Zaufanie albo jedyny dobry moment dla POPiSu

Wybór PO w wyborach dwa lata temu tak się musiał skończyć. Kilkadziesiąt razy powtórzone słowo zaufanie w expose Tuska zbladło w przęciagu kilku dni  i zniknęło z tekstu expose, który w oryginale leży w jakiejś pancernej szafie ministerialnej.

By żyło się lepiej - powtarzane jak mantra zamieniało się w głowach wielu na by Kaczyńscy odeszli. Ale oni są na to za twardzi. Zostawili Tuskowi kukułcze jajo w postaci CBA - najlepiej obwarowanej prawnie instytucji w naszym państwie, pracującej przejrzyście i rzetelnie. A żeby było ciekawie - instytucji, która bez podpisu sądu - czyli matecznika prokuratora generalnego obecnie Andrzeja Czumy, nic nie może! Logiczną konsekwencja powyższego jest to, że nic o nas bez nas czyli CBA nie może podjąć jakichkolwiek akcji bez zgody sądu (sic!).

Przez dwa lata większość Polaków traciła instynkt samozachowawczy. Powtarzane: "załatwimy", "jeszcze nie teraz", "co ja mogę" czarowało Polaków. Jednak kropla pazerności najbliższego otoczenia Tuska zaczęła drążyć skałę zaufania, z której jak z trybuny przemawiał premier.

By okrasić brak Jarosława Kaczyńskiego w mediach - puszczano posłów Palikota i Niesiołowksiego aby przypominali o Jarosławie - który de facto prawie nie występował w mediach. I tak Polska w czasie kryzysu dryfowała spokojnie po europejskim akwenie.

Ale widocznie było za dobrze. Okrzepła władza zaczęła pokazywać swą demoniczną stronę. Bo kiedy się leniwimy to wiadomo - myszy harcują. I tak też się stało.

Odstawiony na bok Palikot zaczął pokazywać swe prawdziwe intencje. Bronisław Komorowski - jak gdyby nic się nie działo - spokojnie apeluje do prezydenta o podpisanie traktatu lizbońskiego. Najgorzej mają się Schetyna i Czuma, którzy spodziewają się za niedługo dymisji - jesli plan prezydentury Tuska ma się powieźć.

Sondaże które pokazują, że ponad połowa pytanych jest za odwołaniem Czumy, Schetyny i Szejnfelda (którego kryje Pawlak), pokazują, że zaufanie do PO słabnie w tempie lawinowym. U ludzi z PO widać narastającą panikę moralną, w której wirze już nawet kandydatura Gowina, człowieka ze skrajnego skrzydła PO jest czyms naturalnym, ba! porządanym.

Donald Tusk się waha - bo jego spin doktorzy nie mają planów na takie sytuacje. Wzięcie na przeczekanie Polaków przyspiesza tylko płytki domina, które przewracają się na siebie. Prezydentura leży na jednej szali - PO na drugiej. Co wybrać? Odwrotu nie ma! Nawet media zastanowią się siedem razy, zanim znowu poprą PO, która nie potrafi załatwić drobnej ustawy a o projektach wspieranych przez koncerny medialne i inne grupy lobbingowe - nie warto już wspominać.

I jeszcze remedium na to wszystko:

Cudem byłoby właśnie teraz dogadanie się z PiSem aby zmienić konstytucję, podkopać różne mafie i grupy nacisku. To byłby odwrót o 180 stopni. Skuteczny i nie mający do tej pory precedensu. Canossa Tuska jest możliwa. Jeśli wziął ślub kościelny dla wyborów na miesiąc przed głosowaniem to tym bardziej powinien przeprosić się z Kaczyńskimi, głupi nie są, warunki by postawili ostre, ale poszliby na to. To jest jeden, jedyny moment w tej chwili by wskrzesić POPiS.

Jeśli nie - PO przestanie istnieć albo w najlepszym wypadku będzie rywalizować z SD o 15 miejsc w przyszłym Sejmie.