bezmetki bezmetki
133
BLOG

Trudne zawiłości dekolonizacji Rosji...

bezmetki bezmetki Polityka Obserwuj notkę 5




Historia Rosji jest historią niemal nieustannej ekspansji i kolonizacji, a Rosja jest ostatnim europejskim imperium, które oparło się nawet podstawowym wysiłkom dekolonizacyjnym, takim jak przyznanie autonomii ludności poddanych i znaczącego głosu w wyborze przywódców kraju. A jak widzimy na Ukrainie, Rosja jest gotowa uciec się do wojny, aby odzyskać regiony, które uważa za swoje imperialne posiadłości.

(bezmetki)


Podsycana przez trwającą agresję na Ukrainie, idea Rosji jako odwiecznego "imperium zła", które wymaga dekolonizacji, wydaje się wracać w sferę zainteresowań. Narody i mniejszości znajdujące się na jej rozległych terytoriach i wokół nich doświadczały tego problemu z pierwszej ręki przez ponad dwa stulecia. Wraz z ostatnim konfliktem wielu osobom na Zachodzie przypomniały się również uporczywe, często brutalnie narzucane hierarchiczne roszczenia leżące u podstaw imperialnych tendencji Rosji. W ostatnim czasie doprowadziło to do debaty wśród zachodnich obserwatorów po obu stronach Atlantyku; sugerowane rozwiązania kwestii dekolonizacji wahały się od krytycznego zaangażowania  https://www.ponarseurasia.org/time-to-question-russias-imperial-innocence/  po całkowite rozczłonkowanie  https://www.theatlantic.com/ideas/archive/2022/05/russia-putin-colonization-ukraine-chechnya/639428/   tego największego pod względem terytorium państwa świata.

Jednak postrzeganie Rosji jako wszechpotężnego behemota ma na Zachodzie burzliwą historię, która zmieniała się wraz ze wzlotami i upadkami stosunków z Moskwą po zakończeniu zimnej wojny. W rzeczywistości Federacja Rosyjska rzadko była określana mianem imperium przed inwazją na Gruzję w 2008 roku: w rzeczywistości sama nie była pewna, czym jest przez większą część poprzedniego okresu, a różne wersje "Rosji" - wielokulturowa federacja, państwo narodowe, a nawet imperium - konkurowały ze sobą przez większość tego okresu. Poza tym wielu ludzi na Zachodzie było zbyt przywiązanych do "liberalnego" Borysa Jelcyna i zbyt zaabsorbowanych demonstracyjnym entuzjazmem Władimira Putina dla globalnej wojny z terroryzmem, by brutalne - i bardzo imperialne - wojny w Czeczenii i pośrednie wtrącanie się "dziel i rządź" w innych miejscach przekształcić w punkt zasadniczy.

Agresje Rosji na Ukrainę po 2014 roku teraz jednoznacznie przesunęły tę tarczę. Wezwania do jej rozpadu  https://www.bloomberg.com/opinion/articles/2022-06-01/is-breaking-up-russia-the-only-way-to-end-its-imperialism#xj4y7vzkg   i samostanowienia jej 83 uznanych przez społeczność międzynarodową podmiotów federalnych i ponad 190 grup etnicznych  https://minorityrights.org/country/russian-federation/   również stały się ostatnio bardziej głośne.

Takie wezwania należy traktować poważnie - jako część prawdziwego procesu dekolonizacji - jeśli pochodzą od samych poddanych narodów (w rzeczywistości rzadko tak się dzieje). Jednak należy zachować pewną dozę ostrożności i sceptycyzmu, gdy są one przyjmowane i promowane przez niektórych aktorów zachodnich: niezależnie od tego, jak dobrze są pomyślane lub elokwentnie uzasadnione, nie można ignorować roli podstawowego interesu własnego i ideologicznego zapału w zniekształcaniu i instrumentalizowaniu "dekolonizacji" z dala od jej pierwotnego emancypacyjnego znaczenia.

Historia - w tym historia po zimnej wojnie - jest pełna przypadków, w których promowano niereprezentatywnych aktorów politycznych i instrumentalizowano odległe mniejszości w oparciu o geopolityczną wygodę i ideologiczny konformizm, a nie autentyczne, lokalnie zdefiniowane cele emancypacyjne: świadków fałszywych nadziei pokładanych w wątpliwych postaciach, takich jak Ahmed Chalabi  https://www.csmonitor.com/World/Security-Watch/Backchannels/2013/0319/Bad-reason-to-invade-Iraq-No.-3-We-can-trust-Ahmed-Chalabi   we wcześniejszych fazach wojny w Iraku, fascynacji w pewnych kręgach neokonów kultową, marginalną grupą Mujahedeen-e-Khalq   https://www.theguardian.com/news/2018/nov/09/mek-iran-revolution-regime-trump-rajavi   w Iranie, nagłego porzucenia Afgańczyków przez Zachód czy jego niepewnego wsparcia dla syryjskich Kurdów,  https://www.middleeasteye.net/opinion/syria-us-troops-withdrawal-biden-next-move   wśród wielu innych przykładów. Rezultatem takiej instrumentalizacji jest często katastrofa w wyniku błędnego postrzegania i błędnej kalkulacji, nie tylko dla tych, którzy sami mieli zostać wyemancypowani i zdekolonizowani.

Problem ten zaostrza sama natura Rosji: jej wielorakie hybrydy komplikują jakiekolwiek bezpośrednie zastosowanie "dekolonizacji" do jej szczególnego doświadczenia. Rosja (nadal) jest wielkim mocarstwem, ale nigdy nie stała się jednoznacznie częścią kolonialnego Zachodu; wręcz przeciwnie, w swojej sowieckiej postaci zdecydowanie określiła się jako przeciwnik imperium. Jej stosunki z niektórymi wewnętrznymi mniejszościami - zwłaszcza, choć nie tylko, na Północnym Kaukazie - zachowują aspekt kolonialny, z rdzenną ludnością na peryferiach podlegającą rasowej hierarchii i - jak w zachodnich społeczeństwach osadniczo-kolonialnych - historycznie obezwładnioną poprzez migrację i ludobójstwo ;   https://www.taylorfrancis.com/chapters/edit/10.4324/9781315776286-13/pot-blood-sochi-olympics-circassian-genocide-heather-sykes-manal-hamzeh   z drugiej strony, jej przyległość czyni ją bardziej podobną do dawno nieistniejących europejskich imperiów terytorialnych. Do tego dochodzi fakt, że Rosja również zachowuje aspekty państwa narodowego - około 80% jej ludności identyfikuje się jako etniczni Rosjanie,   https://www.rusemb.org.uk/russianpopulation/   a wiele jej autonomii - w tym większość tych przyznanych nierosyjskim tytularnym grupom etnicznym - szczyci się solidnymi etnicznymi rosyjskimi większościami lub pluralizmami.

Ta złożoność, połączona z elementem interesu własnego, może tłumaczyć obserwowane na Zachodzie oscylacje między akceptacją ZSRR jako prawowitego podmiotu w postimperialnym świecie w czasach dobrej koniunktury, a odrzuceniem go jako nielegalnego imperium, gdy stosunki są napięte. Do tego dochodzi fakt, że jego poprzednie wcielenie - ZSRR - nie upadło z powodu antykolonialnej walki jego mieszkańców, ale raczej implodowało z powodu wewnętrznych sprzeczności systemowych. Ten strukturalny upadek nie zdołał skonfrontować samych Rosjan z pragnieniem emancypacji ich byłych podkomendnych. Z wyjątkiem krajów bałtyckich - które, nawiasem mówiąc, zdołały się gruntownie zdekolonizować od rosyjskiego panowania - Moskwa nigdy nie została wszechstronnie pokonana w gandyjskim powstaniu czy algierskiej wojnie w taki sam sposób, jak Francja czy Wielka Brytania w okresie dekolonizacji. Największą katastrofę geopolityczną stulecia  https://www.reuters.com/world/europe/putin-rues-soviet-collapse-demise-historical-russia-2021-12-12/   można było wytłumaczyć jako właśnie to: wynik abstrakcyjnej, katastrofalnej siły natury, a nie zdecydowany opór niechętnych imperialnym poddanych.

Znaczenie wojny na Ukrainie polega na jej niefortunnej ważności dla tożsamości Rosji jako wielkiego mocarstwa; i jako taka jest to długo odkładana konfrontacja Rosji jako imperium z własną śmiertelnością i życzeniem jej roszczeniowych podwładnych, by pójść własną drogą. Ilustruje to jeden ważny element dekolonizacji Rosji i jeden sposób, w jaki Zachód może z pewnością pomóc: wzmacniając odporność nie tylko Ukrainy, ale wszystkich byłych republik radzieckich otaczających Federację Rosyjską - wiele z nich jest już na dobrej drodze do dekolonizacji. Moskwa musi zrozumieć, że cofnięcie czasu nie jest już możliwe, przede wszystkim przez same społeczeństwa; dekolonizacja musi zacząć się od suwerennych państw Eurazji, a porażka w wyraźnie imperialnej wojnie przeciwko jednemu z tych państw może stać się jednym ze sposobów na skłonienie Rosji w tym kierunku.

Ale poza tym i tak już trudnym celem, plany zmierzające do rozczłonkowania samej Federacji Rosyjskiej są daleko idące i niebezpieczne, nie tylko dla narodów i ludów w niej i wokół niej. Upadające imperia mają tendencję do miażdżenia mniejszych narodów pod swoim ciężarem, a dążenie do rozczłonkowania Rosji może właśnie to osiągnąć. Kierowany" rozpad wymagałby pokonania potęgi nuklearnej i inżynierii społecznej na ogromnych terytoriach z prawdopodobnie niechętną większością ludności. Jeśli chodzi o niekontrolowaną implozję, wystarczy wyobrazić sobie wiele mini-Rosji z własnymi broniami nuklearnymi, aby zrozumieć, co mogłoby się wydarzyć: wojna domowa z lat 1918-1920, ale z uzbrojonymi po zęby czerwonymi, białymi i zielonymi, z mniejszościami etnicznymi tkwiącymi pomiędzy nimi. Bałkany lat 90-tych, ale o wiele, wiele bardziej brutalne - i ludobójcze. Jak często w sprawach międzynarodowych, trzeba uważać, czego się chce.

Dlatego ważne jest, aby postrzegać problem "dekolonizacji" nie w kategoriach Rosji jako jednostki terytorialnej, ale w odniesieniu do niej jako autorytarnego, hierarchicznego "pionu władzy". Bardziej niż fizycznego rozczłonkowania, Rosja potrzebuje zmiany w sposobie sprawowania władzy z dala od "imperialnego". Choć pod rządami obecnego Putina będzie to mało prawdopodobne, kolejne rządy rosyjskie powinny bardzo dobrze przemyśleć swoje założenia w świetle nieudanej przygody kolonialnej oraz długotrwałej marginalizacji gospodarczej i technologicznej. Rosyjski gigant był bliski przedefiniowania siebie w bardziej egalitarnych kategoriach w 1917 i 1991 roku: następnym razem, gdy wydarzenia doprowadzą do rosyjskiej autorefleksji, wyzwaniem dla Zachodu, samych ukaranych Rosjan oraz ich wewnętrznych i zewnętrznych podwładnych będzie obrót pokrętła tam, gdzie powinno  - do postimperialnego sposobu myślenia. Nie podpalając przy tym znacznej części Eurazji - a może i świata.


image
https://ridl.io/the-fraught-complexities-of-decolonising-russia/
The fraught complexities of ‘Decolonising Russia’

imageKevork Oskanian
Lecturer in the International Relations of Eurasia, University of Exeter
29 July 2022



wybór, tłumaczenie i opracowanie:bezmetki
Rozpowszechnianie treści przetłumaczonych
materiałów: zezwalam - bez zmian w treści i formie -
 wyłącznie na darmowych platformach elektronicznych,
 ze wskazaniem adresu tekstu źródłowego
 i pseudonimu autora tłumaczenia


bezmetki
O mnie bezmetki

"Dożywotnio" usunięty z Neon24.pl za tłumaczenia i "widzimisie", wyrażające opinie niezgodne z zadaną tam pro-kremlowską poprawnością. Przyjrzałem się również z odrazą, na "ich blogach" ,  praktykom pdgrzewaczy "patriotyzmu"; równie sprzedajnym, jak Neon24, -   tylko z przeciwnym wektorem i "dla ubogich". "Lewoskrętny".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka