Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
632
BLOG

Pendrive Szymona Hołowni

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polska 2050 Obserwuj temat Obserwuj notkę 4
Wielki Jaśmin wpadł na genialnie prosty pomysł. Użył swoistego politycznego pendrive`a do swoich zabiegów o elektorat i sejmowe skalpy. Raz podłączył go do nauki Kościoła, a za chwilę już do laptopa Roberta Biedronia. Potem jeszcze ściągnął kilka gigabajtów od liberałów, a jak było trzeba to i jeden giga od zielonej koniczynki.

Fenomen Szymona Hołowni z pewnością zasługuje na dogłębne badania socjologiczne, bo doprawdy nie wiadomo jak można mieć przez tak długi czas poparcie średnio dziesięciu procent wyborców, nie mając jednocześnie nic poważnego do przekazania, poza pajacowaniem przed kamerką. Nie zmieniają tego faktu żadne zespoły eksperckie i wydawałoby się poważne, aczkolwiek bardzo nieliczne, nazwiska, które tworzą intelektualną szpicę tej przedziwnej organizacji politycznej, a dziś już partii aspirującej do rządzenia Polską. Szymon - Wielki Jaśmin, twórca perfekcyjnej Jaśminy, unoszący się niczym istota nadprzyrodzona nad politycznym bagnem, ledwie dotykając go stopami, podczas gdy wszyscy inni są w nim zanurzeni po szyję. Kiedy jednak dochodzi do spotkania z liderem PSL-u, bagno jest osuszone, a Władek jest piękny i czysty jak sam Wielki Jaśmin. Na początku wydawało się, że kandydowanie Wielkiego Jaśmina w wyborach prezydenckich 2020 roku miało jedynie za cel odebranie kilku procent poparcia Andrzejowi Dudzie i utorowanie tym samym drogi do fotela głowy państwa kandydatowi Platformy Obywatelskiej. Tak się jednak nie stało, choć walka była niezwykle wyrównana, no i Rafałowi Trzaskowskiemu zadawano pytania, których nie powinno się zadawać. To zresztą jest odrębny, nie mniej fascynujący temat, jak człowiek, który generalnie nic lub niewiele robi, z powodzeniem piastuje dziś funkcję Prezydenta Warszawy. Owszem, jest stworzony do bycia politykiem, ale jedynie ozdobnym dla mniej wymagającej części elektoratu Wilanowa.


Ale wróćmy do Szymona Hołowni. Po wyborach prezydenckich Polska 2050 nabrała rozpędu, a różni zawiedzeni i  rozczarowani posłowie, mający dość bytowania w PO czy na lewicy, zaczęli szukać nowej, bez wątpienia oryginalnej tożsamości w Polsce 2050. Nieprzypadkowo. Wielki Jaśmin wpadł na genialnie prosty pomysł. Użył swoistego politycznego pendrive`a do swoich zabiegów o elektorat i sejmowe skalpy. Raz podłączył go do nauki Kościoła, a za chwilę już do laptopa Roberta Biedronia. Potem jeszcze ściągnął kilka gigabajtów od liberałów, a jak było trzeba to i jeden giga od zielonej koniczynki. Powstał kit programowy, potrawa, której nie da się przełknąć, ale Hołownia serwuje ją pokazując odbiorcom jedynie wybrane składniki – te, które właśnie im smakują, a za chwilę inne, które też komuś smakują. I tak w kółko. Gdyby ktoś miał spożyć ową szymonową potrawę w całości, trafiłby na SOR i płukanie żołądka. Tego nie da się po prostu strawić. Mimo to, ku uciesze samego lidera, zabawa trwa dalej, bo on cały czas sądzi, że rozdaje karty w polskiej polityce, że bez niego runie cały świat, dlatego on – Wielki Jaśmin – walczy od dobro całego świata, całej planety.


Charakterystyczne jest to, jak bardzo jego własne ego dominuje nad całością tej kosmicznie rozrywkowej formacji, poczynając od nazwy: Polska 2050. Kto, będący przy zdrowych zmysłach w Stanach czy w Wielkiej Brytanii dałby taką nazwę swojemu ugrupowaniu. Przecież wyborca chce „tu i teraz”, a nie w 2050 roku. Taka metafora na dłużej nie zadziała, choć może przyciągnąć część – niestety – dość naiwnego elektoratu. Dominuje więc ego Wielkiego Jasmina nad wszystkim co się rusza. Chyba jedyną osobą, która poza Panem Szymonem zafunkcjonowała medialnie szeroko i po całości jest Hanna Gill-Piątek, która od tygodni toczyła rozmowy z PO, aż w końcu zeźlona odeszła od ruchu Hołowni. To pierwszy sygnał dla jego lidera, że powoli czas tego, głównie internetowego szaleństwa, dobiega końca. Polska 2050 dziś bowiem nie odbiera głosów Prawu i Sprawiedliwości (a tak to miało działać), za to blokuje niepotrzebnie te kilka procent poparcia Platformie Obywatelskiej. Innymi słowy, albo Donald Tusk skłoni Wielkiego Jasmina do uległości, albo go spacyfikuje. Jeśli nie uda się przed wyborami, to wkrótce po wyborach, w których ugrupowania Hołowni i tak dozna dotkliwej porażki. W gruncie rzeczy może być tak, że jedynym sposobem na wejście do nowego parlamentu będzie stworzenie przez Polskę 2050 i PSL jednego komitetu wyborczego, czyli wspólnej listy. W innym przypadku może nastąpić kasacja.


A jeszcze niedawno wydawało się, że to będzie dla Hołowni droga na Olimp. Co więcej, media z przejęciem opisywały potajemne spotkania Hołowni i Trzaskowskiego, wietrząc spisek wymierzony w Tuska. Ale jak to bywa w polityce, liczą się układy, kasa i kwity. Środowisko skupione wokół aktualnego szefa PO ma tego pod dostatkiem, więc ze spokojem obserwuje wojownicze zapędy Wielkiego Jaśmina, który wkrótce zacznie wykonywać coraz więcej gwałtownych ruchów, starając się przekonać swoich wiernych wyborców, że to wszystko co mówił im przez te blisko trzy lata da się pogodzić – truskawki z makrelą, bigos z sernikiem i golonkę z bezą w sosie musztardowym. No nie da się. Na pięć minut przed wyborami ludzie chcą zjeść coś wybornego i sprawdzonego, także coś, na co ich normalnie nie stać.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka