No to mamy nowy rząd, trudno bowiem przewidywać, że nie uzyska on akceptacji Sejmu i Prezydenta. Kończy się krótki (na szczęście) okres trudnej kohabitacji i pora na współpracę oraz konkretne działania.
Najwięcej emocji wzbudza MON:
Pana Antoniego Macierewicza uważam z „kutego na cztery nogi” doświadczonego polityka, który konsekwentnie dąży do realizacji przyjętych przez siebie celów, jednakże metody, które stosuje często bywają kontrowersyjne i wcale mi się nie podobają. Na pewno nie można mu odmówić patriotyzmu i dbania o interesy Polski. Z tezami i opiniami głoszonymi przez Pana Macierewicza wielokrotnie się nie zgadzałem. Niewątpliwa charyzma tego Pana na mnie nie działa, nie wystarczy mi powtarzanie (z prawdziwym lub udawanym przekonaniem) mantr w rodzaju „bezspornie udowodniono” - bo jak wykazała praktyka te dowody bywają wątpliwe lub nawet zmieniają się w czasie.
Wojsko jednak to nie jest klub dyskusyjny czy pensja dla grzecznych panienek i jeśli ma być nad nim sprawowana cywilna kontrola to wymaga ona twardej ręki i pryncypialności, których to cech p.Macierewiczowi odmówić nie można. Propozycja, aby MON objął hamletyzujący p.Gowin wydawała mi się całkowicie nierozsądna – opór, z jakim napotkałby chcąc wprowadzić zmiany w wojsku byłby nieporównywalnie silniejszy niż w przypadku wymiaru sprawiedliwości.
Pan Macierewicz sprawdził się już w „warunkach bojowych” likwidując WSI. A że nie obyło się bez strat - cóż „na wojnie jak to na wojnie”. Straty muszą być! Struktura wojskowa potrafi skutecznie bronić się przed zmianami, a więc jeśli zamierza się je wprowadzać trzeba być zdecydowanym, odpornym na ciosy z różnych stron, konsekwentnym i „ostrzelanym w bojach”. Osoba p.Macierewicza spełnia te wymagania.
Dyplomacja, czyli MSZ:
Polski Minister Spraw Zagranicznych powinien dbać o interesy Polski. Od dbania o interesy Unii Europejskiej jest jej Wysoki Przedstawiciel (obecnie przedstawicielka). A tak w ogóle to jakoś niewiele słychać ostatnio aktywności p.Federici Mogherini...
Polska nie miała ostatnio znaczących osiągnięć w dyplomacji – mam nadzieję, doświadczenie p.Waszczykowskiego pozwoli to zmienić. W wywiadach zaprezentował bardzo rozsądne plany, skoncentrowanie się na polityce regionalnej (a odbudowa stosunków z sąsiadami bardzo nam się przyda!), utrzymywanie i rozwijanie takich kontaktów z Rosją, jakie jeszcze są możliwe oraz „real politik” w odniesieniu do Niemiec. Teza, że przyjaciół należy szukać blisko – a wrogów w ogóle nie należy szukać bardzo do mnie przemawia.
Dyplomatę musi jednak cechować wysoka kultura, świadomość wagi swych zadań i konsekwencja oraz pewna doza wykorzystywanego w interesie swego kraju cwaniactwa. Trzeba pamiętać, że państwa nie mają przyjaciół – mają tylko interesy, a sojusze się zmieniają w zależności od chwilowych potrzeb. W moim przekonaniu p.Waszczykowski może być skutecznym partnerem także w ewentualnych rozmowach z p.Ławrowem.
Gospodarka, czyli Ministerstwo Rozwoju:
Powierzono go bankowcowi – i to budzi moje poważne obawy. Działające w Polsce banki nie zasłużyły sobie na dobrą opinię i raczej nie dbały (i nadal nie dbają) o rozwój Polski, ale o swoje własne interesy. Przykładów różnych „produktów” bankowych (co za nowomowa – banki niczego nie produkują!) takich jak słynne „opcje walutowe”, „poliso-lokaty”, „ubezpieczenia” kredytów i w końcu kredyty „frankowe” (udzielane oczywiście w złotówkach ;) ) mieliśmy i mamy zbyt dużo.
Banki mogą (i powinny) odgrywać znaczącą rolę w rozwoju gospodarki kraju, ale muszą również zaakceptować konieczność współdzielenia ryzyka inwestycyjnego. Inaczej nie będzie mowy o żadnej „innowacyjności” gospodarki, o czym się głośno mówi, a mało robi.
Czy bankowiec będzie potrafił zmienić swą optykę patrzenia na gospodarkę i zadbać o jej rozwój w oparciu o dość ograniczone możliwości inwestycyjne czy też zadba jedynie o interesy sektora bankowego – czas pokaże. Ja jednak nie jestem w tym przypadku optymistą, zwłaszcza, że większość banków ma właścicieli zagranicznych, których interesują przede wszystkim wyniki działalności biznesowej na polskim rynku – a nie rozwój polskiej gospodarki.
Edukacja i szkolnictwo wyższe:
Konieczność zmian jest oczywista. Dziś polska edukacja to „Pic i fotomontaż”. Pytanie tylko, czy rzeczywistą i kompleksową (a nie pozorną reformę) będą w stanie przeprowadzić nauczycielka wraz z byłym rektorem niewielkiej uczelni prywatnej. Eine na swym blogu napisał słusznie, że powinno się sięgnąć po specjalistów w zakresie organizacji edukacji i szkolnictwa wyższego. Konieczna jest bowiem zmiana systemowa, otwarcie różnych alternatywnych „ścieżek” kształcenia, rewizja „podstaw programowych” itp. itd.
Sama likwidacja gimnazjów i przywrócenie obowiązku kształcenia od 7 roku życia nie wystarczą. Nie stać nas na pewno na kolejną, podobną do poprzedniej reformę, która podobno miała wyrównywać szanse – a zaowocowała tłumami niedouczonych absolwentów (na każdym poziomie), maturą za „30% punktów” oraz bezwartościowymi dyplomami wyższych uczelni, których posiadacze zasilają milionową rzeszę emigrantów zarobkowych lub znajdują zatrudnienie w Polsce z przysłowiowe „dwa tysiące brutto”. Nowoczesna gospodarka wymaga prawdziwych fachowców – a przede wszystkim ludzi z „otwartymi głowami”.
Choć sporo „rzucało mnie po Świecie” mieszkam i zamierzam nadal mieszkać w Polsce – życzę więc nowemu rządowi powodzenia!
Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 77 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką (doktorat z teoretycznej), a później drugie tyle z Xeniksem, Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie!
Poza tym - czwórka dzieci, już szóstka! wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka