barbie barbie
1489
BLOG

Cel: Zdobyć i utrzymać!

barbie barbie Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 73

    Tak naprawdę zdobycie władzy to tylko pierwszy krok. Władza jest bowiem narzędziem, które można wykorzystywać w różny sposób.


    Nawet bardzo niewielka i ograniczona władza może służyć posiadającemu ją indywiduum w celu zaspokajania potrzeb własnego przerośniętego ego – kontaktu z takimi osobnikami doświadczył niewątpliwie każdy z nas. Szczególną pozycję takie typy zdobyły w okresie PRL, gdzie wiele ekspedientek nie mówiąc już o sparodiowanych w serialu „maliniakach” uwielbiało się pławić w swej władzy. Taka władza jest oczywiście bardzo ograniczona i ma strukturę hierarchiczną („To nie WY mnie tu postawiliście i nie WY będziecie mnie zdejmować”).


    Zdobycie rzeczywistej władzy w nowoczesnym ludzkim stadzie jest podlega na ogół pewnym regulacjom. Władzę można zdobyć wygrywając wybory, stosując niekiedy różne „sztuczki”. Nie mam przy tym na myśli prymitywnych fałszerstw, lecz manipulacje z tworzeniem koalicji lub udostępnianiu miejsc na listach, ograniczaniem lub ułatwianiem wyborcom głosowania, stosowaniem oszczerczych kampanii wyborczych (patrz klasyczne opisy wyborów Marka Twaina i Karola Dickensa) itp. Aby wygrać wybory należy na zimno rozważyć liczbę potencjalnych głosujących, ich preferencje oraz sposób dotarcia i przekonania takiej ich liczby, która zapewni upragnioną większość w głosowaniu. Hałaśliwymi mniejszościami nie należy się przejmować, należy je jednak obserwować, czy nie uzyskują one przypadkiem wpływu na znaczącą liczbę wyborców. Głoszone dziś przez prominentnych polityków tezy „a kogo obchodzi Trybunał Konstytucyjny czy struktura sądownictwa?!” oraz wyniki aktualnych sondaży w pełni potwierdzają słuszność takiego podejścia.


    Innym sposobem zdobycia władzy jest wykorzystanie drogi siłowej. Z taką możliwością pozostający przy władzy powinni zawsze się liczyć. Może to być „przewrót pałacowy” dokonany „w rękawiczkach” lub bez ich kamuflażu albo co bardziej niebezpieczne otwarty bunt dużej części społeczeństwa, ale to już „temat na zupełnie inne opowiadanie”.


    Zdobyta władza może służyć różnym celom – w tym także jak władza na niskich szczeblach zaspokajaniu swego ego (oraz co dość powszechne zwłaszcza w przypadku panów potrzeb seksualnych). Władzę można także wykorzystywać w celu zmieniania swego otoczenia, kraju, a nawet całego Świata. Jak uczy historia może to być bardzo niebezpieczne dla społeczeństwa, przy czym najczęściej odbywa się to na zasadzie „miłe złego początki”. Mający jakąś „ideę fix” absolutny władca może przez dość długi czas (np. pomiędzy wyborami) działać w taki sposób, że jego posunięcia będą zjednywać mu przychylność mas. Najprostsze metody to poprawa ich bytu (socjalizm zwany dla niepoznaki „sprawiedliwością społeczną”) połączona z pobudzaniem dumy narodowej (nacjonalizm zwany patriotyzmem). Nie bez znaczenia jest również wskazanie masom dobrze zdefiniowanego wroga (innej nacji, finansjery, korporacji, spekulantów itp.). Konsekwentna realizacja takiej polityki prawie zawsze gwarantuje wygraną w kolejnych wyborach, a więc upragnioną ciągłość sprawowania władzy. Ważne jest jednak, aby reagować szybko, jeszcze w czasie kadencji, a nie pod jej koniec!


    Nauczone doświadczeniem społeczeństwa wprowadziły szereg bezpieczników, które powinny zapobiec przejęciu władzy w powyższy sposób. Wbrew potocznemu przekonaniu najniebezpieczniejsze jest wyłonienie się dyktatury w wyniku pozornych procesów demokratycznych. Władza powołuje się bowiem wówczas na „wolę narodu” i usiłuje przeprowadzać „demontaż” wszelkich kontrolujących ją instytucji i organów („bezpieczników”) w wyniku działań parlamentarnych. Dzięki temu może utrzymywać, a nawet zwiększać poparcie dla swych działań tłumacząc je wolą narodu i jego przedstawicieli wybranych w wolnych wyborach. Władza nie może jednak się w tych działaniach wahać i okazywać słabości czy "hamletyzować" bo zostanie natychmiast za to przez swój elektorat ukarana.

Rewolucje, nawet jeśli początkowo cieszą się poparciem sporej części społeczeństwa w końcu prawie zawsze są zmuszone do sięgnięcia po terror.


Jak odróżnić prawdziwego "Męża (lub Żonę) Stanu" od przywódcy mającego zapędy autorytarne? Otóż "Mąż Stanu" nie likwiduje zazwyczaj bezpieczników (np. p.M.Thatcher) i ma odwagę dla dobra kraju iść w ramach obowiązującego prawa "w poprzek" żądań mas. Celem prawdziwych "Mężów Stanu" nie jest trzymanie się za wszelką cenę władzy i schlebianie żądaniom mas. Zazwyczaj mają "po drodze" sporo problemów, ale po kilku latach ich działalność doczekuje się należnego uznania.


     Demontaż za pomocą metod parlamentarnych organów i innych instytucji niezależnych od aktualnie rządzących powinien być odebrany przez społeczeństwo jako wyraźny sygnał ich dążenia w kierunku systemu autorytatywnego – a nawet dyktatury. Odpowiednio wcześnie podjęte działania mogą bowiem zmobilizować odpowiednią liczbę wyborców możliwych do przekonania metodami propagandowymi w rodzaju „cała władza w ręce rad (czyli „suwerena”) z wykorzystaniem podsycania różnic klasowych i tym samym dyskredytowania wszystkich niezależnych od aktualnej władzy instytucji: trybunałów i sądów (bo tworzy je „uprzywilejowana kasta”), samorządów (bo lokują się w nich „lokalne koterie”), organizacji pozarządowych (wiadomo, że to ludzie Sorosa!)...  

barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka