Po zapoznaniu się "Opinią nr E-che-90/12 z przeprowadzonych badań" zaprezentowaną przez NPW na wczorajszej konferencji prasowej, nasunęły mi się dwa pytania:
1. Zgodnie z opinią, podczas badań przesiewowych wraku przynajmniej kilkadziesiąt razy detektory materiałów wybuchowych dały sygnały alarmowe. W jednym wypadku przy badaniu "fragmentu lewego skrzydła", w drugim przy "fragmencie agregatu". Pozostałych 75 alarmów wywołały szczątki foteli samolotu.
Jak już wiemy - badania w Polsce oczywiście nic nie wykazały.
Pytanie pierwsze: czy te detektory naprawdę są takie lipne, czy też po kilkumiesięcznym przebywaniu w Rosji próbki wywietrzały...?
2. Wg Opinii do dalszych badań wytypowano jeszcze 98 fragmentów samolotu - tych, które miały charakterystyczne dla wybuchu ślady "osmalenia", "okopcenia" oraz przy których detektory dawały sygnał wskazujący obecność na nich "par związków organicznych". Z opini nie wynika jednoznacznie, czy badano je także detektorami do wykrywania obecności par materiałów wybuchowych. Pytanie drugie: czy ma coś z tym wspólnego następująca uwaga prokuratury znajdująca się w Opinii Uzupełniającej:
"W zakresie opisu selekcji miejsc do pobrania materiału do badań oraz opisu prowadzonych z nimi czynności, w tym przy użyciu spektrometrów opartych o detekcję ruchliwości jonów, poprzez:
- sformułowanie go w sposób obejmujący szczegółowy opis czynności oraz wykorzystania wskazanych urządzeń, albowiem opis zawarty w treści opinii odbiega od opisu zawartego w dokumentacji z czynności procesowych (protokołów), ewentualnie, poprzez wyjaśnienie dlaczego opis ten sformułowano odmiennie"
PS. I cytaty z samej opinii. Fragment 1:

Fragment 2:

Inne tematy w dziale Polityka