Nie wszyscy byli przeciwko Biculewiczowi. Dwunastoletni Biculewicz był nawet trampkarzem Stali Mielec. Trenerem trampkarzy był wtedy Henryk Drygalski.
Był rok 1960… Biculewicz zrozumiał w rok potem, że sport nie jest jego wyzwaniem życiowym. Nie jest jego grą. W lasku komunalnym - przy świetle księżyca napisał swoje pierwsze wiersze. Już wtedy wertepy księżycowe były cięciwą jego zamyśleń egzystencjalnych… Jako trzynastolatek przeczytał w poczcie literackiej prowadzonej przez pana Grygla, że wiersze, jak na młodzieniaszka literackiego - są dobre.
Droga do stania się geniuszem literackim - była jednak długa, pełna ekstremalnych napięć twórczych i niespodziewanych zwrotów. W 1980 roku na przykład wytrawna poetka krakowska Mira Kuś była zdumiona faktem, że debiutant literacki Biculewicz - nie wywodzi się z rodziny inteligenckiej. Siła uderzeniowa niespodzianki twórczej była tak spora… że postawiła ją w generalne osłupienie.
Trzeba było by widzieć jej twarz - skłonną do wiedeńskich klimatów. Biculewicz widział wtedy jej wybitą z pantałyku - minę. I zapamiętał wyraz jej twarzy - na całe życie. Każdy ma swoją grę. I Mira Kuś - także ją miała.
Biculewicz - też ją miał… Biculewicz - przy pomocy mistrza ostrej adrenaliny formalnej, jakim bym dla niego w tamtym czasie Paul Celan - odkrył generację głębinową nowych powiązań międzysłownych. Na wiedeńskim zbliżeniu ponadczasowym doszło wtedy do kilku spotkań z Mirą Kuś. Spotkań nieprzypadkowych. Spotkań ważnych na zawsze.
Każdy ma swoją grę. Biculewicz - także ją miał. Biculewicz przestał grać na boisku piłkarskim - i zaczął grać na boisku metafory otwartej.
Płynęły dziesięciolecia. A on stał nieruchomy wśród przeciwności losu - z ostrym smakiem metafory otwartej na końcu języka. Nie odchodził na ławkę rezerwowych. Nie zdradził poezji - dla innych zajęć.
Na porzuconym przez niego boisku piłkarskim - pozostali jego koledzy z czasów podwórkowych, Zygmunt Kukla i Włodzimierz Gąsior. Zawodnicy sportu zawodowego.
04.06.2017
Inne tematy w dziale Kultura