Donald Tusk zorganizował z rana konferencję prasową przed siedzibą Telewizji Publicznej. Pojawił się na niej m.in. wraz Michałem Kołodziejczakiem. Zdziwił się bardzo i nie wiadomo dlaczego, bo w końcu wszedł na obcy teren, a tu pojawili się gospodarze. Na konferencji pojawił się również dziennikarz TVP Info Michał Rachoń, który chciał zadać liderowi PO kilka pytań. Były premier nie chciał jednak ich wysłuchać i odpowiedział groźbami.
Co ciekawe, Tusk posunął się nawet do tego, że dziennikarzowi, który próbował zadać pytania, groził policją. Będzie zaraz zmuszony wezwać policję. (…) Tego typu ludzie, którzy zakłócają między innymi konferencje opozycji, będą także odpowiadać karnie po wygranych wyborach. Rozliczymy tego typu gości. — groził. I niech ktoś powie, że nie jest chamski, czy bezczelny?