Beniowski Beniowski
116
BLOG

Nieuczciwi wobec nieuczciwego Domosławskiego

Beniowski Beniowski Polityka Obserwuj notkę 8

Książka Artura Domosławskiego doczekała się licznych komentarzy. Nierzadko w dyskusji stosowane są argumenty bardzo nieuczciwe i urągające zasadom rzetelnej polemiki. Modelowym tego typu przykładem jest wypowiedź Agaty Tuszyńskiej dla Metra.
            Według niej to „panoramiczna, wielowątkowa opowieść o życiu”. Wydawałoby się zatem, że ewentualne błędy autora będą miały jedynie marginalny charakter. Nic bardziej mylnego. Tuszyńska – osoba nauczająca „reportażu literackiego na uniwersytetach w Warszawie i Krakowie”, wydawać by się mogło ekspert w tej dziedzinie! – ma całą listę argumentów przeciwko książce. Oto ona:
 
1.         „Ton i dla mnie jest nie do przyjęcia. Władczy, wszechwiedzący, objawiający światu prawdę jedyną, podsuwający tropy lustracyjnego myślenia. Pytam samą siebie: po co Domosławski napisał tę książkę?”
 
2.         „Ta książka wzięła sobie za cel udowodnienie, że Ryszard Kapuściński mijał się z prawdą.”
 
3.         „Kapuściński pozostał do końca postacią tajemniczą. Dlaczego nie uszanować tej decyzji? Tak siebie wymyślił, tak chciał trwać.”
oraz
„Jako biograf uważam za haniebne i niepotrzebne grzebanie w sercu, głowie i spodniach Kapuścińskiego.”
 
Co wynika z argumentacji pani Tuszyńskiej?
1.         Krytyka może spotkać autora nie za pisanie nieprawdy, naginanie faktów, czy inne uchybienia dające się zweryfikować. Wystarczy, że „ton” jest nie taki. Problem jednak w tym, że taki byt jak „ton” niezwykle trudno poddać operacjonalizacji. Autor może zatem popełniać błąd nie wiedząc o tym. I chyba o to właśnie chodzi.
 
2.         Zarzuty nie dotyczą tego, co można przeczytać w książce. Dotyczą tego, czego w niej przeczytać nie można. Niegodne, haniebne, złe, podłe itp., itd. są przyczyn dla których powstała. Tuszyńska tylko na początku pyta „po co Domosławski napisał tę książkę?”. Potem pytać już nie musi. Wie. Wie (z taką samą pewnością, którą później wyrzuca Domosławskiemu), że uczynił to z najniższych pobudek. Skąd to wie? Nie pytajcie – wie, ale nie powie.
 
3.         Jeśli ktoś nie jest obyczajowym ekshibicjonistą i nie wywleka swojego życia na widok publiczny, to pisanie biografii takiej osoby jest moralnie naganne. Trzeba uszanować cudzą prywatność. Moralnymi karłami są zatem: Didier Eribon – wywlekający na widok publiczny prywatność Michela Foucaulta, Barbara Wachowicz – opisująca szczegóły życia Sienkiewicza, Mickiewicza i Słowackiego, Frank McLynn piszący o Jungu oraz setki innych biografów. Podli – piszą o zmarłych nie dając im możliwości obrony!
 
Podsumowując – biografie można, należy i warto tworzyć. Należy jednak pamiętać o kilku zaleceniach. Pisać należy o ludziach żywych – martwi nie mogą się przecież obronić. Narracja musi mieć charakter rozumiejący! Nie ma mowy o demaskacji i ujawnianiu faktów, których opisywana osoba nie życzyłaby sobie. Trzeba się liczyć z tym, że jakiekolwiek ślady złego „tonu” dyskwalifikują pracę z miejsca. No i jeszcze uwaga dla niedomyślnych – nie ma mowy o usprawiedliwianiu, promowaniu, wspominaniu w pozytywnym kontekście o lustracji. Wiadomo czemu.
            Co w tym wszystkim jest najciekawsze? To, że Domosławski, który zapewne nie zgodziłby się z tym, iż wyżej wymienione argumenty są uczciwe, stosuje podobną narrację opisując swoje wrażenia po obejrzeniu „Towarzysza Generała”. Tak właśnie rozszerza się spirala nieuczciwych narracji…
Beniowski
O mnie Beniowski

Jestem na tyle odważny, żeby powiedzieć - "Król jest nagi". Lubię podróże - ta obecna prowadzi szlakami standardów. Miejmy nadzieję, że zakończy się raczej na Polach Elizejskich, czy Speakers' Corner, niż na Placu Czerwonym.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka