Pani Enka Pani Enka
1042
BLOG

Japońska Atlantyda?

Pani Enka Pani Enka Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

 

 

Pod szafirową głębią wód Morza Wschodniochińskiego, u brzegów japońskiej wysepki Yonaguni, kryje się zagadkowy megalit - skalny blok o zdumiewająco regularnych kształtach.

Skały wznoszą się niczym mury wspaniałego zamku. Niektórzy dostrzegają tu wykonane ludzką ręką tarasy, tunele, tytaniczne schody, kręte korytarze, a nawet inskrypcje i rzeźby. Wielu badaczy tego niezwykłego miejsca uważa, że geometryczne formy skalne są dziełem człowieka, a nie natury.

Do dziś nie wiadomo, czy ta przedziwna struktura jest dziełem sił natury, czy też reliktem prastarej cywilizacji? Jednak z powodu silnych prądów morskich i rekinów ekspedycje tropicieli tajemnic podwodnego megalitu nie należą do bezpiecznych. Już kilku śmiałków straciło życie w pobliżu tej wysepki.

 Megalit został odkryty przypadkowo przez japońskiego instruktora nurkowania Kihachiro Aratake. W 1987 roku jego odkrycie nie wzbudziło jednak wielkiej sensacji. Pisali o nim tylko japońscy dziennikarze i naukowcy.

Dopiero dziesięć lat później japoński przemysłowiec Yasuo Watanabe sfinansował ekspedycję, w której oprócz naukowców wzięły udział ekipy telewizyjne Discovery Channel i British Channel 4. Od tego czasu megalit z Yonaguni stał się sławny - przyciąga łowców przygód, nurków, a także tropicieli zagadek z Japonii i całego świata.

  Niestrudzonym badaczem "japońskiej Atlantydy" jest profesor fizyki i geologii Masaaki Kimura, pracujący na uniwersytecie na Okinawie, największej wyspie archipelagu Riukiu. W ciągu kilku lat przedsięwziął setki wypraw do podwodnego megalitu. W 2007 roku podczas naukowej konferencji w Japonii przedstawił komputerowy model domniemanych ruin.

Kimura i jego współpracownicy odnaleźli w megalicie zadziwiające formacje: dwa kamienne filary o wysokości 2,5 metra oddalone od siebie o kilka centymetrów, drogę o szerokości od 5 do 16 metrów otaczającą podstawę bloku skalnego z trzech stron, długą na dziesięć metrów pionową ścianę, platformę w kształcie litery "L". Zdaniem tych badaczy są to dzieła rąk ludzkich.

 Profesora Kimurę zaintrygował pojedynczy otoczak położony na jednej z platform dokładnie na osi północ-południe, który mógł pełnić funkcję zegara słonecznego. Nie mniej zagadkowa jest nisko położona platforma w kształcie gwiazdy, przypominająca żółwia. Jeden z mitów japońskich opowiada o Urashima Taro, rybaku, który uratował życie młodego żółwia morskiego. Gigantyczny gad zabrał go w czarodziejską podróż po podwodnym królestwie. Czy żółw z Yonaguni jest bohaterem tej legendy?

Badacze natrafili także na depresję przypominającą trójkątny basen, na brzegu której znajdują się trzy otwory leżące w jednej linii. Masaaki Kimura twierdzi, że kiedyś tkwiły w nich filary. Jeden z otworów jest sześciokątny, co dowodzi, że jest dziełem człowieka. W basenie widać także mniejsze otwory, być może są to ślady dłuta, zostawione przez starożytnych kamieniarzy. Zdaniem profesora, trójkątny basen przypomina Kaa, sztuczne źródło wody pitnej na górze Gusuku na Okinawie.

Wypatrzono również strukturę wyglądającą jak sfinks z długimi ramionami i diademem, nazywaną obecnie skałą-boginią. Ponoć przypomina ona wizerunki dawnych królów Chin i Okinawy. Inna skała z charakterystycznymi "oczami" wygląda jak moai, słynne posągi z Wyspy Wielkanocnej. Profesor Kimura utrzymuje, że na skalnych ścianach znalazł znaki, przypominające obrazkowe pismo Kaida - używane niegdyś na Yonaguni oraz wyspach Yaeyama.

Japoński naukowiec twierdzi, że u brzegów Yonaguni odkrył dziesięć kompleksów podwodnych ruin i jeszcze pięć w pobliżu Okinawy. Ponoć na dnie oceanu odnaleziono wielki stadion, łuk triumfalny, zamek oraz pięć świątyń. Wszystkie obiekty są połączone drogami i kanałami, otoczone wałami ochronnymi. Zdaniem Kimury, jest to dowód na istnienie cywilizacji sprzed pięciu tysięcy lat.

Wysepka Yonaguni jest jednak za mała, aby mogło się na niej rozwinąć społeczeństwo zdolne do budowy takich monumentów. Przed dziesięcioma tysiącami lat pomost lądowy łączył jednak wyspy Riukiu z Tajwanem, Japonią i kontynentem. Zatem twórcy tajemniczej cywilizacji mogli przybyć z Azji.

Osiem tysięcy lat temu Yonaguni leżała niemal na Zwrotniku Raka. Profesor Kimura uważa, że mogła się tu wznosić świątynia kultu solarnego połączona z twierdzą i portowym molo. Takie kompleksy świątynno-zamkowe znane są z Okinawy i noszą nazwę gusuku.

W folklorze Okinawy występują opowieści o krainie bogów nazwanej Nirai-Kanai. Jest to nieznany, daleki kraj, z którego przybyło szczęście. Być może na wyspie Yonaguni czczono podobne bóstwo? - spekuluje Masaaki Kimura.

Jaki był koniec tajemniczej cywilizacji? Zdaniem profesora, być może została zniszczona przez gigantyczne tsunami, wygenerowane przez potężne trzęsienie ziemi. Za tą teorią przemawiają liczne przedmioty znalezione na dnie morskim, np. fragmenty narzędzi używanych przez budowniczych z epoki lodowcowej, a zwłaszcza części szerokich toporów, wykonanych z niegładzonego kamienia.

Także Graham Hancock, autor książek tropiących tajemnice z przeszłości i współautor teorii, która głosi, że piramidy w Gizie mają 12 500 lat, uważa, że Yonaguni stanowi relikt pracywilizacji kwitnącej w epoce zlodowaceń. Nie przypadkiem podobne do siebie piramidy istnieją w różnych częściach globu - od Egiptu, przez Meksyk, Boliwię, aż po Kambodżę.

Yonaguni bardzo przypomina tarasową Piramidę Słońca Trujillo w Peru, pochodzącą z czasów przedinkaskich. Hancock przekonuje, że tego rodzaju podobieństwo można wytłumaczyć tylko istnieniem pracywilizacji lub działalnością "niewidzialnego kolegium astronomów-kapłanów". 

Ta niezwykle rozwinięta cywilizacja została zniszczona, gdy poziom oceanów wzrósł o 39 metrów na skutek topnienia lodowców. Stąd opowieści o potopie i zaginionych lądach, występujące w różnych kręgach kulturowych - uważa Hancock.

 Według wielu naukowców nie ma jednak żadnych dowodów na to, że "azjatycka Atlantyda" została stworzona przez człowieka. Skała jest porośnięta gęsto algami, gąbkami, koralowcami. Tylko "olicowanie" z tych organizmów morskich sprawia, że struktura jest regularna, gładka.

Skała jest lita, nie ma na niej żadnych murów, budynków, ścian, rzeźb, mogących być dziełem ludzkiej ręki. "Znaki", które wykrył profesor Kimura, to zwykłe zarysowania. Megalit nie jest wcale taki geometryczny, jak sugerują niektóre zdjęcia, widziany na żywo sprawia wrażenie raczej formacji naturalnej. Rzekome schody mają stopnie o wysokości od pół metra do siedmiu metrów, nie sposób po nich chodzić. Inne - prowadzą donikąd.

 Poza profesorem Kimurą i jego współpracownikami nikomu więc nie udało się wypatrzeć domniemanych "ruin". A rzekome fragmenty starożytnych narzędzi kamieniarskich są odłamkami skał - argumentują sceptycy.

Niemiecki geolog i zawodowy nurek Wolf Wichmann odbył ostatnio dwie wyprawy do megalitów przy Iseki Hanto. W przekonujący sposób wywodzi, że to formacja naturalna, stanowiąca szczątki platformy erozyjnej.

Zbudowana jest ze średnio- i drobnoziarnistych piaskowców oraz łupków osadowych, należących do tak zwanej grupy skalnej Yaeyama, która powstała 20 milionów lat temu. Formacja ta kilkakrotnie była zalewana przez morze, znajdowała się w strefie przybrzeżnej kipieli, narażona na impet fal i pływów.

Skutki niszczycielskiego działania morza doskonale można dostrzec na południowych klifach Yonaguni, a przecież przez miliony lat rzekoma "azjatycka piramida Cheopsa" też była takim klifem.

Megalit znajduje się w bardzo aktywnej strefie sejsmicznej, w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia. Przez tysiąclecia dochodziło tu do licznych i bardzo silnych trzęsień ziemi, skały pękały wzdłuż naturalnych uskoków i mniej odpornych miejsc. Tak powstawały pozornie geometryczne struktury.

Dzieła destrukcji dopełniały silne prądy morskie, sól, wiatr, deszcz, a także jeżowce i małże, pracowicie drążące skałę. Zwierzęta morskie stworzyły zarysowania i kształty wyglądające jak wytwór rąk ludzkich. Jako materiał szlifierski posłużyły niesione przez wodę żwir i piasek. Otwory, w których rzekomo były osadzone filary, ukształtowały się naturalnie, gdy prądy wodne pod wysokim ciśnieniem przeciskały się przez wąskie szczeliny w skałach.

Geolog Wichmann zwraca uwagę, że formacje nieco przypominające megalit z Yonaguni powstały na klifowych wybrzeżach kanału La Manche, w Pointe de Dinan w Bretanii, w skałach kredowych pod Etretat w Normandii, jak również na wyspie Helgoland.

Niemiecki ekspert przyznaje, że profesor Kimura jest poważnym naukowcem. Być może jednak ulega charakterystycznej dla kultury japońskiej skłonności do spirytualizmu i mistycyzmu, przejawiającej się przekonaniem, że każda skała, źródło i drzewo w jakimś sensie są boskie.

Wobec takiego stanowiska Zachodu jest zupełnie zrozumiałe, że japońscy badacze nie troszczą się o przetłumaczenie na angielski swych prac na temat Yonaguni. Naukowcy z Japonii podejrzewają swych europejskich kolegów po fachu, że nie chcą uznać sztucznego pochodzenia megalitu z Yonaguni, ponieważ nie potrafią pogodzić się z faktem, że najstarsza cywilizacja świata nie powstała w Egipcie i Mezopotamii, lecz w dalekowschodnich krainach Azji.

Dlatego też dyskusja na temat domniemanej "azjatyckiej piramidy Cheopsa" nadal toczy się w kręgach ezoteryków oraz fanów archeologii alternatywnej.

Tekst pochodzi z magazynu "Szósty Zmysł"

 

 

 

Pani Enka
O mnie Pani Enka

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości