barbie barbie
1812
BLOG

Polsko prowadź! (ale kogo i dokąd?)

barbie barbie PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 159

      Nikt nie jest wolny od robienia głupstw – także władza ustawodawcza. Popełniane przez nią głupstwa są bardzo groźne, bo z samej zasady systemu demokratycznego stają się prawem. Niestety w warunkach powszechnej demokracji o składzie parlamentu zazwyczaj nie decydują względy merytoryczne, lecz dobrze zorganizowana i zorientowana na określony elektorat kampania wyborcza skutecznie wspierana przez działaczy terenowych. Rola środków masowego przekazu, choć niewątpliwa jest jednak najczęściej przeceniania – dowodem są choćby ostatnie wybory przegrane przez PO pomimo niewątpliwie silnego wsparcia przez większość znaczących mediów „głównego nurtu”.


     Wyłanianie reprezentacji społeczeństwa w powszechnych wyborach proporcjonalnych na zamknięte listy partyjne może łatwo doprowadzić do sytuacji, w której jedna z partii zdobędzie bezwzględną większość w parlamencie mimo tego, że w wyborach nie uzyskała większości ważnych głosów. Sprzyja temu metoda d’Hondta - PiS w ostatnich wyborach uzyskał poparcie ok. 38% głosujących co dało mu bezwzględną większość ponad 50% mandatów w Sejmie, który stał się maszynką do głosowania. Paradoksalnie przypomina to Sejm z okresu PRL, w którym miażdżącą większość miała jedna partia (dla rezultatów głosowania w Sejmie nie jest istotne, w jaki sposób tą większość uzyskała) i prace naszego ówczesnego parlamentu celnie scharakteryzował Maciej Zembaty - „Stuk-puk laską w podłogę, Sejm, Sejm wyraża zgodę!”. Obecnie opozycja może oczywiście zabierać głos – ale w praktyce rządząca większość jej uwagami w ogóle się nie przejmuje, zgłaszane poprawki odrzuca bez dyskusji „en bloc” i posłusznie głosuje „według rozkazu” Prezesa i jego PolitBiura.


     Twórcy systemów politycznych (w tym i polskiego) przewidzieli taką możliwość i wbudowali w system władzy ustawodawczej szereg zabezpieczeń. Reaktywowano Senat RP, który miał się w założeniu stać „izbą refleksji”. Kilkakrotnie przecież skutecznie „poprawiano” sknocone przez Sejm ustawy w Senacie. Kolejnym „bezpiecznikiem” jest wymagany podpis Prezydenta, który może ustawę zawetować (veto można odrzucić, ale wymaga to kwalifikowanej większości) lub skierować wątpliwy przepis do oceny przez Trybunał Konstytucyjny, który również jest zobowiązany do rozpatrywania innych skarg konstytucyjnych. Ważnym elementem zapewniającym Obywatelom bezstronne rozstrzyganie sporów (także z organami władzy) zapewniać miało niezależne sądownictwo – od sądów rejonowych po sąd najwyższy.


     Twórcy naszego systemu (na podstawie doświadczeń z PRL) przewidzieli niebezpieczeństwo „zawłaszczenia” wszystkich „bezpieczników” przez dominującą siłę polityczną różnicując okresy kadencji posłów oraz senatorów od kadencji Prezydenta RP i sędziów TK oraz wprowadzając samorząd władzy sądowniczej. Miało to zapewnić skuteczną kontrolę także w przypadku zasadniczych zmian w preferencjach wyborców.

     Wejście Polski do Unii Europejskiej również nałożyło dość zasadnicze ograniczenia na swobodę działań naszych władz. Wynikają one wprost z traktatu akcesyjnego oraz ram prawnych na przestrzeganie których zgodziły się państwa członkowskie UE.


     Wymienione powyżej „bezpieczniki” miały zapobiec sytuacji, w której jakaś opcja polityczna, która uzyskała sporą liczbę głosów niezadowolonych obywateli będzie w stanie uzyskać większość mandatów (pomaga w tym system d’Hondta) w Sejmie. I rzeczywiście, taka sytuacja zdarzyła się w wyniku wyborów w 2015 r. - PiS (wraz z „przytulonymi” partyjkami pp.Gowina i Ziobro) uzyskał 38% ważnych głosów, co dało mu 51% głosów w Sejmie. PiS uzyskał także znaczną przewagę (61%) w Senacie wybieranym w wyborach większościowych. Wcześniej Prezydentem RP został również kandydat popierany przez PiS (w II turze uzyskał nieco powyżej 51,5% głosów). Po raz pierwszy od 1989 r. powstała więc sytuacja, w której głosami około połowy głosujących obywateli (a ok. 18% wszystkich uprawnionych do głosowania) jedna opcja polityczna kojarzona jednoznacznie z osobą Prezesa PiS uzyskała możliwość samodzielnego kierowania krajem. Niestety PiS zdecydował się na oparcie swej władzy na wzbudzaniu emocji określonej części społeczeństwa poprzez podsycanie nastrojów nacjonalistycznych oraz żądań rewanżu za poniesione (rzeczywiste oraz rzekome) krzywdy nie biorąc oczywiście pod uwagę faktu, że większość nieszczęść jakie dotknęła Polskę po 1939 r. była wynikiem prowadzonej przez jej władze polityki nie uwzględniającej obiektywnej sytuacji międzynarodowej oraz rzeczywistego stosunku sił. Do złudzenia przypomina to hasła wykorzystywane w Niemczech w okresie przejmowania władzy przez partię NSDAP, która również głosiła walkę z komunizmem, podkreślała wielkość narodu niemieckiego oraz konieczność naprawy krzywd, jakich doznał w wyniku I Wojny Światowej.

     Do tego dochodzi ostentacyjna arogancja władzy - przygotowywane „na kolanie” i uchwalane nocami poselskie projekty ustaw, lekceważenie urzędu Prezydenta RP (według panów ministrów ma podpisywać co dostaje do podpisu i nie dyskutować) oraz bizantyjski styl władz – przesadna ochrona (również „zwykłych posłów”), brak wyrażania okazywania jakiejkolwiek skruchy lub współczucia ofiarom wypadków z udziałem kolumn rządowych, przewlekanie i ukrywanie wyników niewygodnych dla władzy śledztw – a to wszystko podlane obficie propagandą sukcesu nieodparcie przypomina mi sytuację schyłkowego okresu PRL – jedyna różnica, ze ustawy przechodziły wówczas przez Sejm większością 90% głosów, a dziś przechodzą większością 51% głosów, ale przecież nie ma to dla ich ważności żadnego znaczenia. Charakterystyczna jest także pogarda dla wszystkich mających inne poglądy („zdradzieckie mordy” znakomicie komponują się z „zaplutym karłem reakcji”) oraz poszukiwanie inspiratorów (oczywiście „nielicznych”) protestów z wołaniem „kto za tym stoi i komu to służy” - i znów są to „określone siły”.


     Rząd po skutecznym przejęciu TK przystąpił do ataku na sądy powszechne, który na szczęście częściowo zablokował Prezydent budząc nieukrywaną wściekłość p.Ziobry, który już zdążył się wsławić podczas swej poprzedniej kadencji przymiotami kowbojskimi. Premier Szydło oraz p.Waszczykowski starają się przedstawiać społeczeństwu Unię Europejską w jak najgorszym świetle i twierdzą, że to jedynie Polska (i oczywiście PiS) mogą skutecznie pchnąć rozwój UE na jedynie właściwe tory. Mamy więc do czynienia z próbą usunięcia kolejnych „bezpieczników” rzekomo zagrażających „dobrej zmianie”. Problem tylko, że japoński termin KaiZen oznaczający stałe polepszanie jest związany z zasadą „5 Why” - a PiS o nic nie pyta – PiS wszystko WIE lepiej!


     Rzecz jednak w tym, że w Unii (i w tzw. „międzymorzu”) żaden ze znaczących krajów (za wyjątkiem wygnanego byłego prezydenta Gruzji) nie woła „Polsko – prowadź!”. Jednak trzeba przyznać, że gra na martyrologię i rewanżyzm (reperacji zaczynamy już żądać do Niemiec i Rosji – może wkrótce przyjdzie czas na Słowację?) daje jak w latach 30 w Niemczech oczekiwane rezultaty i wzrost poparcia dla PiS. Jest jednak jeden problem - „pospolite ruszenie” p.Macierewicza nie zapewni Polsce adekwatnej do głoszonych ambicji siły militarnej, a z kasą (zwłaszcza bez Unii) też krucho. Polska to nie Szwajcaria – nie jest ważnym centrum finansowym Świata oraz nie jest krajem górzystym ułatwiającym działania partyzanckie.


     Dyktatury nie rodzą się nagle – one zawsze mają (deklaratywnie!) na celu polepszenie doli społeczeństw, zlikwidowanie korupcji i wprowadzenie sprawiedliwości społecznej. Jednym słowem – „dajcie mi władzę, a ja was już urządzę”. Jak okrzepną bardzo trudno je obalić. Imprezy PiS ochrania coraz więcej policjantów (a nawet snajperów) – a przecież „słupki poparcia” dla władzy rosną. W podobnych warunkach rodziły się systemy totalitarne.

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka