Są takie dni w tygodniu......no właśnie. Tak było wczoraj, 8 października. Mam trochę zmysłu obserwatora i chętnie patrzę na zachowania ludzi. Działo się to wszystko w dużym mieście wojewódzkim nad Odrą, 130 kilometrów od berlińskiego ringu, więc wiadomo o jakie miasto chodzi. Tego dnia, wszyscy wyjechali na drogi, ale jak! Większość dostała ataku szału. Lubię szybką jazdę, ale byłem mijany z szybkością geparda przez mistrzów szalonej jazdy. Kiedy podjechałem do sklepu, na duży plac, samochody pędziły po nim z prędkością 80 km/h, czasami więcej Ludzie tłumem wchodzili i wchodzili do marketu. Mało nie zostałem starowany przez wielką ciężarówkę. Sam nie jestem bez winy, bo zgubiłem korek do baku paliwa na stacji benzynowej, ale pracownik stacji go przechował. Kiedy podjechałem do potężnego garażu dużego centrum handlowego zastałem tam mniej więcej taki widok: armie mrówek przemieszczały się do sklepów i ze sklepów. Wszyscy szli szybciej, naprawdę. Pomyślałem, dzień sprintera i od razu wyjechałem. Naukowcy twierdzą, że taki dzień może być efektem oddziaływania klimatu. Jakiś szczególny wiatr, dziwne masy powietrza, no i jesień. Mrowie ludzi i samochodów w pogoni za różnymi towarami, czyli jest dobrze. Do tego w szczycie padła sygnalizacja na największym skrzyżowaniu. Spotęgowało to grozę naszej nowoczesnej cywilizacji. Piszę o tym dlatego, bo co będzie jak taki dziwny wiatr zawieje nad Warszawą w dniu referendum? Dziś podano, że Donald Tusk ma gorsze chwile, ale co to znaczy... Nazwałbym taki dzień, jak wczorajszy, „Nowym Dniem Świra”. (NDŚ) On niedługo będzie codziennie. Na Zachodzie już dawno go nie ma. Przy tej koncepcji Polski, a raczej jej braku, ludzie będą jak mrówki w tym garażu i nic więcej, nic więcej. Wiatr jest zachodni, czyli NDŚ może opanować również Warszawę.
Inne tematy w dziale Polityka