Prezes Zarządu Prezes Zarządu
253
BLOG

Czym jest kryptowaluta ?

Prezes Zarządu Prezes Zarządu Internet Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Coraz częściej słyszymy o ogromnym sukcesie finansowym jakiegoś produktu, którego nikt nie oczekiwał...

Kiedyś dobrym interesem było przedsięwzięcie dające godziwe zyski. Takim przedsięwzięciem była własna firma i trafiony produkt na rynku. Produkcja dawała wynik finansowy w żywej gotówce, w możliwości inwestowania i pomnażania posiadanego kapitału. Jednak od pewnego czasu prywatne firmy mają się raczej nijak do oczekiwań ich właścicieli.

Pod koniec lat 80. XX w. pojawiła się moda na spółki. Spółkowało się nad wyraz hojnie i nawet w socjalistycznej Polsce komusza awangarda chwyciła się w promowanie idei spółki handlowej. Owszem, był w Polsce Kodeks Spółek Handlowych, ale został uchylony w dużej części w latach 60. XX w. Była to ustawa - dekret Prezydenta jeszcze z lat 30. XX wieku i docelowo miała ona gwarantować bezpieczeństwo obrotu handlowego.

Wiadomo, komuna nie przepuściła żadnej okazji do przejmowania cudzej własności. Wystarczyło tylko być w dobrych układach z władzą i zarządzać jako dyrektor bez ponoszenia osobistego ryzyka handlowego. Ryzyko było przenoszone na państwo, ale zyski przedsiębiorstwa państwowego przepadały w przeogromnej kieszeni fiskusa...

Kiedy rola partii znacząco podupadła, przestałą ona mieć istotne znaczenie. Tutaj przewodnia rola partii stała się raczej obciążeniem, nie siłą nośną rodzinnego kapitału. I przeobrażono przedsiębiorstwa państwowe w spółki kapitałowe... a dotychczasowi dyrektorzy tych przedsiębiorstw stali się właścicielami majątku spółki...

Tak było w latach 90. XX wieku. Początkowo był to niezły biznes, wykupywało się za symboliczną kwotę majątek przedsiębiorstwa państwowego i uwłaszczano się na nim. A że brakowało umiejętności zarządzania, to właściciel takiego majątku zamieniał go na coś wygodniejszego w użyciu, czyli na gotówkę. W ten sposób uwłaszczeni posiadacze majątku narodowego błyskawicznie stali się posiadaczami znacznego kapitału. Bardzo modne wtedy były inwestycje tzw. "kapitałowe", które polegały na obrocie handlowym już nie produktem, ale całym przedsiębiorstwem. Spółki obracały majątkiem najpierw poprzez jego wymianę na świadectwa udziałowe, potem na pieniądze, a ostatecznie za wszystko zapłacili frajerzy, którzy byli zdecydowani kupować świstki papieru licząc na dywidendę w sytuacji, kiedy pieniądz tracił na wartości.

Teraz, kiedy zrozumiano ten cały mechanizm, mało kto decyduje się na giełdowe zakupy przedsiębiorstw bez szansy na zwrot inwestycji - bo produkt zbyt długo sprzedaje się i daje zbyt mały obrót. A przedsiębiorstwa z zapasami na wiele lat nie ma sensu kupować, bo zbyt mała marża...

I oto znowu znaleziono sposób na naiwnych. Wymyślono coś, co może być narzędziem budowy kapitału. Rzeczywiście moda czyni cuda. Kiedy kilku zarobi, reszta rzuca się w to samo, czyni się nagłe zainteresowanie produktem dającym nadzieję dużych zysków w niedalekiej przyszłości... Teraz takim produktem stała się kryptowaluta. Jest to produkt niekoniecznie materialny, generowany w sposób ograniczony i bez możliwości nieograniczonego zaspokajania potrzeb. Podobnie było z ropą naftową. Początkowo - jeszcze jako olej skalny - była stosowana do smarowania osi wozów konnych, dzięki czemu koniom było lżej ciągnąć furę. Jednak z chwilą destylacji tej ropy na różne frakcje - co udało się polskiemu aptekarzowi Łukasiewiczowi - cena powszechnie dostępnej mazi wydobywającej się samoistnie z ziemi stała się na tyle wysoka, że opłaciło się nawet kupować ziemie Arabów, by stamtąd brać ropę bez ograniczeń.

Ale przyroda nie znosi pustki, złoża w krajach arabskich wyczerpują się i jednocześnie ujawniły się nowe zasoby na różnych kontynentach. Ropa arabska straciła na znaczeniu tym bardziej, że z uwagi na nadmierną cenę dobra bezkonkurencyjnego udało się najpierw ograniczyć zużycie jednostkowe paliwa przez silniki spalinowe a później jeszcze wymyślić substytuty ropy naftowej, które doskonale ją zastąpiły (paliwa syntetyczne, oleje syntetyczne, energia elektryczna).

A gdyby tak stworzyć - na wzór kryptowaluty - pieniądz, niekoniecznie w wymiarze materialnym, kruszcowym ale księgowany na rachunku społecznym - w zamian za produkt dostarczony społeczności - taka nie kryptowaluta, ale lokalna waluta gminna za produkt stworzony na lokalnym rynku w gminie - czy taka inwestycja nie byłaby bezpieczniejsza ?

Poza tym byłaby zabezpieczona przed inflacją, miałaby wymiar produktu służącego samym mieszkańcom gminy, a jego wartość rosłaby w przypadku zainteresowania lokalnym produktem na terenie innej gminy...

Zastanówmy się, czy lepiej jest żyć ryzykiem opłacalności, czy mieć pewność wymiany własnej pracy na potrzebny produkt ?





nauczyciel zawodu i praktyk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie