznika z Tyloru”:http://www.youtube.com/watch?v=VLg5GSIDP_I
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka