barbie barbie
1588
BLOG

"Histerycy" i polityka historyczna

barbie barbie Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 137

   Tradycja instrumentalnego wykorzystywania historii, a właściwie publicystyki historycznej w celu „pokrzepienia serc” jest jak widać wiecznie (nie tylko w Polsce!) żywa. Najstarsze zachowane przykłady takiej (polskiej) publicystyki są datowane na XII i XIII w., a potem już „poszło z górki”. Czasy upadku I Rzeczypospolitej stworzyły szczególne zapotrzebowanie na wspominanie „starych, dobrych i bohaterskich czasów”, w których wrogowie byli jedynie źli, zbrodniczy, zdradzieccy, okrutni i bezwzględni – zaś nasi szlachetni, prawi i sprawiedliwi i walczący za „wolność Waszą i naszą!”.


    Taką tradycję wpajali nam skutecznie nauczyciele „od polskiego”, apologeci „romantycznych porywów i przegrywanych powstań”, które miały (od zawsze) „wstrząsnąć sumieniem Świata”. Pozytywizm wzbudzał wśród tych nauczycieli (a zwłaszcza „nawiedzonych” nauczycielek) obrzydzenie, a nawet „odruch wymiotny”. Liczyły się jedynie konradowskie „porywy serc”. Trzeba uczciwie przyznać, że nauczyciele historii byli (przynajmniej w moim przypadku) znacznie bardziej obiektywni.


    Rezultat takiej edukacji jest opłakany, albowiem całą naszą „politykę historyczną” opieramy na wpojonych nam podczas edukacji emocjach. Emocjami można porwać także mniej wykształconą część społeczeństwa, co oczywiście może pomóc w zdobyciu i utrzymaniu władzy. Znakomitym dowodem jest niewątpliwy wpływ tragedii w Smoleńsku na wyniki wyborów, które nastąpiły po niej. Została ona bezwzględnie wykorzystana politycznie w celu pozyskania oraz konsolidacji elektoratu (pozornie religijne „miesięcznice”, określenia „zdradzeni o świcie”, „polegli pod Smoleńskiem”, apele smoleńskie itp.). To właśnie dzięki edukacji jesteśmy tak czuli na „martyrologię”. Korzystały z tego rządy komunistyczne ( Jedno jednak pozostaje bezspornym faktem – w II RP władze Polski pomimo wrogich wobec Żydów nastrojów społecznych zapewniały względny spokój. Przyznają to sami Żydzi. To Niemcy otworzyli tą Puszkę Pandory nienawiści. Faktem jest, że październiku 1939 r. Polska jako państwo przestała istnieć – Polska nie może więc ponosić żadnej odpowiedzialności za to działo się na ziemiach „wcielonych do Reichu”, na terenie Generalnej Guberni oraz pozostających pod okupacją sowiecką! propaganda antyniemiecka), korzystają także obecne...


    Nic dziwnego więc, że pojawiło się w Polsce (i w okolicach) sporo „histeryków”. Jedni głoszą tezy o „zbrodniczych Polakach” - już nieomal dowodzą, że podczas II WŚ Polacy zabili więcej Żydów niż Niemcy (przepraszam „naziści”). Rodzi to oczywiście naturalny opór – gorzej, że „histerycy” z „obozów patriotycznych” wpadają w przesadę głosząc, że praktycznie każdy Polak podczas II WŚ był bohaterem, że w II RP nie było znane zjawisko antysemityzmu itp. itd.

     Nie potrafię zrozumieć, na co ci „histerycy” liczą? W XXI w. każdy może sięgnąć do wielu źródeł historycznych – choćby przeglądnąć (korzystając z dostępu do bibliotek cyfrowych) bez wychodzenia z domu egzemplarze starych gazet np. krakowskich „Czasu” oraz „IKC-a” (chyba pierwszy polski tabloid), lwowskiego „Szczutka”.


    Przed nami kolejne „wzmożenie” dyskusji nad „polskim antysemityzmem” - rocznica „wydarzeń marcowych” z 1968 r. Pamiętam je znakomicie – byłem wówczas 20-letnim studentem, oberwałem „elastyczną wykładnią polityki partii” pod Collegium Novum i salwowałem się ucieczką do kościoła Św. Anny. A dziś czytam w „Wybiórczej” brednie pewnego młodego „histeryka – reżysera”, który śmie porównywać „Marzec 1968” do wydarzeń z okresu holocaustu. Cóż – dziś każda metoda promowania swej działalności jest dozwolona...


    Polsce niewątpliwie potrzebna jest dziś „polityka historyczna”. Ale nikt na Świecie nie uwierzy w jej aktualnie lansowaną wersję, że „każdy Polak był bohaterem” oraz że w II RP, podczas okupacji, a także i później nie występowało i nie występuje zjawisko antysemityzmu. Nie da się łgać „w żywe oczy” - wszak na murach (również w tolerancyjnym Krakowie) pojawiają się napisy „Żydzi do gazu” i stosowne rysunki, w wielu środowiskach używane jest określenie „ty Żydzie” i na pewno nie jest to wyraz uznania.


    Co do historii – wiele faktów można sprawdzić w Internecie. O roli diaspory żydowskiej (nie tylko w Polsce) pisało wielu – aby wymienić choćby Henry Forda I lub naszego Romana Dmowskiego. Z drugiej strony nie sposób pominąć wspaniałych osiągnięć Żydów w każdej dziedzinie. To naturalizowani Żydzi tworzyli np. muzykę amerykańską, zaś trudno znaleźć mistrza słowa polskiego nad Juliana Tuwima.



     Jedno jednak pozostaje bezspornym faktem – w II RP władze Polski pomimo wrogich wobec Żydów nastrojów społecznych zapewniały względny spokój. Przyznają to sami Żydzi. To Niemcy otworzyli tą Puszkę Pandory nienawiści. Faktem jest, że październiku 1939 r. Polska jako państwo przestała istnieć – Polska nie może więc ponosić żadnej odpowiedzialności za to działo się na ziemiach „wcielonych do Reichu”, na terenie Generalnej Guberni oraz pozostających pod okupacją sowiecką! Niemcy i Sowieci przejęli praktycznie całą administrację i w ogóle nie byli zainteresowani współpracą Polaków ani powstaniem rządu z nimi kolaborującego (w rodzaju francuskiego Vichy).

Ukraińcy w 1941 r. próbowali utworzyć rząd współpracujący z Niemcami, słali petycje do Hitlera – ale skończyło się interwencją „Sicherheitspolizei”. Niemcy nie byli po prostu zainteresowani współpracą z Polakami i Ukraińcami – chwalenie się, że „w II RP nie narodził się Quisling” nie ma więc większego sensu.


   Polska polityka historyczna MUSI się opierać na obiektywnych i udokumentowanych faktach, a nie na promocji „bohaterszczyzny”. Tylko obiektywne i dobrze udokumentowane fakty mogą obalić (a nawet wręcz ośmieszyć!) fantasmagorie „histeryków” w rodzaju p.Grossa. Ale nie wystawiajmy przeciwko nim naszych „histeryków”, bo to prowadzi tylko do bezproduktywnej „nawalanki”, która sprzyja jedynie atakom promujących się „za pomocą prześladowanej przez wstrętnych Polaków babci” dziennikarzy.


barbie
O mnie barbie

Nazywam się Tomasz Barbaszewski. Na Świat przyszedłem 76 lat temu wraz z nadejściem wiosny - była to wtedy niedziela. Potem było 25 lat z fizyką, a później drugie tyle z Xeniksem,  Uniksem i Linuksem. Dziś jestem emerytem oraz bardzo dużym wdowcem! Nigdy nie korzystałem z MS Windows (tylko popróbowałem) - poważnie! Poza tym - czwórka dzieci, piątka wnucząt, dwa koty (schroniskowe dachowce), mnóstwo wspaniałych wspomnień i dużo czasu na czytanie i myślenie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka