W swoim referacie „Bajka o brzozie-patyczku i niezłomnym skrzydle” Pan profesor Artymowicz zajął się m.in. kwestią wytrzymałości brzozy smoleńskiej i udowadnianiem, że brzoza ta bezwględnie musiała zostać uszkodzona skrzydłem samolotu. W tekście profesora znajduje się naprawdę interesujące stwierdzenie, a mianowicie :

„zlamanie pnia przez wiatr lub wir od samolotu jest absolutnie wykluczone: nie polamane galazki, a zlamany nieslychanie odporny pien.”
Ciekawy jestem, czy Pan profesor zdaje sobie sprawę, że :
-
zwykła gałązka mimo swojego nikłego przekroju, posiada równie nikłą powierzchnię na którą działa wiatr lub wir od samolotu *
-
pojedyncza gałązka ma dużą możliwość odkształcania się i zmiany swojego ułożenia podczas wichury, zmieniając kąt i powierzchnie oddziaływania na nią wiatru
Oczywiście to nie sprawia że wiatr nie może jej uszkodzić, ale takie ryzyko jest często mniejsze niż w przypadku:
-
gałęzi, która musi przenieść obciążenie nie tylko od parcia wiatru na swoją powierzchnię, ale także obciążenie od wiatru przenoszone na nią przez gałązki
-
gałęzi mającej dużo mniejsze możliwości odkształcania się i zmiany swojego położenia
Wreszcie przechodzimy do "niesłychanie odpornego pnia," który niestety musi przenieść obciążenie wiatru od wszystkich gałęzi i gałązek.
A oto przykładowa brzoza, w której nieodpowiedzialny wiatr złamał „niesłychanie odporny pień” pozostawiając w spokoju gałązki **:

I tak podczas wichur łamane są i gałązki i gałęzie i nawet drzewa, a wichura nie patrzy że powinna najpierw połamać wszystkie gałazki, a dopiero na końcu „nieslychanie odporny pien”.
Być może - cytując innego profesora (Niesiołowskiego) - większość wiatrów „nie dorosła do swojej funkcji”?
I jeszcze jedna ciekawostka od profesora:
„Przy dzialaniu powietrza trwajacym mniej niz sekunde (jak np. w fali uderzeniowej od meteorytu tunguska, lub po wybuchu jadrowym) jest dokladnie odwrotnie; galezie sa wszystkie oderwane, zostaja sterczace pionowo w ziemi, odporne na wybuchy kiloton TNT pnie.”
Ciekawy jestem, czy profesor aby na pewno miał na myśli te pancerne pnie z tajgi tunguskiej:
„W 1927 r., na kilkanaście lat po eksplozji, pionier badań nad zagadką tunguską, dr Leonid Kulik, pisał: „Z naszego punktu obserwacyjnego nie sposób dostrzec w tym lesie żadnych znaków życia. Wszystko zostało powalone i spalone… To przerażające, wiedzieć jak olbrzymie drzewa o średnicy metra połamały się jak cieniuteńkie trzciny, a ich korony zostały oderwane i odrzucone wiele metrów dalej, na południe”. ***

* Przy braku liści
** Zdjęcie z http://galeria.swiatkwiatow.pl/zdjecie/zlamana-brzoza,89069,3540.html
*** Cytat z http://strefatajemnic.onet.pl/extra/tajemnicza-katastrofa-tunguska,1,4776771,artykul.html
** *Zdjęcie z http://www.unmuseum.org/sibtrees.jpg
Pozostałe cytaty pochodzą z notatki profesora Artymowicza:
http://fizyka-smolenska.salon24.pl/342232,6-bajka-o-brzozie-patyczku-i-niezlomnym-skrzydle
Inne tematy w dziale Polityka