Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg
388
BLOG

Kolejowa Komuna

Grzegorz Gołębiewski - grzechg Grzegorz Gołębiewski - grzechg Polityka Obserwuj notkę 4

Polska ma silne służby. W służbach, dbających o nasze bezpieczeństwo, o to, by nic złego się nam nie stało, jesteśmy może nawet lepsi od Rosjan, albo co najmniej tak dobrzy jak oni. Poranek na dworcu PKP w Szczecinie. Pusto jak zwykle, bo już mało co dojeżdża do gierkowskiego okna na świat i mało co, w związku z tym, wyjeżdża z niego. W hali „odlotów” czai się trzech facetów. Wysocy, twarze jak z pięknych lat osiemdziesiątych: zacięte, czerwone, gotowe na danie w ryj każdemu, kto się ruszy kiedy nie wolno się ruszać. To agencja ochrony. Oni chronią ten rozpadający się dworzec przed bandytami. Ale tu już nawet bandytów nie ma, bo kogo oni mieliby okradać? Agenci chodzą po hali, rozglądają się, czy ktoś nie chce przypadkiem dokonać zamachu na dworcowy kibel, czyli uciec z niego nie płacąc dwóch, albo i trzech złotych za pisuar. W dziedzinie kiblowych haraczy jesteśmy na szczycie piramidy światowej. ¾ dolara, albo nawet cały dolar za WC, za „restroom”, to tylko w Polsce. Na peronie „ni słychu, ni widu”. Nie ma nikogo! Ani jednego pasażera. Aż nagle wyłania się dwójka barczystych oficerów ze Służby Ochrony Kolei z wielkim owczarkiem niemieckim. Halt! – słyszę w głowie. Może będą strzelać? Przeszli i nawet nie sprawdzili mi dowodu osobistego, jakie to szczęście….. I  jak blisko do lat osiemdziesiątych, do pięknych  napuchniętych mord, kochanych, jak z sowieckiego filmu. PKP jest lepiej zorganizowana niż polska armia. Kiedy już siedzę w pustym pociągu jadącym do Lublina i czekam na jego odjazd, nagle barczyści oficerowie z psem przechodzą pod oknem wagonu i zaglądają do środka, co też ja tu robię w tym przedziale. Nie mija minuta i pojawia się jakiś gość (taki tajniak z PKP), ubrany na wojskowo i też przechadza się po peronie, ale już bez psa. Pewnie wyższy rangą. Sprawdza tamtych, czy czegoś nie przeoczyli. Sytuacja wyżej opisana nie zdarzyła mi się pierwszy raz. To standard. Często podróżuję i równie często doświadczam dowodów na to, że żyję w jak najbardziej policyjnym państwie. Mobilnego wojska mamy może z dwadzieścia tysięcy żołnierzy, nie więcej, ale różnych służb, to już będzie ponad dwieście tysięcy. I oni są gotowi lać po mordzie, śledzić, kopać, inwigilować nas dzień i noc. Jesteśmy na szczycie inwigilacji. Czyż nie jest to wszystko piękne, że Tusk tak to dopracował? I jeszcze Boni dokona takiej cyfryzacji, że słowa nie piśniesz bez wiedzy służb. Nie ma co narzekać na kolej. Mysz się nie prześlizgnie. Na odcinku kilkuset kilometrów konduktorzy, z różnych zresztą ekip, sześć razy potrafią sprawdzić bilet i jeszcze z cztery razy go zeskanować. W Niemczech pod tym względem jest bałagan nie do opisania. Nie skanują nawet czasami. Czasami i u nas jest bajzel. Przyszła konduktorka i nabazgrała coś na bilecie i sobie poszła. To jest wycinek polskiej rzeczywistości, niby nic, ale przecież coś jest nie tak, skoro na dworcu jest więcej różnych tajniaków niż podróżnych. Skoro nic nie działa w PKP normalnie, ale służby działają tak sprawnie jak za Komuny. Wniosek nasuwa się jeden: Komuna nie upadła.           

 


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka