Robert Bogdański Robert Bogdański
1549
BLOG

Brzydkie słowo „niezłomność”

Robert Bogdański Robert Bogdański Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 64

Churchill w filmie „Czas mroku” jest bardzo herbertowski. Całkiem jak nie-Anglik. Podejmuje decyzję najwyższej wagi ze względu na imponderabilia. Kwestia smaku: prośba do szaleńca i mordercy nie może mu przejść przez gardło. Po prostu.

Zostaje mianowany premierem na początku maja 1940 roku i jego pierwsze zadanie polega na tym, aby przekonać własną partię do tego, by prowadzić wojnę. Ekipa pragnąca pokoju za wszelką cenę, jest od niego silniejsza. Wszystko przemawia za podjęciem negocjacji z Hitlerem. Nawet fakt, że będą prowadzone za pośrednictwem Mussoliniego, więc negocjujący będą mieli jakiś minimalny, osobisty komfort psychiczny…

Churchill zaczyna dyktować swojej sekretarce przemówienie oznajmiające o podjęciu negocjacji. Zacina się na określeniu partnera. Kim właściwie jest człowiek, który ma mu dyktować warunki? Jak go określić? Jak nazwać? Przez głowę wiecznie podchmielonego człowieka przetacza się burza słów. Bełkocze, odpływa. Sekretarka jest przerażona sądząc, że postradał zmysły. A on po prostu nie jest w stanie, fizycznie nie jest w stanie powiedzieć, że Adolf Hitler, ta nędzna kreatura, będzie dla szefa brytyjskiego rządu, Winstona Churchilla partnerem do rozmowy i będzie dyktował warunki.

Pewnych rzeczy nie sposób zrobić. W pewnych sprawach trzeba być twardym, choćby się stało na pozycji, jaka wszystkim wydaje się stracona. To kwestia smaku, „w którym są włókna duszy i chrząstki sumienia”.

Polakom mogłoby się wydawać, że taka straceńcza postawa jest zarezerwowana tylko dla nich, dyżurnych lekkoduchów świata. Tak nie jest. Okazuje się, że takie może być przesłanie brytyjskiego filmu o jednej z największych postaci z brytyjskiej historii. Może dlatego polska publiczność w kinie bije brawo?

Niezłomność została nam skutecznie obrzydzona szeregiem lepszych, czy gorszych filmów, pełnych wysilonej emfazy komentarzy telewizyjnych prezenterów, artykułów i przemówień. A jednak brzydkie słowo „niezłomność” ma sens i działa na nas. Na nas ludzi. Nie tylko na Polaków.

Nie lubię stadności myślenia, więc będę przebywał raz po jednej, raz po drugiej stronie barykady.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura