Wyremontowano legendarną jezdnię Puławskiej. Zniknęło wybrzuszenie, na którym wystartował do feralnego lotu redaktor Zientarski Jr. Nawet kiedy tam było wyboiście, dało się przejechać ten odcinek z prędkością 100 km/h- jeśli tylko nie żal było samochodu i (ewentualnie) głowy. Teraz jezdnia jest równa jak stół i pozostawione ograniczenie 50 km/h mija się z celem. I tak nikt go nie przestrzegał, ale przynajmniej miało sens. Teraz powoduje tylko uczucie lekceważenia dla prawa. Ciekawe, czy ktoś o tym myśli.
Tego, że ludzie projektujący polskie drogi nie myślą, jestem pewien na 100%. Przekonuje mnie o tym codzienna obserwacja warszawskich ulic. Trzy przykłady:
1) Ulica Puławska w kierunku centrum na wysokości Toru Wyścigów Konnych. Trzypasmowa jezdnia, która rozjeżdża się na trzy, a właściwie cztery jezdnie: skręt w prawo w Dolinkę Służewiecką, kolizyjny przejazd prosto, w kierunku centrum, wjazd w lewo na estakadę w kierunku Rzymowskiego i bezkolizyjna jednia w kierunku centrum. W godzinach porannych jakieś 50% samochodów wjeżdża na estakadę. Najprościej zrobić to z prawego pasa Puławskiej. Ponieważ dla 70 (co najmniej) % kierowców zmiana pasa ruchu to wyzwanie porównywalne z przepłynięciem wpław Wisły pod Kieżmarkiem, a więc ogromna większość pojazdów ustawia się na prawym pasie już w Piasecznie ;-). Ludzie ci przejeżdżają potem z prawego pasa Puławskiej na lewy pas estakady (bo wtedy nie muszą zmieniać pasa ruchu) i dość skutecznie utrudniają życie bardziej energicznym kierowcom, którzy usiłują jechać normalnie: środkowym pasem i potem skręcić w prawo na estakadę lub w Dolinkę. Codziennie rano dramatycznie krzyżują się tam dwa rzędy pojazdów; dość często dochodzi do stłuczek.
Wystarczyłoby przemalować pasy na Puławskiej: puścić tylko jeden-lewy w kier. centrum, środkowy na estakadę, a prawy poprowadzić do skrętu w Dolinkę. To proste rozwiązanie przekracza jednak najwyraźniej możliwości umysłowe osób planujących ruch w mieście.
2) Zielone strzałki. Zlikwidowano je według zaleceń UE, co spowodowało bezsensowne korki w wielu miejscach W-wy - choćby skrzyżowanie Dobrej i Tamki. Teraz podobno mają wrócić - kosztem 8 mln złotych. Podobno musi to trwać kilka tygodni co najmniej - ale ja zupełnie nie rozumiem dlaczego nie można tego robić już. Na przykład strzałka na skrzyżowaniu KEN i Surowieckiego na Ursynowie. Zasłonięta czarnym foliowym workiem. Czy usunięcie tego worka naprawdę zajmie tygodnie? Ile jest takich worków w W-wie? A ile w całej Polsce?
3) Świeżo wyremontowana Puławska w Warszawie. Od Dworca Południowego aż do Placu Unii Lubelskiej 3 pasy ruchu. Wszędzie? Nie! Jakiś półgłówek (to nie epitet tylko fakt) wymyślił, że na skrzyżowanie z Dolną trzeba na odcinku 5 (tak!) metrów skasować jeden pas. Już widzę te korki przed Dolną i wiem, że będzie tam mnóstwo stłuczek - a wszystko po to, żeby wprowadzić ścieżkę rowerową z chodnika na jezdnię Puławskiej. Ktoś pewnie wymyślił, że tak będzie bezpieczniej dla rowerzystów, ale nie przewidział, że wobec braku odrębnego pasa dla rowerów na dalszym odcinku Puławskiej rowerzysta wpadający na poszerzającą się (z p. widzenia kierowcy) jezdnię będzie narażony na kolizję z przejeżdżającym na prawy pas samochodem. Narażony tym bardziej, że uśpiony pozornie bezkolizyjnym włączeniem się do ruchu na jezdni.
I tyle. Ręce opadają.
Nie lubię braku wychowania. Nawet gdy kogoś obrażam, to staram się to robić grzecznie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura