barbie barbie
630
BLOG

Nasza wieża Babel (odp. Panu EINE)

barbie barbie Społeczeństwo Obserwuj notkę 14

Postawił mi Pan, Szanowny Panie EINE bardzo poważne zadanie:

„Proszę udowodnić teraz i tutaj na salonie ,że wszystkie wielkie przemiany cywilizacyjne dokonane w XX wieku są dobrem dla ludzkości.”
Nie mogłem spełnić pierwszego warunku, bo wymagało ono przygotowania szerszej odpowiedzi.

   Przemiany cywilizacyjne nie zachodzą nagle, lecz są końcowym efektem wielu etapów pośrednich. Poza tym samo określenie, czym jest cywilizacja nastręcza wiele trudności. Mnie osobiście najbardziej odpowiada definicja Feliksa Konecznego, która określa cywilizację jako „metodę ustroju życia zbiorowego”, ponieważ nie zawiera ona w sobie elementu wartościującego. Wpływ prac Konecznego jest widoczny do dzisiaj choćby w powszechnym używaniu pojęcia „cywilizacja łacińska”. Ponieważ społeczeństwo polskie spełnia większość atrybutów określających tą cywilizację ograniczę się jedynie do niej i do przemian, którym ona podlega.

   Główne filary, na których opiera się cywilizacja łacińska to filozofia grecka, prawo rzymskie i etyka chrześcijańska.Wartości te możemy uznać za niezmienne, ponieważ zostały dobrze określone już bardzo dawno. Praktyka jednak często nie odpowiadała i nadal nie odpowiada ściśle tym wartościom. Rzeź hugonotów w noc Św.Bartłomieja, podczas której wyrżnięto gości zaproszonych na wesele jak i rzeź Wandei wydarzyły się przecież wewnątrz tej cywilizacji. „Wartości pierwsze” cywilizacji łacińskiej były (i są nadal) „naginane” do bieżących potrzeb władz – zarówno kościelnych, jak i świeckich. Zastawmy jednak historię w spokoju i przejdźmy do współczesności.

Profesor M.A.Krąpiec (długoletni rektor KUL) definiując „kulturę chrześcijańską” podkreśla dwa bardzo ważne fakty:
„Kultura jest koniecznym elementem życia ludzkiego, ponieważ człowiek nie żyje na wzór zwierząt w zastanym środowisku natury”
„Podstawowym ludzkim działaniem jest poznanie i wyciska ono swoje piętno na wszystkich osobowych przeżyciach, postępowaniu oraz twórczym wysiłku”


   Warto zauważyć i podkreślić, że poznanie (a właściwie jego efekty) skutkuje modyfikacją środowiska, w którym człowiek funkcjonuje – zarówno naturalnego, jak i tworzonego przez człowieka dla własnych potrzeb. Efektem tych modyfikacji są przemiany cywilizacyjne.

   Przemiany cywilizacyjne nie dokonują się natychmiast. Ich źródłem są często odkrycia naukowe. Znakomitym przykładem może być elektryczność. Dziś stała się ona nieodłącznym elementem środowiska, w którym żyjemy, a warto sobie zdać sprawę, że rozpoczęto ją poznawać stosunkowo niedawno. A.Volta żył nad pięknym jeziorem Como na przełomie XVIII i XIX w., a więc elektryczność jako zjawisko (z punktu widzenia człowieka) „ma” dopiero około 200 lat, czyli mniej więcej tyle ile liczy USA jako niezależne państwo. A przecież od stosu Volty zaprezentowanego jako ciekawostka Napoleonowi I do dzisiejszego „elektrycznego” świata droga była jeszcze daleka. Jak elektryczność zmieniła nasze środowisko życiowe (tak naprawdę w ciągu około 100 lat!) nie muszę chyba nikogo przekonywać. Skutkiem są niewątpliwie przemiany cywilizacyjne. Jako ciekawostkę warto przywołać przykład słynnej awarii zasilania w 1965 r., która objęła swym oddziaływaniem ok. 30 mln osób (między innymi cały Nowy Jork) pozbawiając ich zasilania w energię elektryczną na około 12 godzin. Dziewięć miesięcy po tej awarii zanotowano w tym rejonie znaczny (udokumentowany) przyrost liczby urodzeń...

Przykład z elektrycznością wskazuje, że na drodze naszego rozwoju można spróbować wyróżnić kilka etapów:
Odkrycie – czyli wynik poszukiwań naukowych (najczęściej nie poddaje się planowaniu),

Głębsze poznanie – badanie nowych obszarów udostępnionych w wyniku odkrycia (od tego etapu da się już planować),

Wdrażanie – próby wykorzystania wyników poznania na małych próbach („Early adopters”),

Upowszechnienie – udostępnienie szerokiemu ogółowi,

Akceptacja – powszechne wykorzystywanie wyników procesu w środowisku codziennego życia,

Analiza skutków – zmiany społeczne, wpływ na środowisko naturalne,

Modyfikowanie– proces ciągły, mający na celu maksymalizację korzyści i wyeliminowanie problemów.

   Skutków cywilizacyjnych upowszechnienia się elektryczności nie da się przecenić. Powszechny dostęp do łatwo dystrybuowalnej energii znacznie zwiększył możliwości wytwórcze (dziś u stolarza trudno spotkać ręczną piłę lub strug), wpłynął na pracę w gospodarstwach domowych (pralki automatyczne, chłodziarki itp.) - ludzie zaczęli mieć więcej czasu, który zaczęli na różne sposoby wykorzystywać. Mechanizm zaczął się sam napędzać – można sprawdzić, jaka była moc zainstalowana w przeciętnym gospodarstwie domowym 50 lat temu. Dziś w dość powszechne użycie w Polsce weszła klimatyzacja, choć temperatury w lecie nie zwiększyły się znacząco w ciągu ostatnich 20 lat. A jeszcze nie wspomniałem o zmianach w komunikowaniu się ludzi oraz o rewolucji informatycznej, rozwoju biologii i medycyny itp. Gdyby ultrasonografy nie były w powszechnym użyciu nie byłoby „sprawy Prof.Chazana”, gdyby nie skraplarki powietrza i dostępność ciekłego azotu nie byłoby „in-vitro” itd., itp.

   Jaka może być więc odpowiedź na postawione mi pytanie? Chyba tylko jedna – postęp przynosi wiele korzyści i powoduje przemiany cywilizacyjne. Niestety nie koniecznie jedynie korzystne. Upowszechnienie się komunikacji indywidualnej (w szczególności samochodu) ułatwiło kontakty międzyludzkie, lecz również spowodowało konieczność budowy coraz to nowych dróg, na których tworzą się coraz większe korki, dostaw paliwa itp. Ale samochód spowodował też inne przemiany – podczas mojej pierwszej wizyty w USA byłem zaskoczony liczbą kin „drive-in” i nastolatkami „migdalącymi się” na siedzeniach wielkich samochodów. Rodziców zapewne zapewniali, że jadą tylko „do kina”.

    Upowszechnienie się pigułki antykoncepcyjnej niewątpliwie zmieniło obyczaje seksualne, dostęp do nowych środków komunikacji spowodował, że różne grupy mniejszościowe mogły się z łatwością skonsolidować i uzyskały możliwość popularyzowania swoich poglądów i zachowań powołując się przy tym oczywiście na konieczność zachowania tolerancji i poszanowania różnych poglądów i „orientacji”. Nie dotyczy to jedynie środowisk LGBT, lub wykrywanych od czasu do czasu ukrytych sieci „pedofilskich”, lecz jak można sprawdzić choćby na „Salonie” (i nie tylko) również obalaczy nauk ścisłych!
   Internet otworzył przed każdym dostęp do medium „rozsiewczego” (broadcast), które umożliwia publikowanie dowolnych treści, do których dostęp ma każdy bez ograniczeń(o ile oczywiście je znajdzie). Do czasu upowszechnienia się Internetu publikowanie w takich mediach (radio, TV, prasa) było dla większości ludzi w ogóle niedostępne (koncesje, zarządzanie pasmami radiowymi, bariera inwestycyjna – a w niektórych krajach cenzura, przydziały papieru itp.). Nie można się więc dziwić, że z tej okazji skorzystało wiele osób publikując delikatnie mówiąc treści o wątpliwej wartości merytorycznej, grafomani oraz ludzie źle wychowani, którzy czerpią perwersyjną satysfakcję z obrażania innych.

   A prawdopodobnie czeka nas jeszcze o wiele więcej – ponieważ nauka sięga coraz głębiej, zaś wiele odkryć przeszło już etap poznania i wchodzi (lub wkrótce wejdzie) w etap wdrażania lub upowszechniania. Na świecie pracuje już sporo elektrowni jądrowych wykorzystujących reakcję rozszczepienia. W latach osiemdziesiątych uruchomiono kontrolowaną syntezę jądrową (JET w Culham). Uzyskane rezultaty zadecydowały o podjęciu budowy we Francji wielkiej instalacji ITER (za 10 mld EUR - dla porównania koszt LHC jest szacowany na około 4 mld EUR) - www.iter.org . Dalekosiężne konsekwencje trudno przewidzieć.
Co się dzieje w laboratoriach biologicznych donosi od czasu do czasu prasa, a modyfikacje genetyczne weszły już (pomimo sporych oporów) w etap upowszechniania. Jakie zaś mogą być konsekwencje badań prowadzonych w fizyce wysokich energii trudno wręcz przewidzieć – wystarczy wspomnieć choćby o strangeletach czyli dziwadełkach. „Nasi” też biorą w nich udział: http://arxiv.org/pdf/hep-ph/9908210.pdf .

Nie mam zamiaru udzielać komukolwiek rad. Nie jest moim celem jakakolwiek „próba naprawy” Kościoła lub jakiejkolwiek innej instytucji czy organizacji – religijnej lub świeckiej. Nie mam ku temu żadnych kompetencji i nie uzurpuję sobie żadnych ku temu uprawnień!

   Uważam się jedynie za w miarę „kumatego” obserwatora rzeczywistości, jednak jakiś głos wewnętrzny ostrzega mnie, że budujemy swoją „Wieżę Babel”. Zbyt chyba zaczęliśmy wierzyć w swoją wszechmoc - a w gruncie rzeczy nie jesteśmy w stanie ocenić wpływu naszych działań na „dobro ludzkości”. Nawet nie potrafimy przewidywać ich dalekosiężnych skutków i dotyczy to praktycznie wszystkich dziedzin aktywności ludzkiej. Modlimy się do „Złotego Cielca” natychmiastowego zysku. Idee Keynesa apelujące o solidarność międzynarodową nie znajdują jakoś posłuchu.

Podsumowując – jako obserwator nie uważam, że tak zwany postęp skutkuje jedynie pozytywnymi przemianami cywilizacyjnymi. To my sami (w przeważającej liczbie) fascynujemy się nowymi możliwościami – lecz dopiero po pewnym czasie zauważamy ich negatywne skutki.

   Proponuje Pan oparcie się na wartościach chrześcijańskich, które uważa Pan za uniwersalne i wykorzystanie ich do kontroli rozwoju cywilizacyjnego. Idea piękna, ale czy możliwa do realizacji? Na którym z wymienionych przeze mnie etapów powinniśmy interweniować? Już na etapach odkrycia i poznania? Ale czy mamy prawo do zabronienia poszukiwania prawdy?

   A więc może później? Pozostaje jeszcze kwestia jakimi metodami. W poprzedniej notce napisałem, że rzeczywisty sukces ruchu obrony życia nastąpi wówczas, gdy zarówno kobiety, jak i mężczyźni nie będą w ogóle brali możliwości aborcji pod uwagę – a nie wtedy, kiedy uda się „przepchać” jakąś restrykcyjną ustawę. Podtrzymuję w pełni tą tezę i uważam, że dopiero wtedy będziemy mogli mówić o prawdziwej akceptacji wartości chrześcijańskich. Jeśli uda się osiągnąć wysoki stopień świadomości społecznej – to zdołamy zatrzymać (a przynajmniej znacząco ograniczyć) powszechną akceptację wątpliwych moralnie osiągnięć – nawet w sytuacji, gdy zostaną one udostępnione, ponieważ nie zostaną one zaakceptowane. Do osiągnięcia takiego stanu konieczna jest prawdziwa edukacja dająca wykształcenie ogólne– o której w swoich notkach Pan szeroko pisze, ale z którą niestety jest jak Pan słusznie zauważył jest coraz gorzej. Nie przynosi ona przecież natychmiastowych zysków, a wręcz niekiedy poprzez powiększanie obszarów wiedzy i zdolności analitycznych, a w konsekwencji poziomu świadomości społecznej może je znacznie ograniczyć.

   W moim przekonaniu ogromną siłą Kościoła Katolickiego jest uznanie, że człowiek jest omylny i grzeszny, i że należy mu wybaczać, bo Bóg jest miłosierny. Z praktyczną realizacją bywało (jak już napisałem) na przebiegu wieków różnie. Moim zdaniem Kościół ma pełne prawo i wręcz obowiązek nauczania oraz propagowania objawionych wartości i powinien dążyć do ich powszechnej akceptacji – nikt bowiem nie zaprzeczy, że mają one przynajmniej w naszej cywilizacji (choć nie tylko!) charakter uniwersalny. Nie sposób także pominąć roli Kościoła w propagowaniu i nauczaniu etyki.

   Proszę jednak pamiętać, że nasz Świat stał się „globalną wioską”. O ile ludność Europy wzrosła w ciągu ostatnich 50 lat z ok. 600 mln do 726 mln, a Ameryki Płn. z 200 mln do 400 mln, to już ludność Azji z 1500 do 4200 mln, Ameryki Łacińskiej ze 190 do 620 mln, zaś Afryki z z 250 do 1040 mln. Wielu z tych ludzi należy do innych cywilizacji niż nasza – i wcale nie wykazują oni ochoty na jej przyjęcie jej wartości. Za to chętnie przyjmą wartości materialne oraz technologie (nawet nielegalnie) - a zwłaszcza broń. Usiłowania zmierzające do przyjęcia przez nich naszego systemu wartości (niekiedy za pomocą siły) oględnie mówiąc nie znajdują należytego zrozumienia. Nie jesteśmy już izolowaną wyspą „przodującej cywilizacji” jak kiedyś. Azjaci dawno już przestali być kulisami z powieści Conrada – dziś ich wkład w rozwój nauki i techniki – a tym samym wpływ na przemiany cywilizacyjne jest już znaczący i szybko wzrasta. Musimy wypracować więc sposób współpracy z innymi cywilizacjami opartymi o inne religie – to wielkie wyzwanie. Rozumiał to znakomicie Św. Jan Paweł II starając się nawiązywać z nimi bliskie kontakty.

Mam nadzieję, że moja odpowiedź Pana usatysfakcjonowała.

 

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo