Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej
344
BLOG

Terlikowski: O biustach, Salmie Hayek i sile modlitwy

Publicyści Rzeczpospolitej Publicyści Rzeczpospolitej Polityka Obserwuj notkę 35

Radość drugiego człowieka zawsze mnie cieszy. I nie ma znaczenia, czy radość ta wynika z nieumiejętności czytania ze zrozumieniem, z pośpiechu (w galopie, nawet gdy jest się majorem, trudno zrozumieć coś poza swoimi własnymi poglądami) czy z ideologicznej ślepoty. Mniejsza z tym, ważne, że człowiek (Inny, lecz nigdy przecież obcy) ma radość... A gdy do tego dodać, że i ja miałem nie mniejszą to już w ogóle robi się fantastycznie. Oto bowiem dzięki postowi GM mogłem dowiedzieć się jak wygląda Salma Hayek. Wcześniej nie ukrywam nie miałem o tym pojęcia, a teraz już mam. Nie żebym jakoś szczególnie to przeżywał (spróbowałbym zresztą przeżywać - dopiero, by mi żona dała) ale piękno (nawet jeśli nieco podkręcone przy pomocy chirurgii plastycznej) zawsze cieszy.

Nieco mniej cieszy mnie poziom wiedzy religijnej i zrozumienia katolicyzmu zaprezentowany przez GM, który próbuje tu zgrywać niemalże teologa (którym gwoli ścisłości informacji nie jestem), wyśmiewającego prostackie przekonania "wierzącej gawiedzi", która w rozmaitych wydarzeniach dostrzega nie tylko proste biologiczne wynikanie, ale również cud albo przynajmniej stwórcze działanie Boga. A przecież, gdyby drogiemu GM zachciało się poza galopowaniem zajrzeć choćby do św. Tomasza z Akwinu to wiedziałby, że katolicy wierzą głęboko, że każdy byt powstał, istnieje i rozwija się dzięki nieustannie powtarzanemu i podtrzymywanemu stwórczemu działaniu Boga. Wszystko, co dzieje się - także z natury biologicznej - dzieje się, dzięki woli Stwórcy. Gdyby choć na moment zaprzestał On swojego działanie - nie byłoby świata, ludzi, a także biustu (podkreślam nie wiem, na ile naturalnego) Salmy Hayek i jej samej.

Nie ma zatem sprzeczności, jaką próbuje przedstawiać GM, między prawem natury a wolą Bożą. Prawo natury bowiem wynika z woli Bożej. I Bóg może je zmienić, zawiesić lub potrzymywać. Cud zaś nie oznacza przemocy wobec natury, ale według wielu teologów (by wspomnieć tu tylko Sergiusza Bułgakowa, którego rozprawkę na temat cudów całkiem niedawno przetłumaczyłem i wydałem) jest częścią prawa natury, jest w nią wpisany immanentnie, jako jedna z jej zasad. I w tym znaczeniu, choć może trudno to sobie wyobrazić, istnieje jasny i dobitny związek między biustem aktoreczki a istnieniem Boga. Gdyby Jego nie było - nie byłoby również jej (a także, choć strata byłaby to niepomierna, Galopującego Majora).

Modlitwa, choć może znowu trudno to zrozumieć intelektowi tak subtelnemu i pochłoniętemu podróżami, jak GM - nie ma na celu uzyskania pewnych darów, ale przede wszystkim spotkanie z Bogiem i zawierzenie mu siebie. A jeśli przy okazji prosimy o coś, to wcale nie koniecznie tylko dlatego, że liczymy na cud, ale także dlatego, że wierzymy, że to On jest władny obdarować nas tym, co całkowicie zgodne z naturą i całkowicie z niej wyrasta.

I na zakończenie: w odróżnieniu od GM nie widzę problemu w tym, by powiązać wielkość biustu z wolą Bożą. Piękno jest jedną z cech bytu, a my katolicy nie tylko umiemy cieszyć się z seksu (z własnymi małżonkami), ale też wyrażać wdzięczność za piękno innych kobiet (i mężczyzn). Piękno, każde, związane jest bowiem z Jego Stwórcą, ciesząc się nim i podziwiając je - odnosimy się więc do Niego. Pytaniem otwartym pozostaje czy pani (panna?) Hayek jest rzeczywiście piękna. Mnie tam specjalnie się nie podoba, ale cóż - o gustach się nie dyskutuje.

Tomasz P. Terlikowski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka