Prezydent z Pomorza, premier z Lublina

Prof. Jadwiga Staniszkis w ostatnim wywiadzie dla Rzepy powiedziała, że według niej, jak nic się nie wydarzy do wyborów prezydenckich, to prezydentem zostanie Tusk. Myślę, że jest to rzecz jak najbardziej do zrobienia. Z tej perspektywy ciekawym się staje wątek - kogo PO desygnuje na premiera. Normalnym jest, że takie decyzje zapadają na długo przed wyborami i tak jak teraz będą sprawdzane na poligonie doświadczalnym (patrz czerwcowe wybory). Choć nie odrzucajmy jeszcze możliwości, że kandydatury, które są już ustalone mogą się zmienić w ciągu tygodnia czy miesiąca w skutek jakiejś wielkiej afery na miarę Rywina.

Jeszcze jedno zdanie prof. Staniszkis wbiło mi się do głowy, że wysokie poparcie dla Platformy trzyma brak alternatywy. Zastanówmy się jednak, czy jest to brak "prawdziwy", czy tylko pozorny. Pozornym się wydaje, kiedy głosy debaty nie są przeplatane "dowalaniem" a cechuje je merytoryczna treść - jednak kiedy taka debata odbyła się na poziomie dyskusji czy debaty telewizyjnej, radiowej to Bóg raczy wiedzieć. Natomiast "prawdziwy" brak widzimy na codzień w większości mediów. Sukces goni sukces. Cieszymy się z wykorzystania środków europejskich ale jak to jest rozdzielane, jakie wnioski są z tego wyciągne, czy ma to jakąś wartość dodaną - o tym ani widu ani słychu. Nikt się tym nie interesuje. to tylko jeden przygład propagandy sukcesu.

Pozorny lub "prawdziwy" brak alternatywy rozgrywa się na poziomie medialnym. Codziennie mamy tylko jeden komunikat - brak alternatywy, a jeśli ona się pojawia to natychmiast jest zabijana przez książkę o Wałęsie, Palikota, spór z Prezydentem. Jak trwoga to do mediów.

Jednak lekcję medialną odrabia także PiS, co widzimy po zamiesznaiu z wyrokiem, który został zamieniony. PiS atakuje drugim spotem wyborczym... zachęcajacym do głosowania na... PO. W sumie to mają rację, bo nie da się pokazać co zrobili przez ostatnie dwa lata, skoro nie rządzili. Natomiast nie wiem czy nie najważniejsze jest to, kogo PiS uczynił swoim konkurentem. Nie jest nim cała PO tylko tym razem Janusz Palikot., który kilka dni temu obiecał nie dawać spokoju Kaczyńskim.

Ta wojna Palikot - PiS pokazuje kto dziś jest szykowany na premiera! Pozostali kandydaci tacy jak Schetyna czy Komorowski - mogą tego ciężaru nie unieść. Jeśli Palikot wygra wojnę z PiS to będzie naturalnym kandydatem na premiera. Ucywilizuje się jak Andrzej Lepper i może sprawować mądre rządy, których wizerunek już kilka lat temu sprzedał kolorywm pismom, na łamach kórych był przedstawiany jako filozof zgłębiający "Państwo" Platona na wygodnej kozetce.

Bo jak popatrzeć na karierę Palikota, to z pewnością mógłby już dawno zostać jakimś ministrem albo spokojnie ubiegać się o ławę poselską w czerwcowych wyborach. Jednak Palikot woli być skromnym posłem, tak jak niedosżły premirer z Krakowa - poseł Jan Rokita. Palikot idzie jego drogą ale on odrobił lekcje i nie pcha się dopóki nie będzie miał wystarczających sił by móc ubiegać się o fotel premiera. Media są jego sprzymierzeńcem. Bo niby dlaczego nie mielibyśmy sobie pozwolić na gombrowiczowskiego premiera, skoro prezydent będzie z Pomorza i to ten wymarzony i najbardziej oczekiwany?. Na poparcie tych słów proszę popytać w Lublinie, jak jest obecnie nazywany Palikot. Jak myślą Państwo jakim przydomkiem, z zachowaniem wszelkiej powagi jest określany?

Już inedługo w szeregach PO zapowiada się na ostrą walkę. Czy Tusk będzie potrafił jednoczyć PO w imię partykularnego intersu zostania prezydentem? Jak długo? A co potem? Frakcje nagle przestaną istnieć? Komorowski odpuści? Schetyna zniknie? O Chlebowskim już nawet nie ma co wspominać.Tusk może i dotrwa do prezydentury ale co się będzie działo potem to wolę w tej chwili nie myśleć.

Kampramisa nie budieT.