BLOG
Nie wszyscy byli przeciwko Biculewiczowi. Warszawski „Czytelnik” przyjął do druku w 1985 roku książkę Biculewicza. Zbigniew Bieńkowski, który czytał „Cukiernika oświęcimskiego” w maszynopisie: użył w swoich ocenach najwyższych tonów. Ostrzegał w prasie warszawskiej potomnych, że geniusz nadchodzi. Nie został jednak zauważony ten jego głos - ponieważ w Polsce akurat skończyła się pogoda na geniuszy. Zamordowano czasopiśmiennictwo kulturalne.
Wspomniana książka Biculewicza nie ukazała się drukiem. I już się nie ukaże. Potomni na próżno będą jej szukać w bibliotekach. Biculewicz wycofał książkę z wydawnictwa - i podarł.
I powiedział tylko tyle. Następne okienko. Następny naród.
17.05.2017
Inne tematy w dziale Społeczeństwo