Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej
227
BLOG

Terlikowski: Rozmowy z córką

Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej Polityka Obserwuj notkę 81

Moja Marysia ma cztery lata. Od września poszła do przedszkola. Integracyjnego. I jakieś trzy tygodnie temu musieliśmy z moją żoną odbyć z nią poważną rozmowę. Córeczka przyszła bowiem z przedszkola śmiertelnie obrażona na niepełnosprawną koleżankę. - Ona jest dziwna, nie lubię jej - krzyczała. Długo trzeba było jej tłumaczyć, że inność nie wyklucza, że koleżanka ma liczne zalety, i że ludzi trzeba szanować i cenić takimi jakimi są, a pierwszym krokiem na tej niełatwej drodze jest... spotkanie, bycie razem, zabawa. Nie wiem, czy udało nam się przekonać Marysię. Wiem, że na razie temat koleżanki zniknął.

Rozmowa ta przypomniała mi się, gdy przeczytałem wczoraj wpisy na blogu Janusza Korwina-Mikke, a potem teksty w "Dzienniku". Zastrzegam: nie wiem, czy wypowiedzi polityka zostały przytoczone dokładnie, ale nawet jeśli nie, to wypowiedzi na blogu są również, hm, zaskakujące. Bo choć trudno się nie zgodzić, że rodzice mogą wybierać szkołę, to już o wiele trudniej zgodzić się z opinią, że przyjmowanie do szkół dzieci niepełnosprawnych jest "przymusowym integrowaniem". Idąc bowiem dalej tym krokiem trzeba by stworzyć specjalne restauracje, autobusy czy nawet kina, by zdrowi nie czuli się zmuszani do "przymusowej integracji" z chorymi.

Mało przekonujący jest także argument z lekcji wf. Korwin Mikke na swoim blogu wyjaśnia niechęć do integracyjnych szkół w sposób następujący: "nie pozwalamy grać na boisku lub tłuc się na ringu chłopcom z dziewczętami - i słusznie, bo przewaga fizyczna jest za duża. Otóż różnica między zdrową dziewczyną, a inwalidką na wózku, jest znacznie większa...". Cóż idąc dalej tym tropem trzeba by wyrzucić ze szkół wszystkich z nadwagą, bo oni także średnio radzą sobie na boisku, i tych ze sporym niedowidzeniem również, bo i oni gorzej radzą sobie w czasie zajęć wf.

Niby to wszystko oczywiste. Tłumaczyć to można i trzeba czterolatkowi. Dlatego w gruncie rzeczy trzeba podziękować JKM za stworzenie okazji do rozmowy z dzieckiem o tym, czym jest miłość bliźniego. A jednocześnie - z miłości do bliźniego właśnie - trzeba poprosić twórcę UPR o „zejście ze sceny” i niekompromitowanie konserwatyzmu i liberalizmu wypowiedziami godnymi czterolatka.

Tomasz Terlikowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka