BePiotr BePiotr
246
BLOG

Rafał ma mój głos

BePiotr BePiotr Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 38

Nie, nie dlatego, że przystojny, sympatyczny, inteligentny, poliglota, świetnie wykształcony, tylko dlatego, że potrzebna jest zmiana. Reelekcja Andrzeja Dudy byłaby dla nas katastrofą! Nie wierzę w jego nawrócenie i w to, że w drugiej kadencji będzie uczciwie wypełniał swoje obowiązki. Nie mam do takiego wniosku żadnych przesłanek. Rządy "dobrej zmiany" w jawny sposób dążą do budowy władzy autorytarnej. Obecne wybory są być może ostatnią szansą by powstrzymać destrukcję demokratycznej Rzeczypospolitej. 

Trybunału Konstytucyjny jest dziś instytucją fasadową, Krajowa Rada Sądownictwa jest podporządkowana większości parlamentarnej, prokuratura jest organem politycznym, niezależność sędziowska, wobec gróźb dyscyplinarnych, staje się powoli tylko sloganem. Jarosław Kaczyński praktycznie przeprowadził pełzający zamach stanu zmieniając ustrój państwa na najbliższy mu ideał PRLu. Zlikwidowano wszystkie bezpieczniki, zabezpieczające państwo przed autokratycznymi rządami. Pozostały jeszcze tylko wybory, na jak długo? U naszych białoruskich sąsiadów kontrkandydaci rządzącego satrapy spacerują po więziennych celach.  Czy za pięć lat będzie u nas tak samo? A dlaczego nie? Jaki jest cel niszczenia demokracji jak nie wieczyste podporządkowanie państwa starcom z Nowogrodzkiej, albo ich sukcesorom? Państwem nie rządzą dziś rząd, prezydent czy sejm - państwem rządzi geriatryczne kółko wzajemnej adoracji z Nowogrodzkiej.

Rafał Trzaskowski nie jest człowiekiem znikąd, nie jest politykiem drugorzędnym - jest wiceprzewodniczącym swojej partii, a przy tym jest człowiekiem z ciekawą osobowością. Nie można mu zarzucić kosmopolityzmu, bo z jego zdolnościami i wiedzą mógłby sobie dostatnio żyć w dowolnym miejscu świata, a jednak wybrał drogę służby publicznej dla dobra swojego kraju. Przestraszona jego kandydaturą "dobra zmiana" usiłuje za wszelką cenę zdyskredytować go w oczach wyborców. I co ? Okazuje się, że można mu tylko przyczepiać różne łatki (zabawa na poziomie piaskownicy), a nie można niczego zarzucić.

Czy kohabitacja jest tragedią? Dla "dobrej zmiany" zapewne tak!  Opozycyjny Senat może tylko przyhamować tempo niszczenia państwa. Usiłując rzetelnie procedować nocą spłodzone buble prawne Sejmu, może uświadamiać opinię publiczną i próbować je poprawiać. Jednak izba refleksji nie ma rzeczywistych możliwości wrzucenia piachu w tryby maszynki do głosowania.

Czy kohabitacja jest tragedią dla Polski? Na pewno nie! Jest szansą na przyzwoicie stanowione prawo, jest szansą na powrót do dobrych zwyczajów parlamentarnych do rzeczywistej rzeczowej dyskusji nad proponowanymi przez posłów, rząd czy społeczeństwo projektami ustaw. Kohabitacja oznacza koniec tandetnej sraczki legislacyjnej. Kohabitacja oznacza konieczność rozmów, dyskusji, uzgodnień, czyli tego czego tak bardzo nienawidzą autokraci a co jest solą demokracji! Te rozmowy czy dyskusje prowadzone w spokojnej atmosferze mogą ugasić emocje. Każdy ma prawo do swoich poglądów i nikt nie ma prawa odbierania możliwości ich głoszenia.

Państwu potrzebny jest silny prezydent. Taki, z którym liczyć się będą musieli wszyscy, a nie taki, który z uwagą obserwuje mimikę pełnomocnika pani Basi i obawia się, żeby się tylko nie wychylić. Miarą pozycji naszego Prezydenta jest szacunek okazywany mu przez Prezesa.

A tak po prostu porównując ludzi to między kim wybieramy?

Patrzenie na intelektualny wysiłek odbijający się na twarzy Prezydenta, gdy ten usiłuje zrozumieć angielskojęzycznego interlokutora może wywoływać uśmiech sympatii, rozumiem to. W końcu nie każdemu było dane stypendium na Oxfordzie. A generalnie angielszczyzna Polaków wobec np skandynawów nie jest na szokującym poziomie.

Pod zmarszczonym czołem Andrzeja Dudy myśli falują czasami w sposób bardzo widoczny, gdy jednak przeradzają się, w wiecowym amoku, w kiepsko po polsku sklecone tyrady, ich jakość okazuje się nader kiepska. Z reguły odnosi się wrażenie, że to nie efekt myśli tylko ciężko zapracowanej nauki pamięciowej. W końcu nasz Prezydent ciągle się uczy.

Chyba najwyższy czas na zmianę tego co się ciągle uczy, na tego, który już umie. Rafał Trzaskowski nie uważa Unii Europejskiej za "wyimaginowaną wspólnotę" i widzi w niej Polskę jako silnego gracza, z którym inne państwa się liczą. Nie nadyma się naśladując duce. Jest wrażliwy na potrzeby mniejszości nie dyskryminując kogoś tylko dlatego, że nie jest heteronormatywny. Być może nie jest sprawnym administratorem swojego miasta. Ale rola Prezydenta RP jest inna. W zasadzie rola prezydenta jest bierna. Bez popierającej go większości parlamentarnej nie ma szans na sukces swojej inicjatywy ustawodawczej. A większością sejmową zarządza partyjny kacyk. Prezydent ma rolę reprezentacyjną, do której Rafał Trzaskowski doskonale się nadaje. Prezydent ma rolę strażnika konstytucji  - funkcję hamulcowego, w której Andrzej Duda poniósł sromotną porażkę. Po prostu poległ - najlepszym przykładem łaska dla kolesi skazanych za nadużycie władzy. 

Każde społeczeństwo ma takie władze na jakie zasługuje. Polska i Polacy zasługują na samodzielnego, silnego prezydenta - koniec z teatrem marionetek! Andrzej Duda przy Rafale Trzaskowskim prezentuje poziom intelektualny chytrego Dyzmy, którego celem nie jest dobro kraju tylko akceptacja Prezesa. 

Tym którzy chcą poznać kandydata bliżej proponuję obejrzenie i wysłuchanie obszernego wywiadu.

A takim, którzy lubią zapisane programy proponuję zapoznanie się z tym 

BePiotr
O mnie BePiotr

zbanowali mnie: Grzegorz Gozdawa - chyba mu słoma z papci wylazła Rafał Broda - za bolesną prawdę o stanie jego umysłu Krzysztof Osiejuk - za odmienną percepcję Jarosław Warzecha - za brak aplauzu?Aleksander Ścios - jak pewnie większość nieprawomyślnych Tomasz Sakiewicz - naprawdę nie wiem dlaczego... KaNo - aby uniknąć trudnych pytań?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka