Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska
3062
BLOG

3. JESZCZE O DWÓCH POLARNYCH LOTNIKACH ЕЩЁ РАЗ О ДВУХ ПОЛЯРНЫХ Л

Forum Rosja-Polska Forum Rosja-Polska Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

/Z historii lotnictwa polarnego i opanowania Arktyki/

Postanowiłem napisać o bredniach i pomówieniach publikowanych przez pewnego chorego polonofoba z Sankt Peterburga, a dotyczących dwu Polaków.

Czytaliście drodzy czytelnicy zapewne na Forum Rosja – Polska dwa bardzo interesujące artykuły o splecionych losach pierwszego na świecie lotnika polarnego, Polaka Jana Nagórskiego i Tatara Ishaka Islamowa oraz o znakomitych lotnikach - braciach Lewoniewskich. Oba artykuły autorstwa Ulitki.

Tym razem będzie o pewnych bzdurach wypisywanych o Janie Nagórskim i Zygmuncie Lewoniewskim w Rosji.

Niniejszy tekst stanowi dodatek do poprzednich dwu notek i zawiera w pełni prawdziwe informacje, jakich w czasach ZSRR nie podawało nawet „Radio Erewań”.

- Czy wiecie kto był twórcą radia?

Podstawy umożliwiające powstanie radia stworzył niemiecki fizyk Heinrich Hertz, któremu udało się wytworzyć po raz pierwszy niezwykle szybkie drgania elektryczne, czyli mówiąc bardziej profesjonalnie, wygenerował w przestrzeni fale elektromagnetyczne. Wszyscy zapewne wiecie, że ojcem radia jest Włoch Guelielmo Marconi (1847-1937), który w 1894 roku wynalazł łączność radiową. I przeszedł, on do historii jako ojciec radia.

Jesteście zapewne pewni, że to Włoch jest wynalazcą radia.

- Tak uważacie i jesteście tego absolutnie pewni, szanowni czytelnicy?

Nie wszyscy jednak tak sądzą. W Rosji za pierwszego wynalazcę radia uważa się Rosjanina A.S. Popowa, który w 1895 roku zbudował odbiornik nadający się do łączności radiowej.

- Co ma radio do polarnego lotnika? – zapytacie.

Coś tam wspólnego ma, bo zawsze określenie tego kto był tym pierwszym może być problemem.

- Czy pierwszy polarny lotnik na świecie mógł być Polakiem?

Jan Nagórski – Polak był pierwszym polarnym lotnikiem na świecie. Możecie być tego pewni!

Chociaż istnieją tacy, którzy twierdzą, że Nagórski wcale nie był pierwszym polarnym lotnikiem. Jakżeby Polak mógł być pierwszym przed Rosjaninem? Do niedawna wszyscy byli absolutnie pewni, że Jan Nagórski był pierwszym lotnikiem polarnym. I nadal są pewni!

I w Rosji i w Polsce było i jest to oczywiste, choć może niezbyt szerokie grono ludzi poza interesującymi się lotnictwem o tym wiedziało. 

Rosyjska wikipedia podaje: Jan (Iwan) syn Józefa Nagórski ur. 8 lutego 1888 we Włocławku, zm 9 czerwca 1976 w Warszawie – polsko-rosyjski lotnik morski, pierwszy na świecie lotnik polarny. Pierwszy dokonał lotów na samolocie za kręgiem polarnym. Pierwszy na świecie wykonał martwą pętlę na hydropłacie. / Ян (Ива́н) Ио́сифович Нагу́рский (польск. Jan Nagórski, 8 февраля 1888, Влоцлавек —9 июня 1976, Варшава) — польско-русский морской лётчик, первый в мире полярный лётчик. Первым совершил полёты на самолёте севернее полярного круга. Первым в мире выполнил мёртвую петлю на гидросамолёте.

Pewnie jednak niektórych to boli, że pierwszym w lotach nad rosyjską Arktyką był Polak, a nie Rosjanin. Jakżeby mogłoby to być prawdą? Polak nie mógł być pierwszym. Aby to uwiarygodnić trzeba coś wymyślić. Najlepiej opluć czymś paskudnym. Więc trzeba mu przypisać, że był szpiegiem antyrosyjskim, oszustem i kłamcą - i wtedy już na pewno nie mógł być pierwszym polarnym lotnikiem! Takie pomysły wylęgły się w chorej głowie pewnego polonofoba w Sankt Peterburgu. I nie tylko w jego chorej głowie!

Ta chora głowa pewnego Rosjanina polonofoba twierdzi teraz, że Nagórski wcale nie był pierwszym polarnym lotnikiem, a właściwym pierwszym polarnym lotnikiem był jak należy - Rosjanin.

Ten chory polonofob nagle we wrześniu 2008 roku ogłosił i napisał tak:

We wszystkich sowieckich encyklopediach jest napisane, że bohaterem, który dokonał pierwszego lotu w Arktyce jest Polak z pochodzenia Jan Nagórski. A w rzeczywistości Nagórski był…. niemieckim szpiegiem(sic!) i nie był pierwszym polarnym lotnikiem! Pierwszym lotnikiem, który dokonał arktycznych lotów był oczywiście inny lotnik morski, rodowity Rosjanin – nie będę przytaczał jego nazwiska (lansowanego wyłącznie przez polonofoba z Sankt Peterburga), choć dotyczy to zasłużonego rosyjskiego lotnika.

Jan Nagórski to „fałszywy gieroj– ogłasza ten polonofob. „Wszystko co o nim pisano do tej pory w setkach artykułów i przedstawiano jako wyniki badań historycznych jest fałszerstwem i nie jest on żadnym narodowym bohaterem Rosji. I nie ma żadnych wybitnych, godnych uwagi zasług przed naszą rosyjską ojczyzną. Po rewolucji udawał stronnika proletariackiej Rosji. Prawda została odkryta niedawno. Nagórski urodził się jako Polak i marzył zawsze o niepodległości Polski. A przed wojną wywiad niemiecki potrafił wykorzystywać antyrosyjskie nastroje Polaków. Nagórski ubił więc interes z niemieckimi specsłużbami(to jest słownictwo tego rosyjskiego polonofoba, który zapewne sam pochodzi z pewnej znanej rosyjskiej specsłużby zwanej KGB), o czym mają zaświadczać dokumenty kontrwywiadu rosyjskiego, jeszcze carskiego Sztabu GeneralnegoCzy ktoś wątpi, że już wywiad i kontrwywiad carskiej Rosji wiedział wszystko? Kto ma wątpliwości, że autor tych twierdzeń (zapewne KGB-owiec) ma pewnie dokumenty rosyjskiego sztabu Generalnego sprzed prawie stu lat, w pełni wiarygodne i przez te prawie sto lat nadzorowane przez CZeKa, NKWD, GRU, SMIERSZ, KGB w archiwach i diabli wiedzą dlaczego ukrywane przed światem? Jeśliby tak było, to można tylko przypuszczać, że uprzednio wymienione organy ZSRR nie ujawniały informacji o niemieckim szpiegu – Polaku Janie Nagórskim z powodu powszechnie znanej miłości do narodu polskiego, jaką wykazywały na przestrzeni dziejów ZSRR.

Nie ma co się dziwić człowiek radziecki był zawsze uczulony na obcokrajowców – szpiegów. Doświadczyłem tego kiedyś sam, będąc jeszcze w ZSRR.

W Sankt Peterburgu w maju spływa lód z jeziora Ładoga i w tym czasie odbywała się tam parada okrętów wojennych z okazji Dni Morza.

 Kawałek rosyjskiego krążownika i polski „szpieg”.

I wybrałem się tam właśnie i fotografowałem pewien krążownik na Newie, który nie chciał mi się zmieścić w kadrze – więc fotografowałem go po kawałku… Zwróciło to uwagę stojących w pobliżu Rosjan, a ponieważ byłem z kolegą, który chciał się uczyć polskiego i z którym rozmawiałem po Polsku, to zwrócono mi uwagę: „U nas nie wolno „inostrancam” fotografować okrętów wojennych!” Czyli, jako obcokrajowiec fotografujący sowiecki okręt, mogłem być szpiegiem! Człowiek radziecki nauczony był być czujnym na wrogów ludu pracującego miast wsi i osiedli. Przecież będąc dzieckiem zdobywał odznaki: ”Bądź Gotów do Pracy i Obrony”, potem „Gotów do Pracy i Obrony”, a potem należał do organizacji nazywającej się: „Dobrowolnoje Obszczestwo Sodiejstwija Armii, Awiacji i Fłotu” (DOSAAF). Kiedyś i mnie zaproponowano nawet abym dobrowolnie wstąpił do DOSAAF, lecz odmówiłem.

Rosjanin – autor szkalujących Jana Nagórskiego pomówień naczytał się zapewne także dużo o niemieckich szpiegach i do tej pory żyjąc nadal w swojej subiektywnej sowieckiej matrycy, ma w głowie zakodowane, że każdy obcokrajowiec musi być szpiegiem. Prawdopodobnie mógł też i filmy oglądać o słynnym i pięknym niemieckim szpiegu - kobiecie przedstawionej na pocztówce poniżej i mógł stracić głowę, to znaczy zachorować na głowę.

 Mata Hari Postcard, Paris 1906 - source unknown

Zamroczona Matą Hari oraz polonofobią, chora głowa tego Rosjanina pisze dalej: W 1917 roku niemiecki szpieg Jan Nagórski znalazł się na granicy przepaści. Jego już namierzył rosyjski kontrwywiad Sztabu Generalnego. Na szczęście dla szpiega wybuchła rewolucja i Nagórski uciekł do Polski okupowanej przez jego mocodawców i karmicieli - Niemców. Jednak Polska otrzymała(sic!) niepodległość i niemieccy żołnierze i oficerowie zostali usunięci za granice Polskiej republiki.Tak pisze ten domorosły „znawca” historii i jak sam mówi o sobie - historyk. I w okamgnieniu agent Nagórski z bojownika o niepodległość służącego w rosyjskiej flocie, przekształcił się we wroga swojej historycznej ojczyzny. Uratowały tego sprzedawczyka dokładne kalkulacje. Ucieczka Nagórskiego do Polski była tak ukryta i przebiegle zorganizowana, że lotnika uznano za zabitego, a jego matka otrzymała z Rosji oficjalne świadectwo zgonu.

Ten polonofob nie jest jednak konsekwentny i mylą mu się różne rzeczy w innym miejscu pisze inaczej. Gdy Nagórskiego wyśledził kontrwywiad Imperium Rosyjskiego, wtedy on uciekł do Arktyki, bojąc się szybkiego aresztowania. A potem ukrył się w Polsce i przez trzydzieści lat nie dawał żadnego głosu o sobie, ani nosa nie wysuwał. I nie wysunął by nigdy, aż go dziennikarze odnaleźli.

W swojej ojczyźnie Jan Nagórski ukrył nie tylko to, że jest lotnikiem, ale i odrzucił swój stopień oficerski, chociaż Polacy – oficerowie byłej imperatorskiej rosyjskiej armii robili w pańskiej Polsce błyskotliwe kariery. 40 lat przeżył Nagórski w cudzej masce! Wymyślił sobie lipną biografię i zaczął żyć jako szeregowy inżynier pracujący w przemyśle przerobu cukru. W wojsku Polskim nie wspomniał o swoim oficerskim dawnym statusie i był szeregowcem na pierwszej linii frontu. Po zranieniu Nagórski był zdemobilizowany i potem przyszła pomoc od sprzedanej przez niego Rosji. W ZSRR zostały opublikowane oficjalne dokumenty o śmierci Jana Nagórskiego w 1917 roku. Nie mógł sobie sam Nagórski wymyślić nic lepszego dla konspiracji. Teraz, niegdyś błyskotliwy oficer i lotnik polarny był zmarłym dla całego świata. 40 lat ukrywał się Jan Nagórski(jako Jan Nagórski pod swoim prawdziwym nazwiskiem) były szpieg i awiator, aż przypadkowo niechcący wygadał się(a poprzednio mieli go wykryć dziennikarze!) w 1956 roku. I wtedy Nagórski wymyślił swoją fikcyjną trzecią biografię, przypisując sobie masę zasług, które nigdy mu się nie należały.

- Zapewne chcecie wiedzieć co to za jeden ten chory polonofob z Sankt Peterburga?

- Jeszcze chwila cierpliwości!

Teraz o innym Polaku - Zygmuncie Lewoniowskim, bohaterze ZSRR numer 2.

W ZSRR i w Rosji można było zawsze bardzo łatwo znaleźć:

За мужество и героизм, проявленные при спасении челюскинцев, Леваневскому Сигизмунду Александровичу 20 апреля 1934 года присвоено звание Героя Советского Союза с вручением ордена Ленина.

Za męstwo i bohaterstwo wykazane podczas ratowania Czeluskińców, został nadany 20 kwietnia 1934 roku Zygmuntowi Lewoniewskiemu synowi Aleksandra, tytuł Bohatera Związku Radzieckiego z wręczeniem orderu Lenina.

 Семерка первых Героев Советского Союза(слева направо): А.Ляпидевский - ГСС № 1, С.Леваневский ГСС № 2,, М.Слепнев ГСС № 3,, В.Молоков ГСС № 4,, Н.Каманин ГСС № 5,, М.Водопьянов ГСС № 6,, И.Доронин ГСС № 7

O ratowaniu członków wyprawy „Czeluskina” północną drogą morską już drodzy czytelnicy wiecie z poprzedniej notki. W lutym 1934 „Czeluskin” został zmiażdżony lodami Arktyki i ludzi trzeba było ratować samolotami. Siedmiu lotników uczestniczących w operacjach ratunkowych zostało pierwszymi w historii Bohaterami Związku Radzieckiego. W swoim czasie żyła tym wydarzeniem cała Moskwa i dosłownie cały ZSRR. Triumfalnie witali ich kiedyś Moskwiczanie – zachowały się jeszcze dokumentalne filmy z tych wydarzeń.

Dotarłszy do Władywostoku statkiem, Czeluskińcy i ich wybawcy - siedmiu Bohaterów Związku Radzieckiego - dokonali triumfalnej podróży przez cały kraj pociągiem. Na każdej stacji - wiece, orkiestry, prezenty, wybuchy entuzjazmu. Lewoniewski, czując, że jego rola w czeluskińskiej epopei była bardzo skromna, starał się trzymać na drugim planie. Oto jak on sam wspomina, na przykład, spotkanie w Moskwie z rządem: odszedłem na bok, żeby nie przeszkadzać. Ale nagle słyszę, towarzysz Stalina woła: „Lewaniewskij! Czego chowacie się i jesteście zbyt skromni?” - podszedł do mnie i uścisnął rękę.

W ten sam wieczór w ścianach sali Georgijewskiej Kremla zadźwięczał toast „wodza”: „Po co latał Lewaniewskij? Czy obiecywaliśmy mu pieniądze kiedy ratował Matterna albo kiedy leciał do czeluskińców? Sam podjął się pomóc radzieckim ludziom, którzy znaleźli się na bryle lodu w oddali od brzegu … Za zdrowie Lewaniewskogo i wszystkich Bohaterów Związku Radzieckiego, mężnych, dzielnych i godnych synów naszej wielkiej Ojczyzny!”

A na drugi dzień Stalin osobiście zadzwonił do Lewoniewskiego do hotelu i zaproponował mu razem z Mołokowem (ГСС № 4) zwiedzić międzynarodową wystawę w Londynie. 27-ego czerwca obaj lotnicy z małżonkami wyjechali do stolicy Wielkiej Brytanii.

Na drodze powrotnej odwiedził Lewoniewski matkę, żyjącą w Polsce, odwiedził też żołnierski cmentarz, na którym został pochowany jego starszy brat Józef Lewoniewski.

 Wizyta w Polsce radzieckiego lotnika Zygmunta Lewoniewskiego w lipcu 1934r. Zygmunt Lewoniewski z żoną w ambasadzie radzieckiej w Warszawie.

Polskie gazety pisały: „Lotnik Lewoniewski - chluba radzieckich lotników, as arktycznego lotnictwa, wyrzucił herb ze swojego szlacheckiego rodowodu, męstwem, bohaterstwem, odwagą kierowcy stalowych ptaków zdobył honorowy tytuł nowej Rosji: Bohater Związku Radzieckiego - on tu, w Warszawie”.

Triumf i fetowanie uratowania „Czeluskińców” przybrało w Rosji ogromny charakter propagandowy. Lud jednak pamiętał przede wszystkim katastrofę „Czeluskina”.

 Zagłada statku „Czeluskin”. Гибель парохода "Челюскин"

A radzieckie masy też miały wtedy swoje opinie, jak zwykle dawniej, odmienne od tych oficjalnych – wtedy nawet dla zasady. Towarzysz Stalin powiedział przecież: „Żyć jest lepiej, żyć jest weselej” "Жить стало лучше, жить стало веселей", a naród dodawał wtedy jeszcze „Szyja stała się cieńsza, ale za to dłuższa” "Шея стала тоньше, но зато длинней".

I wtedy też urodziła się bardzo znana w tym czasie piosenka o Czeluskińcach śpiewana w takt melodii „Murki” - popularnej wówczas odesskiej piosenki podwórkowej:

Witaj Lewoniewski, witaj Lapidewski,

Witaj obóz Szmidta i żegnaj!

Kapitan Woronin statek stracił,

A teraz czerwońce otrzymuj!

Jeśliby nie Miszka, Miszka Wodopjanow,

Nie widzielibyście rodzimej Moskwy!

Pływalibyście na lodach, jak w malinach

I jak niedźwiedzie wyli usychając z tęsknoty.

Teraz wy bohaterzy, niczym pszczoły w rojach,

Zebraliście się w rodzinnych stronach.

Pieniążki dostali, na Krym wszystko zabrali,

A „Czeluskin pływa na dnie.

Pieniążki w kieszeni, gęba na ekranie –

Ot co ekspedycja dała

Здравствуй, Леваневский, здравствуй, Ляпидевский,
Здравствуй, лагерь Шмидта, и прощай!
Капитан Воронин судно проворонил,
А теперь червонцы получай!
Если бы не Мишка, Мишка Водопьянов,
Не видать бы вам родной Москвы!
Плавали б на льдине, как в своей малине,
По-медвежьи выли от тоски.
Вы теперь герои. Словно пчелы в рое,
Собрались в родимой стороне.
Деньги получили, в Крым все укатили,
А "Челюскин" плавает на дне.
Денежки в кармане, рожа на экране -
Вот что экспедиция дала...

Lud wtedy tak śpiewał wymieniając na pierwszym miejscu sławnego polarnego lotnika Zygmunta Lewoniewskiego.

Współcześnie, głowa naszego rosyjskiego polonofoba też mówi o Polaku Lewoniewskim podkreślając jedynie, że Lewoniewski nie uratował nikogo z „Czeluskina” i sugeruje, że nie jest on żadnym bohaterem.

- A gdzież ten człowiek wypisuje te swoje brednie? – zapytacie.

- Informacje te publikuje i propaguje nie jakaś tam prasa brukowa, a oficjalny organ prasowy rządu Sankt Peterburga. Oto ten tygodnik:

-Jak nazywa się głowa będąca autorem tych informacji?

- Polonofob, peterburgski dziennikarz, historyk, w latach 90-tych były  dyrektor Leningradzkiego Państwowego Muzeum Awiacji - Aleksander SołowiewАлександр Соловьев. I właśnie chora, polonofobska głowa tego Aleksandra Sołowiewa больная, полонофобская голова этого Александра Соловьева wypowiedziała i napisała przytoczone wyżej bzdury.

Dla dodania sobie wiarygodności, głowa ta podpisuje się pod swoimi publikacjami: Aleksander i Katarzyna Sołowiewie  Александр и Екатерина Соловьевы. Czyli mamy już dwie polonofobskie głowy!

- Czy jego żona była też kiedyś pracownikiem KGB?

- Któż to może wiedzieć?

Może facet nie lubi po prostu „pańskiej Polski” jak to określił ten marksista nasze państwo i trochę mu się w głowie pomieszało.

A bardzo poważnie rzecz ujmując to w rzeczywistości w każdym narodzie są różni ludzie: mądrzejsi i głupsi. Zdarzają się także bardzo, a nawet niezwykle głupi.

Cieszę się, że na naszym Forum Rosja-Polska pojawiają się w zasadzie jako nasi goście wyłącznie ci mądrzejsi i całkowicie nie występują ci pozostali.

I już na koniec chciałem złożyć gratulacje Ulitce - autorce dwu pierwszych notek z historii lotnictwa polarnego i opanowania Arktyki.

Sam tych historii o Polakach – lotnikach polarnych nie znałem i dopiero z publikacji artykułów Ulitki o nich się dowiedziałem.

I z wielkim zainteresowaniem przeczytałem te interesujące i bardzo pożyteczne notki.
Dziękuję,ULITKA! 

 Appendix.

Z polskich źródeł:

„W listopadzie 1916 roku Jan Nagórski walcząc z Niemcami, został zestrzelony nad Bałtykiem i wyratowany przez rosyjską łódź podwodną.

Po krótkim leczeniu w szpitalu w Rydze powrócił do swej jednostki, jednak meldunek o jego odnalezieniu nigdy nie dotarł do dowództwa. Stacjonował następnie w Åbo ( Turku) w Finlandii, dowodząc dywizjonem wodnosamolotów. W chaosie jaki panował w Rosji po rewolucji i wojnie domowej, akta osobowe Nagórskiego zaginęły, a on sam został uznany za poległego.

Po rewolucji październikowej w 1917 roku, jednostka Nagórskiego stała się częścią Armii Czerwonej i brała udział w rosyjskiej wojnie domowej. On sam wrócił do Polski na początku 1919 roku i zgłosił się do Marynarki Wojennej. Chciał służyć doświadczeniem tworzącemu się wówczas lotnictwu morskiemu, jednak spotkał się z odmową - z uwagi na roczną służbę w Armii Czerwonej (do której wcielono jego dywizjon), nie został do Marynarki Wojennej przyjęty. Podjął pracę jako inżynier w przemyśle rafineryjnym. Doświadczeniami Nagórskiego nie pogardził natomiast późniejszy lotnik-zdobywca biegunów Amerykanin Richard Byrd, który odnalazł pierwszego polarnego pilota w 1924 roku. Dotarł do Polaka, mimo że wciąż uważano go za poległego w walce nad morzem.” 

Rosyjska wikipedia podaje, że Jan Nagórski po powrocie do Polski ukrywał swój stopień wojskowy i służbę w carskiej armii oraz w Armii Czerwonej. I taką wersję przedstawiła nam Ulitka. Jak było naprawdę?

Każdy sądzi według własnych przekonań!

Pewien szkocki historyk specjalizujący się w dziedzinie wypraw arktycznych i pisarz, mieszkający na stałe w Kanadzie William Barr, podawał w czasopiśmie „Arctic”, vol.38, #3, september 1985, p. 228:

”… Nagurskiy’s plane was badly damaged by machine-gun fire and the engine quit. Although wounded in the leg, Nagurskiy managed to glide down to a landing on the sea. When the Germans began shooting up the damaged aircraft Nagurskiy and his co-pilot took to the water.

The plane sank but the two men survived. After floating for about two hours in their life jackets in the bitterly cold water, they were amazed and delighted when a russian submarine appeared. The downed airmen were spotted and hauled aboard, and soon the submarine was returning to base. There Nagurskiy was taken to hospital. But in the meantime, having seenh is plane go down and the Germans attack the helpless machine on the water, Nagurskiy’s fellow pilots had reported that he had been killed in action. This report was officially relayed to Vlotslavek, where Nagurskiy’s mother was so overcome that she soon died. Another result of this quite understandable error is to be found in the entry on Nagurskiy in the second edition of the Bo1’shaya Sovetskaya Entsiklopediya (Vvedenski In fact, after recovering from his wounds on 9 August 1917 Nagurskiy was appointed a staff officer in the newly formed Upravleniye morskoy aviatsii i vozdukhnoplavaniye (Administration for Naval Aviation and Airships) and was posted to Petrograd. Like so many others, he did his best to adjust to the turmoil of the Revolution. Then in 1918, having been granted a leave, he travelled home to Poland? to see his family. The avalanche of events that ensued in Poland made it impossible for him to return to Russia, and when a friend of the family offered him a job as engineer in a small sugar factory, he accepted. When Poland declared war on Russia Nagurskiy refused to fight. He warned his family to say nothing abouth is service record in Russia, and when he was obliged to register with the police, in the column headed “Military service, position and rank,” he wrote “Other ranks” (Gal’perin, 1958:91). This subterfuge in combination with the earlier false report of his death effectively obliterated all trace of Yan Iosifovich Nagurskiy, the Russian aviator.”

William Barr powołuje się jednak prawie wyłącznie, tzn w 100% na rosyjskie źródła nawet tej klasy jak czasopismo dla młodzieży “Ogoniok”! Całe fragmenty tekstu Williama Barra „Imperial Russia’s Pioneers in Arctic Aviation” z 1985 r. są żywcem przepisane z opowiadań rosyjskich prozaików.

Pozostałe anglojęzyczne źródła bazując na rosyjskich i polskich źródłach podają:

The following (1917) year his plane was damaged above the Baltic Sea and Nagórski was declared missing. After several hours at sea, he was rescued by a Russian submarine and escorted to a military hospital in Riga. He quickly recovered and returned to his unit, but the report of his recovery never reached headquarters.

After the October Revolution, Nagórski's unit became a part of the Red Army and took part in theRussian Civil War. He returned to Poland in 1919 and attempted to join the Polish Navy, but was turned down due to his past service with the Reds. In the chaos of the Russian Civil War, Nagórski's personal files were lost and he was declared dead by Russian authorities. He then settled in southern Poland and started working as an engineer and designer of refrigerators and coolers for the sugar and oil industries. In 1925 Nagórski's report of his flights to the Arctic reached Richard Byrd, who contacted him and asked for more details on weather conditions and other tips. The information obtained proved valuable during his later Arctic and Antarctic expeditions.

Czy pozostaje pytanie jak było w samej rzeczy? Moim zdaniem nie ma to najmniejszego znaczenia. Są to niezbyt istotne szczegóły. Każdy może pozostać przy swoich poglądach. Jan Nagórski zawsze jest i będzie pierwszym polarnym lotnikiem na świecie dla wszystkich poważnych autorów!

I jeszcze obejrzyjcie Ziemię Franciszka Józefa: 

Pięknie tam! Prawda?

A tu? 

Zbigwie

Od redakcji:

Jest to ostatnia notka „Z historii lotnictwa polarnego i opanowania Arktyki.” Seria składa się z trzech notek:

1. „Splecienie losów: Polak Jan Nagórski i Tatar Ishak Islamow" - autor: Ulitka
2. „Zygmunt Lewoniewski i inni” – autor: Ulitka
3.„Jeszcze o dwóch polarnych lotnikach” – autor: Zbigwie

 

"Империализм - зло и глупость. Он вредит интересам народа России. (...) "На Украине произошло народное восстание против коррумпированной и воровской власти. Ядром этого восстания были Киев и западные области страны, но его поддержала (молчаливо) и большая часть юго-востока, иначе бы сейчас Янукович не проводил странных пресс-конференций в Ростове-на-Дону. На эту тему есть политическое заявление партии, которую я возглавляю. У народа есть право на восстание в условиях, когда другие политические методы борьбы исчерпаны. Не буду долго рассусоливать. Два примера о том, что такое "власть Януковича": а) сын Януковича, бывший стоматологом, стремительно превратился в долларового миллиардера. Что может ещё лучше иллюстрировать чудовищную коррупцию? б) Премьер-министр Азаров, из-за которого во многом и начался «Майдан", долго втирал всем про ужасный Запад, иностранное влияние и "гей-ропу", а сам после отставки, быстро свалил жить в Австрию, где у его семьи поместье и банковские счета. Что может лучше иллюстрировать чудовищное лицемерие? Хоть ты из Донецка, хоть ты из Львова - нормальный человек понимает, что такую власть надо менять. Вор Янукович решил, что тех, кто им недоволен, надо бить по голове. А потом решил, что в них надо стрелять. Вот и оказался в Ростове. (...) "Oczywiście, że są między naszymi krajami i drażliwe tematy ale o nich jest głośno i trwa taki jakby wyścig, kto komu bardziej dokopie. Uważam, że dużo lepsza jest rozmowa na zasadzie - owszem, to i tamto się wydarzyło ale i wydarzyło się też to i to. Po prostu na samych konfliktach pokoju się nie zbuduje, trzeba pokazywać też i to, że możemy razem coś pozytywnego zdziałać, że są sprawy które potrafią nas łączyć, że między nami była nie tylko nienawiść i krzywdy. Mamy momenty w historii które Rosjan i Polaków zbliżają, mamy i takie które dzielą. O tych drugich mówi się dużo, o tych pierwszych prawie nic. Stawia się pomnik najeźdźcom z Armii Czerwonej, a nie honoruje się rosyjskich żołnierzy sojuszniczych, ginących w obronie niepodległej Polski i niepodległej białej Rosji. " PSZCZELARZ http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl/283223,kaukaskie-termopile-6tej-kompanii-6#comment_4049311 **************************************************** *******************************************************

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Kultura