Od razu zastrzegę się, że nie jest to rzecz nowa. Jest to opłata na rzecz oczyszczalni ścieków przez dostawców ścieków komunalnych z tytułu zrzutu wód opadowych i roztopowych do oczyszczalni ścieków. Oczywistym jest, że żaden normalny użytkownik nieruchomości nie zrzuca wody opadowej do kanalizacji. Stąd propozycja opłaty z tytułu wód opadowych budzi takie kontrowersje.
Gdy rozpatrzy się problem w sposób prawidłowy, to do instalacji zbierającej ścieki komunalne nie może trafić więcej, aniżeli ikość wody pobranej przez odbiorców. Rozliczeni ejest proste. Każdy odbiorca posiada licznik pobranej wody z sieci wodociągowej. Woda ta trafia jako woda do zmywania naczyń w kuchni, woda dla ceków higienicznych, woda w postaci moczu oddanego do sieci sanitarnej... Zatem to wszystko powinno bilansować się, woda wpływająca do oczyszczalni ścieków nie może być w ilości większej, aniżeli wynosi produkcja wody pitnej.
I tu spotykamy się z poważnym błędem w analizie zagadnienia. Zacznijmy od budynków jednorodzinnych. Z reguły posiadają one garaż w części poniżej powierzchni grunntu. W takiej sytuacji naturalnym jest zabezpieczenie się przed zalaniem piwnicy wodami deszczowymi spływającymi po powierzchni terenu w kierunku do najniższego miejsca.
Prawidłowe zabezpieczenie garażu posiada specjalny odstojnik - często określany terminem łapacza oleju. Jest to dwukomorowy zbiornik o odpowiednio dużej objętosci. Płyny z podłogi w garażu mogą zawierać substancje ropopochodne. Te materiały, to na pewno benzyn alub olej napędowy, to różnego rodzaju oleje wypełniające skrzynie przekładniowe, mechanizmy różnicowe... ect.
Przy zmywaniu podłogi w garażu może dojść do jej skażenia substancjami ropopochodnymi - które wraz z opisem zachowania się w przypadku rozlania substancji ropopochodnych mogą trafić do kanalizacji sanitarnej. Że do tego nie muszę nikogo przekonywać, wiem z autopsji.
Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że nawierzchnia drogowa narażona jest na wycieki substancji ropopochodnych - które z chwilą obfitych opadów deszczu spłukują zanieczyszczenia z jezdni do przydrożnych rowów. Co pewien czas buduje się specjalne "łapacze oleju", które przejmują zanieczyszczenia ropopochodne. Podobny system powinien funkcjonować w garażach ludności. Podłoga zawsze narażona jest wyciekami płynów eksploatacyjnych samochodu. Natomiast woda z takiego łapacza oleju pozostaje już w środowisku. Sprawy skażenia środowiska są przemilczane.
Teraz każdy może zastanowić się, w jakich warunkach chciałby mieszkać. Z reguły otoczenie budynku stanowi starannie przemyślana koncepcja zagospodarowania, na której nkt nie będzie pokrzywdzony. Przestrzeń wydarta przyrodzie została przykryta warstwą nieprzemakalną. Każdy deszcz spływa więc z powierzchni dachów czy paców do kanalizacji burzowej. A tymi przewodami jest odprowadzany wprost do środowiska.
Dalczego gminy wprowadzają odpłatność za wodę deszczową w oczyszczalni ścieków ?
Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Wiadomo, jak działa odwodnienie burzowe. Przyjęto, że woda opadowa z ulic (wody deszczowe, wody roztopowe) odprowadzana jest wprost do środowiska. Woda z dachów budynków była odprowadzana rynnami do rynsztoków, skąd docierać powinna do studzienek kanalizacji burzowej i tą drogą trafiać do środowiska.
W praktyce część instalacji odwadniającej (wody deszczowe) - mam tu na myśli garaże położone poniżej poziomu ulicy - faktycznie jest podłączona do kanalizacji sanitarnej. A woda opadowa z terenu posesji zbiera się przed garażem - skąd trafia do łapacza oleju i dalej - rzeczywiście spływa do kanalizacji sanitarnej.
Prawdą też jest, że pewna część nieruchomości posiada odwodnienie połaci dachowych wadliwie wykonaną instalacją burzową. Sama instalacja jest budowana prawidłowo, ale wody opadowe poprzez rynny także spływają do kanalizacji sanitarnej - i tędy trafia ona do oczyszczalni ścieków.
Wadą jest także i sama instalacja sanitarna. Kolektory skryte głęboko pod ziemią często są niedostępne dla oka. Zdarza się, że taka instalacja jest na jakimś odcinku uszkodzona. TO uszkodzenie nie ujawnia się, ponieważ same ścieki nie wypływają. Ale przy podniesieniu się poziomu wody w gruncie z powodu opadów deszczu - ta woda zawarta w gruncie wlewa się w sposób niekontrolowany do niskociśnieniowych przewodów kanalizacji sanitarnej i rozcieńcza przepływajace ścieki komunalne - w ten sposób zwiększając ilość ścieków do oczyszczenia.
Na zakończenie trzeba dodać, że niektórzy użytkownicy nieruchomości w sposób dla siebie wygodny wprost podłączyli odwodnienie burzowe (rynsztoki, rynny z połaci dachowych) do kanalizacji sanitarnej i nie ujawnili tego faktu. To rónież jest źródłem nadwyżki wody względem ilości wody wyprodukowanej przez zakąłd wodociągów miejskich (lub gminnych).
W ten oto skrótowy sposób można wyjaśnić, dlaczego gminy wprowadzają opłaty z tytułu odwodnienia nieruchomości z wód opadowych i roztopowych. Wystarczy wykazać, że z terenu nieruchomości nie ma zrzutu takich wód do instalacji kanalizacji sanitarnej, aby nie być obciażonym taką opłatą. Znając podejście urzędnikó magistrackich do samych obywateli, nie jest to zadanie łatwe, ale nie jest ono niewykonalne...

http://biznes.interia.pl/nieruchomosci/news/rzad-chce-od-samorzadow-oplat-za-splywajaca-wode-deszczowa,2334786,4206
Inne tematy w dziale Gospodarka