Maraton protestu rodziców dorosłych niepełnosprawnych, maraton negocjacji, oświadczeń, demonstracja krzywdy jednych, bezradności drugich. Odpowiednie opcje w odpowiednich miejscach wymacują wrzody złej woli. Okazuje się że wrażliwe serca najmłodszych próbują znaleźć jakiś wytrych do bramy zamkniętej na głucho. Oto list jaki zapewne napisał Beniek, wolontariusz Caritasu Diecezji Warszawsko-Praskiej, ministrant od św. Floriana do Margochy z ulicy Rozbrat, szefowej Klubu Dziewczyn Fanów i Kiboli Legii:
Ja wiem, Margocha, ty blogów nie czytasz, ale ja czasem i przeczytałem ostatnio taki, w którym pisali: „Powiedzmy twardo – działanie państwa opiekuńczego musi być uzupełniane aktywnością społeczeństwa opiekuńczego.”
To jak widzisz, Margośka, jest tłumaczenie durnego na durniejsze w języku bleblackim. Ręce i piersi opadają łagodnie jak klapa od sedesu nowej genearcji. Jak to oni sobie wyobrażają, kiedy to właśnie nie działa. A ci w Sejmie są chyba bliżej niż rodziny w Syrii, bez wody, prądu, mleka w proszku. . No i my w Caritasie zrobiliśmy taką akcję „Rodzina rodzinie”. Działa, jakaś pomoc płynie, od polskich rodzin do syryjskich. Im nic ująć nie wolno, dodać jak potrafisz, Koncerty na Aleppo były, kolędy dla Aleppo były. Juras mówi, że cię na jednym koncercie widział, więc byłaś „społeczeństwem opiekuńczym” choć raz.. Teraz będzie Most Modlitewny dla Parafii Syberyjskich, jeden na jeden, też pewnie będzie i jakieś szlachetne paczkowanie. No, jak się chce. Jak mówią oni? „Wola polityczna”. Może Jurek Owsiak poczuje taką wolę i zrobi ściepkę na ten cele. Byle wystartować, to ktoś się przyłączy. Zbiera raz w roku, wyjątkowo mógłby dwa. Już słyszę – niemożliwe, dlaczego on? Margocha, masz kasę? Ja też nie. Ale jak ruszy jakiś most, to nie jesteśmy bezpieczni. Nie będziemy płacić, to trzeba będzie robić. Ale przy okazji spotkam Jurasa i Ciebie, kumpelę Żasminę i Ritę. Bo tak to niby blisko, a za rzeką.
Jestem mieszkańcem bloku w wielkim mieście, nie jestem narodem. Trzeba odwagi i kompetencji, aby brać się do komentowania bieżących wydarzeń politycznych. A myślę, że trzeba do tego także odrobiny zadufania. Bo wiadomo, że nie jest nam dana pewna i pełna wiedza o toczących się wysoko rozmowach, targach i zadawanych sobie podstępnie ciosach. I wiedza o mechanizmach objawiających skutki tego wszystkiego też nie jest dostępna. Słyszymy natomiast to, co do nas mówią osoby na wysokich stanowiskach i medialni komentatorzy. Przeważnie nie jesteśmy zadowoleni z tego, co do nas mówią. Poczułem pokusę, aby zastanowić się nad tym, co właściwie powinni mi powiedzieć. CO JA CHCIAŁBYM OD NICH USŁYSZEĆ, GDYBYM BYŁ NARODEM? Idąc za szeptem sumienia porzucam inne zatrudnienia literackie i ośmielam się podpowiadać Osobom, to, co moim zdaniem powiedzieć lub napisać powinny.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo