barbie barbie
699
BLOG

Muzeum AK w Krakowie

barbie barbie Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Dzięki zaproszeniu Pana o pseudonimie R.H. (wolę to słowo niż nowomodne „nick”) miałem okazję zwiedzić krakowskie Muzeum Armii Krajowej. Właściwie, to powinienem jako krakowianin się wstydzić, że jeszcze mnie tam nie było – ale po pierwsze lepiej późno niż nigdy, a po drugie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo zostałem potraktowany jak prawdziwy VIP. Serdecznie dziękuję za zaproszenie i znakomitą i merytoryczną opiekę podczas zwiedzania.

Aby muzeum nie stało się martwe konieczny jest entuzjazm ludzi. A entuzjazmu pracownikom muzeum, których miałem okazję poznać na pewno nie brakuje. Nie mam więc żadnych obaw, że Muzeum AK stanie się martwe – co jest godne podkreślenia, bo łatwiej jest prezentować wybitne dzieła malarstwa lub nawet stare samoloty lub samochody niż stare mundury, broń czy pożółkłe dokumenty.

Muzeum mieści się w starym obiekcie administracyjnym (i jako podziemiach) jednego z fortów dawnej „Festung Krakau” i znajduje się o przysłowiowy rzut beretem od dworca kolejowego Kraków Główny – niestety oddziala je wielopasmowa droga i dojść trzeba dłuższą drogą. Za to obok jest tani i duży parking. Sam budynek fortu starannie odnowiono, dziedziniec przykryto szklanym dachem uzyskując dodatkową przestrzeń.

Wchodząc do Muzeum wkraczamy więc od razu atmosferę militarną, której na szczęście nie utracono. Choć to muzeum poświęcone przede wszystkim Armii Krakowej, to jednak droga przez naszą najnowszą historię rozpoczyna się w dwudziestoleciu międzywojennym i prowadzi nas przez wojnę z Niemcami, atak Sowietów, okupację niemiecką i czasy wczesnego PRL. Na tym tle ukazano przejmujące losy ludzi, dla których Polska była najwyższą wartością i którzy bez wahania stawali na jej wezwanie. Szczególnie przejmujący był los tych, którzy po zakończeniu II Wojny Światowej uwierzyli, że Ojczyzna znów ich potrzebuje i chcieli uczestniczyć aktywnie w jej odbudowie. Jakże srodze się zawiedli.

Warto podkreślić, że Muzeum pokazuje te bardzo trudne dla byłych AKowców lata bez zbędnego patosu – eksponaty i aranżacje mówią same za siebie.

 

Jednak Muzeum to nie tylko nowocześnie, lecz bez efekciarstwa poprowadzona ścieżka przez naszą historię,, którą na pewno warto przejść w skupieniu. To Muzeum żyje, czego najlepszym dowodem było spotkanie dwóch młodych, kilkunastoletnich chłopców z harcerkami „Szarych Szeregów”, na które przypadkowo trafiłem. I znów – opowieści, które snuły starsze Panie były po prostu zwyczajne, lecz wzruszające – opieka nad dziećmi wywożonymi z Zamojszczyzny, próby ich ratowania przed germanizacją oraz pomoc sierotom i zagubionym w zawierusze wojenno-okupacyjnej dzieciakom zapewne nie są efektownym „filmowym bohaterstwem” lecz to właśnie wypełnieniem „Wielkiego zbiorowego obowiązku”, którym powinna być Ojczyzna.

Było w naszej historii wiele błędów, z których powinniśmy wyciągnąć wnioski, zdarzały się też ciemne strony i co tu ukrywać podli ludzie – lecz dopóki młodzi chcą słuchać wspomnień takich bez mała wiekowych harcerek można mieć nadzieję. Wyszedłem więc z Muzeum AK w dobrym, optymistycznym nastroju – choć spodziewałem się czegoś innego. Życie idzie naprzód – a trzeba „z żywymi naprzód iść”!

 

A pomyśleć, że zaczęło się od sporu na „Salonie” o przyczyny katastrofy Smoleńskiej...

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Kultura